fan nr1 (Kai x Lloyd)

1.1K 35 16
                                    

Perspektywa Kaia

Przez życie stoczyłem wiele różnych walk nieraz ucierpiałem ale brnę dalej.

zamieszkaliśmy w nowej świątyni, bliżej miasta pomimo iż jest całkiem duża mamy dwuosobowe pokoje. Nya dzieli z Pixal, Zane z Jay'em, Cole z małym Wu, a ja z Lloydem.

Wszystko byłoby super schludny, uporządkowany chłopak który zawsze zaproponuję pomoc ale sam nigdy się nie przyzna na swój temat. Dziś był dramat ćwiczyliśmy od 6:00 rano do 18:00 w ogromnym, palącym upale mi zbytnio to nie przeszkadzało ale i tak się ze mnie lało. Zanim dostałem się do łazienki, umyłem i ogarnąłem była 21:00. Wskoczyłem na górne łóżko które było całkiem, całkiem. Czekałem na blondasa aby móc zgasić światło, od jakiegoś czasu mam strasznie lekki sen.

Dużo czasu mu nie zajęło, nawet zdołałem międzyczasie zdobyć 115 fanów na fanpage jestem zajebisty. około 3:00 nad ranem zbudziło mnie wiercenie i szarpanie łóżka, a następnie krzyk ,,NIE!! PROSZE!! " należący do Lloyda. powoli zszedłem z łóżka i dostrzegłem siedzącego, przerażonego malucha wycierającego łzy z oczu. Kucnąłem przy jego łóżku

-Co się stało? - spokojnie zapytałem - znowu koszmar ? - Lloyd tylko mi przytaknął a następnie schował twarz w włosach - Słuchaj wiem co przechodzisz tylko że ja miałem wsparcie od Nyi. A ty nie masz ani jednego rodzeństwa..... bo aż pięcioro!

Blondas się cicho zaśmiał, to znak.

Ręką wytarłem jego łzy z policzka i odkryłem twarz. Lekko się uśmiechał, dałem mu buziaka w czoło. Może jest fizycznie dorosły ale w głębi to nadal dziecko.Co sprawia że jest uroczy. Zielonek się lekko zaczerwienił, wstałem i ruszyłem do siebie gdy poczułem że ktoś mnie obejmuje od tyłu, to był Lloyd odwzajemniłem uścisk a on powiedział ,,dziękuję". Poczochrałem go po włosach i wróciłem na swoje wyro.

Budzik zadzwonił o 6:00 rano wszyscy wstali a ja machnąłem ręką poudaje, że źle się czuje. Nie spałem całą noc bałem się, że Lloyd znów będzie krzyczeć więc czuwałem.

Trochę mi go szkoda, minęło trochę czasu i się pogodził z odejściem ojca a tu przychodzi białowłosa niunia rozbudza go i rozrywa zabliźnione rany. JAK JA JEJ NIENAWIDZĘ!! SUKA!!

Trochę mi go szkoda staram mu zastąpić ojca i matkę a sam nie wiem jak to robić.

Perspektywa Lloyda

Wszyscy się zebrali w kuchni na śniadanie, spałem dziś spokojniej i przez to lepiej się czuje. Podeszłem do Zayna i poprosiłem o kawę, chwyciłem suchy schlep, posmarowałem masłem i posypałem cukrem. Wszyscy dookoła O Fuuuuu! jak chcą mi to smakuje. Mogłem spostrzec po ich minach, że nadal mają do mnie lekki uraz o to, że ich zamknąłem w pokoju i ruszyłen do ojca. Sam jestem za to na siebie zły, jaki ja musiałem być głupi, za dużo emocji.

Rozejrzałem się po kuchni brakowało mi Pana jeża. Bez zastanowienia ruszyłem do pokoju, delikatnie uchyliłem drzwi i moim oczom ukazał się...... Kai leżący z przyciśniętym ryjem w poduszkę, przewróciłem oczami i delikatnie szarpnąłem go za zwisającą rękę.

-Cnsnn Yest - mamrotał nie wyciągając twarzy z jaśka.

-Będziesz tak leżał czy wstaniesz pod dobroci?

- ... nie wim - jak ja tego w nim nie lubię ale w sumie może być niewyspany przeze mnie i moje krzyki. Nic nie poradzę, że nie wytrzymuje i się budzę. -Dobra wygrałeś powiem, że się źle czujesz, ok.?

-yyhy - odpowiedział a potem tylko Zzz, Zzz.

Zaczyna się rutyna już nic jej nie zatrzyma: ćwiczenia, walka , przerwa i tak w kółko. Gdy się pytali o jeża to moja odpowiedź " źle się czuje,, tak z 120 razy.

one Shot <Ninjago> ★Where stories live. Discover now