Rozdział 25

12K 576 32
                                    

Zapach doprowadził mnie prosto do łazienki na pierwszym piętrze. Nie zawracając sobie głowy pukaniem, wtargnąłem do środka. Evelyn wzdrygnęła się na mój nagły ruch, za co sam siebie zbeształem. Przecież nie chciałem jej wystraszyć

- Co tu się do kurwy dzieje? Co ci się stało? Kto ci to zrobił?- zadałem serie pytań dziewczynie

- Teraz nagle cię to zainteresowało?- syknęła – lepiej pilnuj swojego nosa, a mnie daj święty spokój

- Nie zwracaj się do mnie takim tonem – odpowiedziałem stanowczo, a zaraz po tym z mojego gardła samoistnie zaczęło wydobywać się warczenie- omego możesz wyjść, teraz ja się nią zajmę

Evelyn POV:

I nawet jeśli nie trawię tego psiarza to cieszę się, że nie będę musiała dzielić tego pomieszczenia razem z moja nową „opiekunką"

- Tak jest Alfo- powiedziała to tak piskliwie i tak słodziutko, że aż zebrało mi się na wymioty. Przechodząc obok niego, zarzuciła włosy na jedną stronę i zachichotała. Co za idiotka... Szczęście, że Geoffrey nie zwracał na nią uwagi. A zresztą to nie moja sprawa, niech sobie robi co mu się żywnie podoba

- Spytam jeszcze raz- mówiąc to podszedł bliżej i spojrzał tymi swoimi ślepiami wprost na mnie- Co ci się stało?

- A jak myślisz co mogło mi się stać?! Zamykasz mnie w jakimś pieprzonym lochu czy co to jest, z żelastwem przyczepionym do nogi. To chyba oczywiste, że próbowałam to jakoś ściągnąć!- wkurzona do granic możliwości staję na równe nogi

- Przypominam ci już po raz kolejny byś uważała na język, nie życzę sobie byś plamiła te swoje słodkie usteczka takimi słowami- przewróciłam oczami zirytowana

- Szczerze, to gówno obchodzi mnie czego szanowny Alfa sobie życzy, a czego nie... Ty nie słuchasz mnie, ja nie słucham ciebie, prosta reakcja wiązana

- Skończyłaś? – zapytał łapiąc mnie za oba nadgarstki swoimi dłońmi – Więc mnie posłuchaj, nie zamykałbym cię, gdybyś jak każda inna osoba, wykonywała moje polecenia! Cholera, jesteś tak bardzo wkurwiająca maleńka – przycisnął mnie do ściany, jednak tym razem nie mam zamiaru pokazać mu skruchy

- Więc skoro jestem, aż tak bardzo nie do zniesienia, to pozbądź się mnie i będziesz miał problem z głowy, obydwóm z nas wyjdzie to na dobre!

- Oj słońce, uwierz kurwa chciałbym. Tyle, że ten pieprzony księżyc ewidentnie sobie ze mnie kpi, przydzielając mi za bratnią duszę kogoś takiego jak ty!

- Czyli jakiego?- zapytałam gorzko, patrząc ciągle w jego oczy

- Jesteś tylko nędznym człowiekiem, który najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy gdzie jest jego miejsce- wycharczał

- Więc powiedz mi Alfo, gdzie ono jest? – takiej odpowiedzi na pytanie nie spodziewałam się usłyszeć nawet od niego

- Tam gdzie wszystkich ludzi... Głęboko pod ziemią – i nim zdążył cokolwiek dopowiedzieć, czy też zareagować, moja dłoń spotkała się z jego policzkiem, a po pomieszczeniu rozniósł się głuchy odgłos uderzenia

- Brzydzę się tobą – po tych słowach wyminęłam go i wyszłam z pomieszczenia. Muszę się stąd wydostać, nie wytrzymam w tym domu ani chwili dłużej. Niestety mój chwilowy spokój zostaje przerwany, obecnością tego skurwiela- Evelyn, ja... - próbował złapać mnie za dłoń ale natychmiast mu się wyrwałam- Proszę cię, wysłuchaj mnie, nie chciałem tego pow... - przerwałam mu natychmiast

- Doskonale wiem, że chciałeś, a teraz bardzo bym cię prosiła, byś zakłuł mnie z powrotem w kajdany i zaprowadził tam skąd przyszłam, gdyż nie zasługuję na to by chociażby przebywać w tym samym pomieszczeniu co ty Panie

- Proszę cię, nie mów tak- głos i spojrzenie mówiło, że cierpiał, lecz ma to na co zasłużył

- Jak mam nie mówić Alfo? Przecież jeszcze minutę temu sam stwierdziłeś, że jestem nikim, więc muszę się do tego dostosować- pochyliłam się w geście ukłonu- za pozwoleniem Panie, udam się teraz do mojego lochu

- Nie ma nawet kurwa takiej opcji, masz natychmiast wracać do łazienki, muszę opatrzeć ci ranę

- Co tylko powiesz – weszłam do pomieszczenia i zajęłam to samo miejsce co wcześniej

- Maleńka, nie zachowuj się tak, nie chciałem tego powiedzieć, targały mną emocje- a ja te twoje emocje mam głęboko w dupie, pomyślałam – nie zapominaj, że mogę zaglądać do twoich myśli – rzekł ostro, a zaraz po tym wziął się za oczyszczanie moich ran, które swoją drogą nie wyglądały najlepiej, ale cóż, zawsze mogło być gorzej. Z pełnym skupieniem obwiązywał moją kostkę bandażem, a kiedy już skończył, znów na mnie spojrzał

- Wyjdę teraz, byś mogła się w spokoju przebrać- no tak, przez to całe zamieszanie zapomniałam, że jestem w samym ręczniku, automatycznie się zaczerwieniłam, Geoffrey wstał i kiedy drzwi były już prawie zamknięte znów się odezwał – Nie rób głupstw, jestem zaraz obok- kiedy usłyszałam charakterystyczne kliknięcie zamka odetchnęłam z ulga. Chwila spokoju. Szybko przebrałam się w ciuchy przyniesione tu przez Gabriele, mianowicie, czarny sportowy stanik do tego takiego samego koloru majtki, czarne legginsy oraz ciepłą szarą bluzę. N areszcie trochę ciepła, przez te trzy dni w piwnicy moje ciało, zdążyło się nieźle wychłodzić, dlatego w najbliższym czasie zapewne pojawi się u mnie przeziębienie, wielkie dzięki śierściuchu. Usiadłam na brzegu wanny rozmyślając nad moją aktualną sytuacją. Jak w ogóle do tego wszystkiego doszło... Koleś u góry ma ze mnie niezłą bekę, wpakował mnie w jakąś gównianą sytuacje z wilkołakiem, a ja za chuja nie wiem jak się z niej wydostać, po prostu świetnie.



No i gitara, rozdział napisany więc proszę się nie sapać

<3<3<3<3

Dark and LovelyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz