"Puppet"

244 37 2
                                    

Sterylnie biały gabinet powodował u Jimin'a mdłości i ogromną chęć do jak najszybszej ucieczki. Jednak nie mógł liczyć na ratunek tylko z jednego powodu.

Jego rodzice siedzący na krzesłach po obu stronach tego jednego, pustego, które zarezerwowane było dla skazańca i zbrodniarza. Dla Park Jimin'a.

- Doprawdy nie mam pojęcia, jak coś takiego mogło się zdarzyć z Jimin'em w roli głównej. Proszę mnie zrozumieć, od dziecka nie było z nim kłopotu. Nawet kiedy poszedł do liceum i dorastał. Teraz przechodzi przez trudny okres, ale chyba wie pan, co się stało w kwietniu ubiegłego roku, to dlatego - standardowa strategia Park Yoonjin. Sprawić, żeby to poszkodowany zamienił się w zbrodniarza i przyjął karę jej jedynego dziecka. Tą umiejętność wykorzystywała już od czasów szkoły podstawowej i sprawnie doprowadziła do perfekcji, kiedy czarnowłosy poszedł do gimnazjum.

Bo przecież nieskazitelny Jimin zawsze musiał wyjść obronną ręką z każdej potyczki – porażka nie mieściła się w słowniku Yoonjin – to, co wytykali mu rówieśnicy, odkąd obróciła sprawę z przypadkowym nieoddaniem przez Jimina książki, na kradzież jej przez biednego ucznia.

Prawda była jednak inna. Jimin dusił się w tym żelaznym, z pozoru opiekuńczym, uścisku, który kontrolował każdy jego najmniejszy ruch, każde westchnienie i każdą myśl. Co teraz miało go spotkać? Dostanie się do tego ośrodka, czy wróci do domu z wiecznym zakazem wychodzenia? Każda z tych możliwości wydawała mu się okrutna, choć jeśli miałby spędzać czas w tym samym miejscu, co fioletowowłosy chłopak, mógłby to jakoś znieść, ale tylko z jednej przyczyny.

Ten chłopak był po prostu inny.

- Rozumiem, że jest pani w szoku, ale takie są fakty. Osoba, która siłą wdarła się do specjalistycznej kliniki i próbowała wynieść pacjenta, według mnie nie uchodzi za zdrową umysłowo – Problemem Yoonjin był ordynator tejże placówki, który ani śmiał stracić okazję do zdobycia nowego pacjenta. Lalki. Królika doświadczalnego. Jak zwał, tak zwał. Ważne, że lekarz nie mógł sobie odpuścić Jimin'a – dodatkowo przez ciekawą relację jaka łączyła go z 95.

Chłopak uwielbiał, jak ludzie rozmawiali w jego obecności o nim samym, choć zachowywali się jakby go tam nie było. Spojrzał na ojca, który nie odezwał się ani słowem, odkąd pojawili się w gabinecie.

Czy on także był po stronie żony?

- Nie zgadzam się z panem. Jak mówiłam, Jimin przechodzi przez trudny okres, był u wielu różnych specjalistów i naprawdę zapewniam pana, że nie potrzebuje umieszczenia w pańskim ośrodku – Yoonjin była twarda, jak mało kto, ale jeśli chodziło o jej syna, jej jedyne dziecko, była w stanie zrobić wszystko.

By tylko trzymać marionetkę swoich chorych ambicji przy sobie.

Kwon Hyundae spojrzał badawczym wzrokiem na chłopaka, a potem na jego rodziców. Czuł, że tym razem nie wygra, ale obiecał sobie w tym momencie, że nieważne jakimi sposobami, ale sprawi, że ten czarnowłosy gnojek sam do niego przyjdzie i będzie prosił o przyjęcie.

Musiał tylko wymyślić plan doskonały.

Szykuj się 95. To do ciebie będzie należało to zadanie, pomyślał, podpisując coś na karcie jednego z pacjentów. Tajemniczy uśmiech przebiegł mu po twarzy – warto było czekać.

- W porządku – odezwał się w końcu udawanym, perfekcyjnie opanowanym, skruszonym tonem, podnosząc na nich wzrok, w którym czaiło się niewypowiedziane zło – Możecie państwo wracać do domu. Tylko ostrzegam, jeśli pański syn znów coś takiego zrobi, nie będę zważał na państwa zdanie i zamknę go tu natychmiastowo – dodał, odprowadzając rodzinę Park do drzwi.

Potem zamknął je na klucz i udał się do pokoju 95.

Czekała go przyjemna rozmowa.

matko, ale długi mi wyszedł, uhh nie spodziewałam się tego xD

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

matko, ale długi mi wyszedł, uhh nie spodziewałam się tego xD

kończę szybko, bo burza idzie i mnie sis straszy, że net wyłączy i rozdziału nie dokończę xD 


p.s. jeszcze nigdy tak szybko nie szukałam gifu hahaah xddd

snowflakes are falling || vminWhere stories live. Discover now