13. Mimo wszystko, nadal to było zagadką.

12K 763 367
                                    

Czas nas gonił, to jedyne, co teraz wiedziałam. Mijały dni, godziny, a ja nadal ślęczałam nad tekstem, wkuwając go na pamięć. Pewnie niektórzy z was myślą, że jestem nienormalna, bo w wakacje powinnam odpoczywać. W końcu do tego one są. Ale cóż, każdy kto mnie znał, wiedział, że nigdy nie byłam całkiem zdrowa psychicznie. Ale poza tym, skoro teatr był moim marzeniem, to dlaczego miałabym niby ich nie realizować? Poza tym, i tak nie miałam nic lepszego do roboty. 

Odkąd pamiętam moje wakacje składały się z leżenia na kanapie, czytania głupich opowiadań na internecie i szukania jakichś nowych seriali do obejrzenia. Jednak wraz z wiekiem, wszystko zaczęło się zmieniać. Doszły imprezy (które były rzadkością, no ale jednak) i innego gówna, związane z innymi ludźmi. Teraz poszłam o krok do przodu i dodałam do jakże mojego napiętego grafiku teatr i próby. 

Ale wracając, moje godzinne siedzenie nad kartkami, czy też mówienie do lustra przyniosło efekty. Byłam jedyna w grupie, która umiała na pamięć cały swój tekst. Inni tłumaczyli się tym, że mają jeszcze czas, a tak naprawdę został chyba miesiąc?

Westchnęłam cicho, siedząc obok Blake'a, który dziś był wyjątkowo spokojny. Ostatnie dni, poprawiły nasze relacje, choć te nadal były chłodne. Czasem rozmawialiśmy, ale zdecydowanie częściej sobie dokuczaliśmy, wyklinając się nawzajem w myślach. 

Ale poza tym, ostatnie dni sprawiły, że pogodziłam się z faktem, iż Blake Brooks siedział za kratkami. Zrozumiałam, że to jego życie i on sam jest za nie tylko odpowiedzialny. Tylko on. Zrozumiałam, że nie mogę się mieszać. Zrozumiałam, jak wiele ryzykowałam tym, że chciałam mu pomóc. Bo co by było, gdyby tamten facet by się dowiedział? Kto wie, czy teraz by mnie nie zabił? Ostatnio ledwo uszłam z życiem, a nawet nic nie zrobiłam. Więc boję się myśleć, co stałoby się ze mną teraz. Dlatego też, nawet nie próbowałam nawiązywać tematu, dotyczącego jego pobytu w więzieniu. 

Odpuściłam sobie też wizytę. Po ostatnim razie, kiedy wybiegłam z komisariatu miałam to brzydko ujmując, w dupie. Po cholerę mam ratować kogoś, kto sam nie chce się ratować? Normalny człowiek robiłby wszystko, aby opuścić zimne mury jak najszybciej. Ale nie on. Nie Brooks. 

Mogłabym mu pomóc, ale nie pomogę tonącemu, jeśli pozwolę by pociągnął mnie za sobą na samo dno. 

Mia tak samo przestała nalegać. Przestała pisać, ślad po prostu po niej zaginął. A ja żyłam tak, jakbym nigdy nie poznała prawdy. Nie no, aż tak dobrze nie było. Ciągle z tyłu głowy miałam myśl, że obok mnie siedzi kryminalista, który skatował człowieka. Ale w duchu zaraz się za to karciłam. Nie miałam pieprzonego prawa, by go oceniać. 

- To jest tak cholernie nudne - usłyszałam jęk. Odwróciłam głowę w stronę Blake'a, który przecierał swoją twarz dłońmi. Jego oczy były zmęczone i napuchnięte. Wzruszyłam na to obojętnie ramionami. 

- Fajne - mruknęłam, opierając głowę na dłoni. - Co ci się w tym nie podoba? 

- Wszystko. To jest strasznie sztuczne. Nie, nie sztuczne, popierdolone - potrząsnął głową. - Spotykają się i nagle, kurwa, magicznie się w sobie zakochują. Od pierwszego wejrzenia. Takie coś nie istnieje, po prostu, kurwa, to jest niemożliwe. 

- Skąd wiesz? - Zapytałam, może trochę zbyt ostro. Nigdy nie lubiłam, jak ktoś krytykował jedną z moich ulubionych sztuk. Choć miał do tego prawo, normalnie miałam ochotę go wtedy jebnąć. - Dziewczyny marzą o miłości, która porwie ich bez pamięci i...

- Właśnie przez to, uważam dziewczyny za chore. Naczytają się jakichś głupich romansideł, a później oczekują nie wiadomo czego. Zapominają, że Romeo i Julia to głupi wyjątek, a nie reguła. 

Zagrać z diabłem ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz