pain

298 46 7
                                    

W Los Angeles tak naprawdę się wychowałem. Spędziłem tu znaczną część swojego życia pomimo że urodziłem się w Pennsylvanii. Zostawiając tam całe swoje życie, dzieciństwo, przyjaciół, rodzine wyjechałem nawet o tym nie myśląc.

Cały czas miałem w głowie Belle, Charlesa a nawet Jazz'a z którym byłem pokłócony. Mam nadzieje że szybko mu przejdzie i do mnie zadzwoni lub napisze. Brakuje mi mojego najlepszego przyjaciela. W sumie tylko z nim i James'em tak dobrze się przyjaźnie. Nie zapomnę również o całej reszcie z którą mam dobre kontakty ale nie mówię im tak dużo jak tej dwójce, pomimo tego że znamy się od piaskownicy.

Dolatując na miejsce zignorowałem pytania zadawane przez Care odnośnie tego jak się czuje, bo jak mogę się czuć w takiej sytuacji. Moja dziewczyna jest z jakimś psycholem. Z jednej strony tak bardzo chce wrócić do Belli, a z drugiej tak bardzo chce zagrać ten koncert.

__

Będąc w hotelu nawet się nie rozpakowałem, wziąłem potrzebne rzeczy i jak najszybciej chciałem znaleźć się na arenie. Powiedziałem mojej agentce że wyjdę wcześniej gdyż chciałbym poćwiczyć przed koncertem.

Wchodząc na arenę pierwsze co rzuciło mi się w oczy to dość duża scena na której najprawdopodniej za godzinę będę stał, skakał, śpiewał i dobrze się bawił. Ta cisza. Zaciągnąłem się powietrzem. Przez moje ciało przebiegł dreszczyk emocji. Usłyszałem w mojej głowie krzyk fanów. I znów cisza. Wypuściłem powietrze.

Za godzinę zacznie się przedstawienie. Chciałbym jednak, aby było szybciej. Mógłbym wrócić odrazu do hotelu, wsiąść w najbliższy samolot, już nawet nie musi to być mój prywatny, i wrócić do Belli. Moją uwagę przykuł jeden z ochroniarzy który wpuszczał po kolei młodzież w wieku od 16 lat do około 25.
Po chwili całe pomieszczenie było zapełnione ludźmi, dość głośnym okrzykiem radości i muzyką. Możemy zaczynać. Najnowsze piosenki. Tak jak mówiła Cara. Właściwie to ona tu jest, tylko nie miałem okazji z nią porozmawiać. Nie chce aby moi fani byli znudzeni koncertem dlatego zapytałem ich co najpierw zaśpiewamy. Wszyscy chcieli Save That Shit dlatego nie dyskutowałem tylko zabrałem się do działania.

—Fuck my life, can't save that girl
Don't tell me you can save that shit
All she want is payback for the way I always play that shit— uniosłem rękę razem z mikrofonem i wtedy fani zaczęli śpiewać.

—You ain't getting nothing that I'm saying
Don't tell me you is
Nothing like them other motherfuckers
I can make you rich
I can make you this, baby, I can make you that
I can take you there, but baby, you won't make it back— tutaj znów dołączyłem.
Growing sick of this and I don't wanna make you sad
Do I make you scared? Baby, won't you take me back?


Cały czas pytałem fanów jaką piosenkę teraz chcą. Wybrali Crybaby, a następnie Your favorite dress. I tu było dość ciężko bo zaśpiewałem to bez Jazz'a a przecież śpiewam tą piosenkę razem z nim. Śpiewałem.

Przez cały koncert świetnie się bawiłem. Nie myślałem już o tym jak bardzo Cara będzie na mnie zła, nie myślałem o Belli, nie myślałem o rzeczywistości. Liczyło się tylko to gdzie teraz jestem i z kim. Żyłem chwilą. Podobało mi się to.

—Dziękuje wam za wspólnie spędzony czas— fani zaczęli krzyczeć— jesteście najlepsi i do zobaczenia na następnym koncercie. Kocham was!— zaczęli krzyczeć jeszcze głośniej na co ja się uśmiechnąłem, pożegnałem się a przynajmniej chciałem bo czas koncertu już dawno minął ale wtedy moi fani zaczęli krzyczeć „Better off (dying)". Dlaczego miałbym im odmówić? Wziąłem mikrofon, DJ włączył piosenkę, a ja zaczęłam śpiewać i znów świetnie się bawić.

Po piosence fani chcieli mnie jeszcze zatrzymać ale to było niepotrzebne bo skończyło się na tym że ochrona wywalała niektóre osoby. W tym całym zgiełku chyba zauważyłem twarz Tracy'ego, wole używać jego pseudonimu niż imienia bo po pierwsze zawsze go to denerwowało, a po drugie Jazz brzmi jak rodzaj muzyki.

Może mi się tylko zdawało, dobrze wiedziałem że tu nie przyjdzie.

Liza

Siedziałam przy kominku kiedy ktoś zaczął strasznie uderzać pięściami w drzwi wejściowe. Naprawdę przestraszyłam się, myślałam że to Gus, może już wrócił i.. był pijany. Ale jednak po otworzeniu drzwi po części mi ulżyło.

—Bella? Dziecko, co ci się stało?— Dziewczyna była w opłakanym stanie. Na całym ciele miała siniaki, a na sobie podarte ciuchy. Z nosa ciekła jej krew. Reakcja dziewczyny.. nie spodziewałam się. Może potrzebuje matki? Może potrzebuje bliskości? Przytuliła się.— Nie płacz, Cii. Chodź, zrobię ci herbaty. Weź kąpiel, przygotuje ci ciuchy— uśmiechnęłam się czule wypuszczając Belle z objęć. Będzie musiała mi powiedzieć o co chodzi, a teraz wypadałoby zadzwonić do Gustava.

Cholera, nie odbiera.

Gustav

—Gustav! Mówiłam ci! Tylko najnowsze piosenki!— wydarła się Cara zaraz po tym gdy zszedłem ze sceny.

—No przykro ale to fani wybierali to co chcieli usłyszeć. Nie sądzisz że to lepsze rozwiązanie i w dodatku to poprawia zdanie ludzi i mediów o mnie. Same plusy, więc w czym problem?

—Zabije cię kiedyś. Masz racje, tym razem ci daruje.

—Nie zabijesz— wziąłem do ręki telefon aby sprawdzić czy ktoś do mnie dzwonił, trochę się zdziwiłem po tym jak zauważyłem 7 nieodebranych połączeń od Lizy. Coś musiało się stać.

—Mamo?

—Gustav, nareszcie. Wracaj szybko. Bella tu jest. Wszystko wyjaśnię ci w domu.

—Ale co się stało? Mamo? Mamo!— rozłączyła się.

—Cara musimy wracać. Jak najszybciej.

__

Hejkaaa ❤️

Bardzo was przepraszam że dodaje z takim opóźnieniem ale mam teraz tyle popraw że to hit. Natomiast postaram się wstawiać co dwa tygodnie rozdział. Wiem że to długo ale w wakacje będę nawet 2 tygodniowo a może i więcej!

Mam nadzieje że rozdział się spodobał. No i co się stało Belli?

Standardowo, jeśli to widzisz zostaw znicz dla Gusa [*]

when i die, u'll  luv me ┊ lil peep 🔒 Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon