- Nie sądziłam, że nam się to kiedykolwiek uda- powiedziałam, wpatrując się w trójwymiarowy obraz, unoszący się przede mną.
- Ja też nie. A już na pewno, że zajmie nam to niecałe trzy tygodnie. To niewiarygodne- dołączył się do mnie Rupert. Ethelel stał pomiędzy nami i starał się patrzeć w to samo miejsce, co my, próbując podzielać nasz zachwyt.
Ułożyliśmy piktogram, kosztem trzech tygodni nieprzespanych nocy, ale było warto. Efekt okazał się zadziwiający.
Od przygody z pancernikiem nie wydarzyło się już więcej nic groźnego, więc Ypsaka grubo przesadziła, strasząc mnie niebezpieczeństwami związanymi z ułożeniem tej nieziemskiej układanki.
- Skończcie się już zachwycać, musimy ustalić, co widzicie na piktogramie. To ważne. Nie chciałbym z tym czekać do kolejnego wieczoru, a zauważcie, że większość dzisiejszej nocy już za nami- zaczął marudzić Ethelel.
- Faktycznie, późno już się zrobiło- stwierdził Rupert, spoglądając na zegarek. Widać, że chciał zgadnąć jak najszybciej, co przedstawia piktogram, dlatego pierwszy zaczął mówić- widzę fragment ściany i kamiennej posadzki. Coś w rodzaju skalnego balkonu. To miejsce położone jest dość wysoko, a wiem to, bo w dole roztacza się miasto. W tej chwili zmierzcha. Gdzieniegdzie da się zauważyć pozapalane światła w domach. Ale ogólnie rzecz biorąc nie jest to bogate miasteczko. Budynki wyglądają naprawdę biednie- zakończył Rupert.
Przez cały czas miałam skupiony wzrok na piktogramie, bo nie wierzyłam, że w tym opisie przeoczył stojącą na pierwszym planie czarnowłosą kobietę, odzianą w czerwony szal zdobiony typowymi indiańskimi motywami i czarny melonik.
Zerknęłam na towarzyszy, chcąc wyjaśnić to niedopatrzenie, ale oni nie zwracali na mnie uwagi. Przerzucali się nawzajem pomysłami na temat tego, gdzie może znajdować się miasto z piktogramu.
- Jestem prawie pewien, że jest to gdzieś w Afryce. Zwiedzałem kiedyś podobne miejsce razem z moim bratem. Może to było w Tanzanii?- pytał sam siebie Rupert. Na jego twarz wstąpiły rumieńce, które wskazywały, że jest całkowicie pochłonięty własnym odkryciem.
A Ethelel... no cóż. Był tak samo podniecony jak mój lekarz.
- Tanzania, mówisz? Ale jesteś pewien? Bo jeśli tak, to natychmiast musisz tam ze mną lecieć, żeby wskazać mi to miejsce- powiedział rozochocony.
Zaraz, zaraz...
- Ekhm... Przepraszam, że przeszkadzam wam moi drodzy panowie w tej jakże interesującej dyskusji, aczkolwiek dobrze usłyszałam, że mam zostać wyłączona z dalszych poszukiwań?- zapytałam podejrzliwie. Rupert i Ethelel spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
- Karola, jak wyobrażasz sobie podróż do Afryki? Przecież jesteś poszukiwana w całym kraju, więc gdybyś tylko próbowała przekroczyć granicę, natychmiast zostałabyś złapana, a do tego nie możemy dopuścić- zaczął tłumaczyć Rupert, a Ethelel dołączył się do niego:
- Zresztą ten wypad zajmie nam góra tydzień, więc nawet się nie obejrzysz, jak wrócimy. Poza tym, nie ma sensu jechać w tyle osób. Rupert wskaże mi właściwie miejsce, a ja znajdę statek, którym będę mógł wrócić na Milovlię. We dwóch załatwimy to szybciej- tłumaczył przepraszająco Ethelel, a ja nie wierzyłam w to, co słyszę.
- Jesteście podli!- krzyknęłam rozwścieczona, czym zaskoczyłam ich wyraźnie. Jednak to nie były moje ostatnie słowa.- Chcecie mnie zostawić, tak?! I jechać sami zobaczyć Afrykę, tak?! I świetnie się bawić BEZE MNIE, tak?! A to proszę bardzo, jedźcie i szukajcie wiatru w polu!- zakończyłam, nieźle rozeźlona i ruszyłam do lasu, ale oczywiście zostałam natychmiast zawrócona przez moich towarzyszy.
CZYTASZ
Porwana, poszukiwana [12+, ZAKOŃCZONE]
Teen FictionKarola nie ukończyła drugiej klasy liceum. Dlaczego? Jak sama twierdzi: "to niemożliwe, przecież nie jestem tępa!". Ale fakt jest faktem, na świadectwie dziewczyny przy przedmiocie "geografia" widnieje ocena niedostateczna. Wakacje zapowiadają się k...