8. Razem

2K 156 9
                                    

Po powrocie do domku zatarłam wszelkie ślady swojej ucieczki przy pomocy Ethelela. Gdy tylko prześcieradło znowu znalazło się na sznurze do suszenia prania, a okno w łazience szczelnie zamknięto, położyłam się do łóżka i natychmiast usnęłam. Nocny bieg i nurkowanie zmęczyły mnie, więc z przyjemnością oddałam się w objęcia snu.

Nie wiem, która była godzina, kiedy się obudziłam. Zapewne wieczór, bo Ypsaka przyniosła mi jajecznicę, którą zwykłam dostawać na kolację. 

- Gdzie jest Rupert?- spytałam dziewczynę, zauważając brak mojego kompana w pokoju, a ona uśmiechnęła się ironicznie.

- Pytasz, jakbyś nie wiedziała- syknęła, a ja udałam, że nie wiem, o co jej chodzi.

- Och, przestań robić z siebie idiotkę- prychnęła- Przecież Ethelel to mój mąż, zwierza mi się, więc oczywiście wiem, że wyjawił ci nasz sekret. Powiedzmy sobie szczerze: to, co zrobił jest skrajnie nieodpowiedzialne. Ludzie nie powinni wiedzieć o Milovlii. Narobiliście już wystarczająco dużo złego naszym przodkom.

- Przepraszam, że ci przerwę, ale nie przypominam sobie, abym zajmowała się zabijaniem za pomocą maczugi przybyszów z obcej planety, więc nie czepiaj się mnie, tylko prahistorycznych mieszkańców Ziemi, którzy, tak nawiasem, mieli więcej wspólnego z dinozaurem, niż ze współczesnym człowiekiem i nie bardzo kontrolowali swoje poczynania- odszczekałam natychmiast, ale nie przekonało to dziewczyny do zaufania mi. Ypsaka wyraźnie zdenerwowała się.

- Narażasz swoje życie, dla kogoś, kogo nie znasz. Czekaj, czemu robisz zdziwioną minę? Ethelel chyba powiedział ci, że jesteśmy wygnanymi? Och, oczywiście, że tak. Jak mógł ominąć fragment tej fascynującej historii, w której popełniamy zbrodnię, przez którą zsyłają nas na najbardziej prymitywną planetę w kosmosie? To jasne, że opowiedział ci to bardzo szczegółowo. A ty, rzecz jasna, wzruszona jego żałosnym życiem postanowiłaś mu pomóc, licząc, że uwolni cię, albo coś w tym stylu.

Obudź się, dziewczynko.  Jeżeli myślisz, że ułożenie piktogramu, to niewinna zabawa to... mylisz się. Ale cóż, nie przeszkadzajcie sobie. Ty i Rupert na pewno macie bardzo smutne życie, skoro chcecie je zakończyć, pomagając skazańcowi.

Ypsaka wyszła z pokoju, a mnie zaparło dech w piersiach. Jasny gwint, czy ona mówiła prawdę? O niebezpieczeństwie?

Nagle dostałam kolejnego olśnienia. Milovlianczycy? Ja, kosmitką? Przecież to się nie trzyma kupy ani du... szy. Ethelel i Ypsaka wrabiają mnie w coś. Przecież obcy nie istnieją.  Prawda?

Z drugiej strony jak wytłumaczyć dwie dziwne... wizje i piktogram, który widziałam?

Nie było mi dane zastanawiać się dłużej, bo do pokoju wszedł Rupert. Był niepokojąco blady i od razu rzucił się na łóżko, nie patrząc nawet w moją stronę.

- Rozmawiałeś z Ethelelem?- zapytałam, domyślając się, że jego nerwowość jest wywołana informacjami o obcych.

- Owszem. I dowiedziałem się ciekawych rzeczy. Zresztą, nieważne. Daj mi spać- odpowiedział z nosem wbitym w poduszkę i nakrył się kocem.

- Jak chcesz.

Zabrałam się do kolacji. Dawno nie jadłam, więc jajecznica, nawet jeżeli była zimna i mało słona, to wydawała mi się najznakomitszą potrawą na świecie. 

Nagle Rupert usiadł na łóżku i zerknął w moją stronę.

- To prawda, że udało ci się uciec?- zapytał. Drgnęłam i podniosłam na niego wystraszony wzrok, ale kiedy zobaczyłam uśmiech czający się w kąciku jego ust- uspokoiłam się.

- Może- odparłam wymijająco, nie przerywając posiłku.

- Ethelel mi wszystko opowiedział, więc nie musisz kłamać. Całkiem sprytnie udało ci się stąd czmychnąć.

Porwana, poszukiwana [12+, ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz