The Case 6 "To"

108 16 0
                                    


Obudziłam się z przyśpieszonym oddechem. Koszmar. Kolejny. Rozejrzałam się po ciemnym pomieszczeniu. Zerknęłam na zegarek. 3:15. Przetarłam twarz ręką i sięgnęłam po kule. Starając się nie hałasować, poszłam do kuchni w wynajętym apartamencie w hotelu. Czasami pozwalamy sobie na takie luksusy. A z racji, iż chodzę od dwóch tygodni w gipsie, to idealny moment.

Nieźle już sobie radziłam z kulami. Po krótkim czasie znalazłam się  a miejscu. Oparłam je o blat i sięgnęłam po szklankę, nalewając trochę soku.

-Znowu koszmary?- Prawie wypuściłam szklankę z rąk. Odwróciłam się do postaci, stojącej w mroku. Zmrużyłam oczy.

-Znowu się do mnie odzywasz, Dean?- Wzięłam łyk napoju. Serce mi szybko biło. Nie odpowiedział. Odłożyłam szklankę i złapałam za kulę z chęcią wrócenia do łóżka. Jednak on mnie zatrzymał.

-O czym one są?- Zatrzymałam się w pół kroku.

-Zajmij się sobą, Winchester- warknęłam. Mężczyzna podszedł do mnie. Stałam w milczeniu.

-Chcesz mi coś powiedzieć?- Zmarszczyłam brwi.

-Nie myśl, że przeproszę.- Skrzyżował ręce na piersi.- Nie chciałam, aby komukolwiek się coś stało. Nie wiedziałam, że zjawią się demony, które będą chciały nas zabić. A wy na dodatek ją znacie...

-Ale nie spiskujemy z nią.- Powiedział niskim tonem, przyprawiając mnie o ciarki.

-Nie spiskuję z Crowleyem- zaprzeczyłam.- Pomagamy sobie nawzajem.

-Od kiedy to łowcy zadają się z demonami?- Nie zmieniał tonu głosu.

-O, gadasz z mą zdradliwą osobą po dwóch tygodniach milczenia? Znowu chcesz się kłócić?- Podparłam się o kulach. Nie odpowiedział, więc kontunuowałam- Dean, nie jestem twoim wrogiem.

Od dwóch tygodni ze sobą nie rozmawialiśmy. Może to i lepiej, niż naskakiwanie na siebie.

-Na razie.- Uniosłam brew. Wątpię jednak, aby zauważył to w ciemności.

-Na razie? Uważasz, że zaraz stanę po ciemnej stroni mocy? Daj spokój.- Westchnęłam.

-Skąd mam mieć pewność, że Crowley nie zechce nas zabić, a Ty nie wykonasz od razu jego zachcianek?- Niebezpieczne zbliżył się do mnie. Przez gips i tak bym daleko nie uciekła. Twardo patrzyłam mu w oczy.

-Aktualnie jesteś ode mnie szybszy Panie Dwunożny- prychnełam- a i tak bym tego nie zrobiła.

-Dlaczego nie? Przecież macie podobno romans.- Znajdował się na tyle blisko, że w ciemności mogłam zobaczyć jego uniesioną brew.

-To, że nazywa mnie króliczkiem nic nie znaczy.- Uśmiechnęłam się pod nosem.

-Króliczek Crowley'a?- Był wyraźnie zmieszany- przeciwieństwo Playboy'a.

-W sumie to...

-Możemy przestać o nim gadać?- Zaśmiałam się pod nosem.

-Zależy mi na was. Wszystkich. Nie dałabym skrzywdzić jakiegokolwiek człowieka przy mnie, a zwłaszcza was.

Po wypowiedzeniu tych zdań, poczułam się bardzo niezręcznie. Nie często wyznaje takie rzeczy.

-Castiela nie zaliczasz.- Bardziej stwierdził niż zapytał.

-Powiedziałam wszystkich.

-Ludzi.- Dodał. Wywróciłam oczami.

-Inaczej. Moich przyjaciół. Zadowolony?- Zapytałam z bólem.

Sprawa Dla Reportera ||SupernaturalWhere stories live. Discover now