Ale Tom właśnie posłał ten uśmiech Billowi, jego... bliźniaczemu bratu.

Gustav wymamrotał pod nosem jakąś nieistotną zbitkę słów, dziękując bogom za koniec piosenki, akurat w takim momencie, by mógł zebrać myśli przed kolejną połową koncertu. Zespół miał krótką przerwę po tym, jak Bill wykrzyczał ogromne podziękowania do tłumu, który machał im dopóki nie zniknęli ze sceny.

Gustav starł z czoła cienką warstwę potu niewielkim ręcznikiem i chwycił butelkę wody, łapczywie pochłaniając wodę w zadziwiająco rekordowym tempie. Przełknął ślinę i odchylił głowę do normalnej pozycji tylko po to, by zorientować się, że Georg wpatrywał się w niego z zaciekawieniem.

— Ej, wszystko ok, Gus? — spytał z odrobiną niepokoju w głosie.

— Ee, tak... tylko... wiesz, nerwy — wybełkotał w odpowiedzi, rozglądając się dookoła, aż jego oczy nie zatrzymały się na bliźniakach kilka metrów dalej.

Jego serce zabiło szybciej.

Bill zamachnął się mokrym od potu ręcznikiem na Toma, a ten zrobił to samo w obronie. Obaj zaczęli biegać dookoła jak małe dzieci, głośno piszcząc. Georg podążył za wzrokiem Gustava i zaśmiał się, zanim krzyknął:

— Ej, małolaty, przestańcie!

Bill i Tom spojrzeli na nich i w jednej sekundzie przestali okładać się ręcznikami. Bill jednak sięgnął ręką do czapki brata i jednym szturchnięciem zrzucił mu ją z głowy i uciekł, przyciskając zdobycz do piersi jak najcenniejszego zakładnika. Na twarzy Toma w jednej chwili pojawił się zabawny grymas i ruszył za bliźniakiem. Obaj wybuchnęli salwą głośnego śmiechu, gdy złapał go w pół i powalił na ziemię, przyciskając do podłogi jak zawodnik footballowy przyciskałby drugiego. Starszy z ich dwójki zaczął łaskotać drugiego, atakując go sprawnymi ruchami palców.

— Prze-przestaaań! Tomi!!! Pro-prooszę przestań! — krzyczał pomiędzy kolejnymi salwami śmiechu Bill.

— Oddawaj moją czapkę!

— Ach! Tomi!

Gustav wzdrygał się z każdym kolejnym chichotem, wybałuszając oczy na scenę, którą miał przed sobą. Obiad podchodził mu w górę przełyku i zaraz miał wydostać się z jego ust w mało przyjemnej formie. Czuł, że blednie z każdą chwilą, gdy patrzył na Toma siedzącego okrakiem na Billu. Jego umysł przejął nad tym kontrolę i nagle umiejscowił tę dwójkę, w tej samej pozycji w zupełnie innym miejscu: w sypialni, na królewskim łożu, ze skórą pokrytą cienką warstwą lepkiego potu. Z ust dochodziły tylko urwane westchnienia, mrużyli oczy z podniecenia kolejnymi jękami.

— Gustav, ziom, masz nieźle pojebane w głowie — mruknął przerywając czytanie Georg i zerknął nad ramieniem perkusisty na jego palce biegnące po klawiaturze.

Gustav w jednej sekundzie zamarł i odwrócił głowę, uwalniając jęk spod krzywego uśmiechu.

— Jest aż tak źle?

— Źle, w sensie że chujowo piszesz? Nie. Źle, w sensie, że to zboczone i nieco niepokojące? Tak. Znaczy... nie zapominajmy, oni są bliźniakami.

— Tak, przecież wiem — odparł Gustav, wpatrując się w ekran ze skończonym pierwszym rozdziałem ich fanfiction. Obaj czytali go właśnie by wyłapać ewentualne błędy.

— Są nie tylko bliźniakami, ale bliźniakami, którzy, tak się składa, są naszymi najlepszymi przyjaciółmi. Gdzie dokładnie na skali od wszystko w porządku do króla Edypa nas to stawia?

Autorzy za kulisami - izzapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz