The Case 3

118 14 0
                                    

Obudziłam się z niezłym kacem. Bardzo niezłym kacem. Po ostatniej skończonej sprawie wybraliśmy się w czwórkę do baru. Muszę przyznać, że w Dayton w stanie Ohio leją niezłe kolejki. Moja głowa mówi: cierp za to, ale serce: niczego nie żałuję.

Przewróciłam się na drugi bok. Albo chciałam bo spadłam z łóżka. Głośny huk rozlał się po pomieszczeniu. Jęknęłam głośno. Złapałam się za kołdrę i pociągnęłam. Zleciała na mnie. Cóż, świat nie chciał abym wstawała, więc nie będę mu psuć planów co do mnie. Leżałam uwięziona w kołdrze na podłodze z zamkniętymi oczami. Zabawny widok. Serio, widziałam. Kilka minut później do pokoju wszedł Dean i nie mógł nie zrobić mi zdjęć, śmiejąc się głośno. Coś tam zaczęłam marudzić i wyklinać na niego, a on dalej swoje.

-Mógłbyś mi pomóc z łaski swojej?- spojrzałam na niego, próbując go zabić.

-Em... nie- znowu zaczął się ze mnie lać.- Za dużo wypiłaś wczoraj.- Ruszył do drzwi.

-Nie ma czegoś takiego jak za dużo picia niedorozwinięta fretko!

-Masz kaca, ogarnij się!- Zatrzasnął za sobą drzwi. Myślałam, że głowa mi wybuchnie.

Po wyczołganiu się z mego więzienia, poszłam się w końcu ogarnąć. Wypiłam elektrolity, które znalazłam w plecaku Reven. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam na zegarku godzinę 14:28. Rzuciłam na siebie moją kurtkę, wzięłam kluczyki i wyszłam z motelu. Impali nie było. Tylko mój... nasz samochód. Pojechali gdzieś beze mnie?! A to ćwoki...

Kopnęłam kamień i włożyłam ręcę do kieszeni. Zabiję ich.

-Co tak stoisz?- Odwróciłam się, słysząc ten denerwujący głos.- Sam i Reven pojechali sprawdzić pewne małżeństwo. Mamy sprawę!

Starszy Winchester uśmiechnął się do mnie. Ja jedynie wywróciłam oczami.

-Idziemy coś zjeść?- Podniosłam na niego wzrok. Zielone tęczówki wpatrywały się we mnie.

-Jasne. Spotkamy się tam z resztą- podszedł do mego auta. Już, już kurde chciał wsiąść na miejsce kierowcy, ale rzuciłam w niego trampkiem.

-Ej! Co jest?!- odwrócił się w moją stronę. Zdziwienie i wkurzenie malowało się na jego twarzy. Szybko go zdjęłam. Jestem z siebie dumna.

-Nawet się nie waż!- Podeszłam do niego i sięgnęłam po buta.

-Masz kaca, jeszcze nas zabijesz!- Założyłam ponownie buta. Szkoda, że nie trafiłam w ten jego ładny łeb.

-Nie zabiję, nie trząś gatkami- wskoczyłam za kierownicę. Dean coś tam pomarudził i usiadł obok, włączając jedną z moich płyt AcDc. Spojrzeliśmy po sobie. Wiedzieliśmy co zaraz nastąpi. Zaczęliśmy śpiewać, dobra, drzeć ryja, do piosenki "Higway to hell". Tym zawsze wkurzaliśmy Reven i Sama. Sprawiało nam to dużo zabawy.

Zaparkowałam pod jakąś knajpką, do której poprowadził mnie blondyn. Wysiedliśmy, zamknęłam wóz i weszliśmy do środka. Od progu dwie kelnerki zjadały go wzrokiem. Aż chciało mi się im współczuć. Ale nie.

Klapnęłam na krześle przy stoliku i spojrzałam na kolegę. Podał mi kartę. Przeglądałam menu, gdy do budynku wkroczyli Reven i Sam. Chłopakzasiadł obok brata a Reven przy mnie.

-Co chcecie do jedzenia?- Schowałam twarz w karcie. Dean zamówił Cheesburgera, a Sam jakąś sałatkę. Reven risotto a ja... nie mogłam się zdecydować.

-Wybierz coś w końcu.- Przyjaciółka szturchnęła mnie w ramię.

-No nie wiem...- tak. Bardzo interesujące jest wybieranie co się zje. Serio, to nie jest sarkazm.

Sprawa Dla Reportera ||SupernaturalHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin