The Case 10

79 8 2
                                    

Natalie weszła do dużego pomieszczenia z klatką. Lubiła spędzać czas w piekle. Mogła porozmawiać z demonami, jej przyjacielem- Crowleyem czy nawet odwiedzić Los Diabeles i przechadzać się po piekielnej plaży wraz ze swoim ogarem. Schodziła jednak do Hadesu zwykle aby odpocząć od spraw, Winchesterów i problemów pierwszego świata. Tutaj mogła również pomyśleć w spokoju.

Przekroczyła próg z przyjaciółką. Tak jak ostatnio. Brązowowłosa towarzyszyła jej tylko dla bezpieczeństwa. Bała się, że archanioł zrobi coś blondynce, gdy jej nie będzie. W razie czego może interweniować.

-Tylko bez szaleństw- szepnęła, zatrzymując jeszcze na chwilę dziewczynę.

-Spoko, mam prezerwatywy- wywróciła oczami- to diabeł. Mam jeszcze resztki rozumu.- Poprawiła ciemną bluzę na ramionach.

-Przystojny diabeł. I jak to mówiłaś: Nie sądziłam, że szatan będzie tak gorący- zaśmiała się cicho. Dziewczyna po raz kolejny wywróciła oczami.- Tylko pamiętaj, że Dean czeka w motelu.

-Wiem wiem. A ty wiedz, że tak naprawdę nie jestem z nim.- Włożyła dłonie do kieszeni i westchnęła cicho. Reven zmarszczyła lekko brwi. Zauważyła już dawno, że na dziewczynę działają mężczyźni z twardym charakterem. Dean. Widziała, że i Lucyfer. Może i nie w sposób miłosny, ale fizyczny. Przynajmniej do czasu. Tak jak w romansach, którymi była zauroczona. Ten na pewno nie będzie typowy.

-Jest ci z tego powodu smutno czy...- Zmarszczyła brwi, nie wiedząc co jej przyjaciółka myśli. Zawsze nadawały na tych samych falach, ale teraz jakby pstryknięciem palca się to zmieniło.

-Idę. Chcę mieć to za sobą.- Zwróciła się w kierunku klatki i tam również podeszła. Reven została przy drzwiach, odprowadzając ją wzrokiem. Wiedziała, że skłamała. Ale jaki komu temu miała powód?

Blondynka dotknęła krat. Zawahała się chwilę. Rzadko jej się zdarzało być niepewną. Przerażało i fascynowało ją to zarazem. Otworzywszy klatkę, weszła do środka. Kraty z głuchym dźwiękiem zatrzasnęły się za nią. Skrzywiła się, gdy rozniosło się to po całym pomieszczeniu. A wstrzymała oddech, gdy poczuła przy sobie zapach męskich perfum. Nie jak Deana. Te były mocniejsze.

-Witam ponownie w moich skromnych progach.- Usłyszała przy lewym uchu niski głos, który sprawił, że jej ciało przeszedł dreszcz. Zaśmiał się, cofając jedynie krok. Dziewczyna przełknęła cicho ślinę i odwróciła się do niego przodem. Stanęła z diabłem twarzą w twarz. Po raz kolejny.- Dotrzymujesz umowy? Tak jak Crowley, pakty przede wszystkim.

-Nie wróciłam tu dla ciebie- prychnęła, nie chcąc dawać mu satysfakcji.- Przyszłam bo...

-Hm, niech zgadnę- pogładził się dłonią po zaroście- nie złapałyście sekty i chcecie pomocy?

-Informacji. Szczegółowych- Spojrzała mu w oczy z pewnością siebie, która znowu wróciła. Jednak tak szybko jak się pojawiła, ponownie zniknęła, gdy mężczyzna opuścił dłoń i powoli do niej podszedł.

-Nie jesteś zadowolona z moich usług?

Dziewczyna stała. Nie chciała a nawet nie miała zamiaru okazać słabości. Strachu. Była prawie pewna ze nic jej nie zrobi. Prawie.

-Potrzebuje więcej informacji.

-Nie odpowiedziałaś na pytanie- odparł tonem, który przyprawił ją o ciarki. Nie wiedziała jedynie czy to ze strachu czy zachwycenia. On jakby nie zdawał sobie z tego sprawy.

-Nie. Nie jestem z tego dobitnie zadowolona- rzekła, jakby rozmawiała ze zwyczajna osoba a nie Lucyferem.

Stal blisko niej. Jedynie na wyciągnięcie reki. Gdyby blondynka to zrobiła, dotknęłaby jego klatki ozdobionej w jasna kurtkę.

Sprawa Dla Reportera ||SupernaturalTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon