- Co masz na myśli? - Spytałam, patrząc na niego spod przymrużonych powiek.
- Mam na myśli to, że nie chcesz wkraczać do mojego życia - powiedział spokojnie. Pieprzony bipolarny idiota. Przy nim naprawdę nie wiadomo jak się zachowywać, bo może go zdenerwować dosłownie wszystko.
- Skąd, do kurwy nędzy, możesz to wiedzieć? - Warknęłam, zaciskając szczękę.
- Jak będziesz tak zaciskać zęby, to w końcu ci się pokruszą - przewróciłam oczami na jego bezsensowny komentarz. - A wiem to, bo zawsze tak jest, Parker. Każdy kto mnie poznaje, odchodzi bo nie wytrzymuje.
- Mam dość tych zagadek. Mam dość ciebie, a nawet cię nie znam.
- Widzisz? - Zaśmiał się nieszczerze. - O tym mówię.
Wyczułam w jego głosie smutek, choć może to tylko głupie przywidzenie. Sama już nic nie wiedziałam.
- Powiesz mi chociaż, dlaczego ostatnio tak zniknąłeś? - Spytałam cicho, skubiąc skórki przy paznokciach. Poczułam jak jego mięśnie się napinają, a oddech przyśpiesza. Okej, czyli temat, którego nie należy poruszać. Jak miliona innych tematów.
- Coś mi wypadło - warknął i podniósł się z podłogi. Spojrzał na mnie ze złością, a ja westchnęłam tylko ciężko i skinęłam głową. Nie było sensu ciągnąć tego tematu. Nie miałam zamiaru znowu się kłócić. Chociaż to i tak było nienormalne. Przed chwilą wyzwałam go od kutasów, a teraz rozmawiałam z nim normalnie.
Ten świat był coraz bardziej popieprzony, a ludzie z dnia na dzień coraz bardziej dziwni.
Blake ponownie syknął, gdy przez przypadek dotknął swojej ręki. Dobra, nie byłam lekarzem, ale ewidentnie coś było nie tak.
- Co się stało z twoją ręką? - Spytałam, patrząc chłopakowi prosto w oczy.
- Nic - burknął, poprawiając nerwowo rękaw. Pokręciłam tylko głową na boki i niezdarnie podniosłam się z podłogi. Szybko podeszłam do chłopaka i chwyciłam jego obolałą rękę. Syknął i gwałtownie mi się wyrwał.
- Co robisz? Przecież nic ci nie jestem, więc chyba mogę cię dotknąć.
- Spierdalaj.
- Daj mi tą rękę - powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu. Blake popukał się palcem w głowę, robiąc przy tym dziwną minę, jakby stał przed nim co najmniej jakiś kosmita. - Daj. Mi. Tą. Rękę - wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Brooks przewrócił oczami i wyciągnął ostrożnie rękę w moją stronę. Chwyciłam ją delikatnie, cały czas patrząc na jego poobijaną twarz. Cóż, ktoś albo naprawdę go nie lubi (co wcale by mnie nie zdziwiło), ale Blake jest pizdą i nie potrafi się bić. Stawiam na to pierwsze, bo no, nie raz pokazał a co go stać.
Uniosłam rękaw jego bluzy, a moim oczom ukazała opuchnięta i cholernie zasiniona ręka. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, a w głowie mi się zakręciło.
- Nie mdlej mi tu, halo - pomachał mi drugą ręką przed oczami. - Już? Skończyłaś tę obdukcję?
- Ona jest złamana, Blake - szepnęłam, odwracając wzrok. Fuj, to było ohydne. - Dlaczego nie pojedziesz z tym do lekarza? Kurwa mać, ona może źle ci się zrosnąć i... Zaraz zadzwonię po Briana i pojedziemy do szpitala...
- Nie, nie pojedziemy nigdzie - warknął ostro. - Nie wpierdalaj się.
- Czyli wracamy do punktu wyjścia - westchnęłam. - Blake, mówię naprawdę. Musisz jechać z tym do szpitala.
- Mhm -mruknął tylko. - Posłuchaj, Victoria - zaczął. - Wprowadźmy w życie pewną zasadę, hę? Wszystkim nam to wyjdzie na dobre.
- Co?
CZYTASZ
Zagrać z diabłem ✅
Teen FictionVictoria Parker od zawsze marzyła o tym, aby któregoś dnia, zaistnieć w teatralnym świecie. Znajdując na ulicy zwykłe ogłoszenie, otwierają się przed nią drzwi, do spełnienia marzeń. Jednak nie wszystko jest tak proste, jak może się wydawać. Gdy d...