8. Kocham cię. Doprowadzanie cię do szału to tylko przyjemność

Start from the beginning
                                    

Bill przerwał pocałunek, nagle przypominając sobie, gdzie byli. Oddychał płytko i krótko, patrząc nad ramieniem Toma na toaletę. Szepnął chrapliwie:

— Tomi, nie możemy. Nie tutaj.

Serce Toma szalało, jak gdyby dopiero co przebiegł maraton. Poluzował uścisk na ciele brata i pochylił się, łącząc ich czoła.

— Masz rację — udało się mu powiedzieć.

Gitarzysta wziął głęboki oddech i podniósł Billa, trzymając go ciasno, z jego legami wciąż zaplecionymi wokół własnych bioder. Gdy niósł go w ten sposób do kabiny dla niepełnosprawnych, Bill pisnął cicho.

— Tomi! — Bill został podniesiony ze zlewu i musiał mocniej zacisnąć nogi wokół ciała Toma, by nie upaść.

Tom bez słowa wszedł do kabiny z Billem w swoich ramionach i cisnął nim o drzwi, używając jego ciała do przytrzymania ich, gdy je ryglował.

Zrobiwszy to, ponownie sięgnął do warg Billa, wracając do momentu, który przerwali chwilę temu. Obaj walczyli o dominację w pocałunku, ale Tom prędko zwyciężył, a Bill niemo na to przystał.

— Tomi, potrzebuję cię — wydyszał oddychając ciężko i płytko, a jego głos był jedynie nieco głośniejszy od szeptu.

Tom uśmiechnął się pod nosem, przysuwając usta do szyi brata i zaczął ssać jego skórę z wypracowaną zaborczością, wystarczająco mocno, by przygnieździć Billa do ściany, jednocześnie na tyle lekko, by nie zostawić po tym krępujących śladów malinek, idealnej pożywki dla plotkarksich mediów.

— Możemy? Tu? — spytał, odsuwając wargi na centymetr od szyi brata.

Bill pokiwał gorliwie głową, łapiąc dredy Toma, ustami sięgając jego szczęk.

— Tak, tak, tutaj, teraz, dawaj, tylko... — mamrotał nieskładnie, zrzucając czapkę z głowy Toma. Wylądowała na podłodze z donośnym dźwiękiem upadku.

Tom uśmiechnął się i zaprzestał podtrzymywania Billa do drzwi, chcąc prędko rozpiąć zamek jego spodni.

— Tomi, czekaj — rzucił szybko Bill.

— Co?

— Nie utrzymam się tak — powiedział niemal marudnym tonem, czując jak już nogi bolały go od tej niewygodnej pozycji, kiedy trzymał się swojego ukochanego, by nie upaść na podłogę.

Tom westchnął i znów złapał Billa, na chwilę zapominając o jego rozporku i przytrzymał bliźniaka. Rozejrzał się wokół po kabinie i decydując się ułożyć Billa na muszli klozetowej, zauważył poziomą barierkę dla niepełnosprawnych i podszedł do niej, opierając o nią bliźniaka.

— Wiedziałem, że kiedyś mi się to przyda — mruknął i zaśmiał się krótko, znów łącząc ich usta w pocałunku.

Bill zachichotał i objął Toma ramionami, gdy ten jęknął głośno. Ich oddechy, westchnienia i odgłosy pocałunku niosły się po łazience, zagłuszając dźwięk otwieranych drzwi, gdy ktoś wszedł do toalety.

Bill uśmiechnął się podczas pocałunku, czując delikatny uścisk palców wokół jego twardniejącego członka. Dreszcze przyjemności przebiegły jego ciało, gdy palce zacisnęły się mocniej, wydobywając z jego ust głośny jęk. Zaśmiał się uwodzicielsko, gdy Tom zaczął bezlitośnie pocierać jego członka, czując jak wzbiera się w nim pożądanie.

Postać w łazience zaśmiała się niemal bezgłośnie, orientując się, co działo się w zamkniętej kabinie i zaczęła szybko załatwiać swoje sprawy, próbując pozostać niezauważoną. Te dwa zakochane ptaszki wydawały się zbyt zajęte sobą, by zwrócić na nią uwagę.

Autorzy za kulisami - izzapWhere stories live. Discover now