20. Pierwsza randka

Start from the beginning
                                    

- Karola, przecież wtedy, gdy weźmiecie ślub, możesz zabrać to oko z sukienki ślubnej i odlecieć z wyspy, by kontynuować poszukiwania i nikt ci w tym nie przeszkodzi...

- Nie, Adele. To nie takie proste. My... chodzi o to, że nie chcemy już szukać statku kosmicznego, rozumiesz?

- Nie chcecie już szukać...- powtórzyła, a potem krzyknęła.- ZWARIOWAŁAŚ?!- i zerwała się z miejsca.

- Poczekaj, daj mi wytłumaczyć...- zaczęłam szybko mówić, ale dziewczyna zatkała mi ręką usta:

- Karola, błagam: zapomnijmy, że o tym kiedykolwiek wspomniałaś. Wybacz, ale nie mogę ci pomóc, bo złamałabym milovliańskie prawo, które jest bardzo surowe jeśli chodzi o kary. A mi nie zależy na kłopotach, zwłaszcza teraz, kiedy wszystko zaczęło się układać...

- A dzięki komu zaczęło ci się tak układać?- warknęłam, strącając jej rękę ze swoich ust i podnosząc się jednocześnie ze swojego miejsca.- Myślałam, że zaprzyjaźniłyśmy się, ale teraz widzę jacy wy, obcy, jesteście naprawdę...- głos uwiązł mi w gardle, bo byłam tak wściekła, że sama nie wiedziałam co powiedzieć. Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami, a potem skierowałam się prosto do wioski Muffatów.

Odnalezienie Ruperta zajęło mi dłuższą chwilę, bo nikt nie miał informacji o miejscu jego pobytu, aż w końcu spotkałam Deliego, który napomknął, że mój narzeczony jest przy studni, kilkadziesiąt metrów za wioską. Pokazał mi w którą stronę mam iść i dzięki temu bez trudu go odnalazłam.

- Co tu robisz?- zapytał mocno zdziwiony moim widokiem, chociaż przemieszczanie się między wioskami było od wczorajszej nocy dozwolone.

- Możemy tu bezpiecznie porozmawiać?- zadałam pytanie, rozglądając się niespokojnie.

- O ucieczce? Jasne. Ale szybko, bo mam jeszcze dziś sporo pracy.

Rupert zaprzestał wydobywania wody i wysłuchał uważnie opowieści o reakcji Adele na moją prośbę.

- Wiedziałem, że kosmitom nie można ufać. Źle zrobiłaś, mówiąc jej, co planujemy- burknął.

- Trochę za późno na wyrzuty. Co zrobimy teraz? Pojutrze przyleci Ethelel, a my nadal nie mamy planu, jak dać stąd nogę...

- Ekhm... W przeciwieństwie do CIEBIE, JA postanowiłem SAM znaleźć jakieś wyjście- powiedział dumnie, przerywając moją wypowiedź.- Jeśli tylko uda nam się wydostać jakoś z tej wyspy, wynająć prywatny samolot i bez zezwolenia oraz dokumentów przekroczyć granice Norwegii, to mam dla nas lokum, w którym moglibyśmy ukryć się na kilka dni.

Kiedy Rupert skończył mówić, założył ręce na piersi w geście zwycięstwa i uśmiechnął się triumfalnie. Z kolei mnie totalnie zamurowało i dopiero po chwili zdołałam wykrztusić jedyną sensowną odpowiedź:

- Piłeś.

Rupert natychmiast się obruszył i chciał zaprzeczyć , ale nie pozwoliłam mu pleść więcej głupot:

- Przyjdź, jak wytrzeźwiejesz- rozkazałam i obracając się na pięcie ruszyłam w drogę powrotną. Rupert jednak nie chciał poddać się tak łatwo i zagrodził mi drogę:

- Właśnie, że nigdzie nie przyjdę, bo pragnę ci przypomnieć, że nie mamy czasu na takie spacerki, a poza tym nic lepszego nie wymyślimy nadto, co mamy.

- W takim razie, kierując się twoim planem, nigdy nie uda nam się stąd wydostać! A dlaczego? Bo twoje genialne założenia nie obejmują sposobu opuszczenia wyspy...

-...ale to przecież tylko plan ramowy, który oczywiście uzupełnimy...- wtrącił natychmiast, a ja nie pozostałam dłużna:

-..nie wspominając o tym, że nie mamy pieniędzy na wynajęcie samolotu...

Porwana, poszukiwana [12+, ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now