dead friend

242 43 9
                                    

Doskonale pamiętam dawnego Charlesa. Uśmiechnięty, troskliwy.. Zdrowy. Kiedyś chłopak który był moim najlepszym przyjacielem, dziś był zupełnie inny. Przecudowny człowiek, a stanie przy jego trumnie na cmentarzu i myślenie o tym, nie dodawało mi otuchy. Rozumiem Belle, rozumiem to czemu nie chciała tu przyjść. Ja przyszedłem bo chciałem pożegnać swojego dawnego przyjaciela. Tego którego kochałem jak brata. Wczorajszy Charles to nie był już mój Charles.

Po ceremonii wróciłem prosto do domu.. Do rodzinnego domu. Nie chciałem wracać do mojego mieszkania. Tu czułem się bezpieczny. Z płaczem rzuciłem się na łóżko. Ostatnio coś za dużo płacze. Pomyślałem po czym zamknąłem oczy i zasnąłem.

—Gustav.. masz gościa— obudziło mnie lekkie pukanie mojej mamy do drzwi. Trochę się zdziwiłem że ktokolwiek miałby do mnie przyjść o tej porze... i nie tylko.

—James?— momentalnie zeskoczyłem z łóżka i z wielkim bananem na twarzy pobiegłem do przyjaciela z zamiarem przytulania go.—Ale co ty tu robisz?

—Chciałem po prostu zobaczyć mojego kumpla.. Jak się trzymasz? Słyszałem że nie jesteś z Bellą.. coś się stało?— powiedzieć mu prawdę? W końcu to mój najlepszy przyjaciel.

—Nie jesteśmy.

—Coś się stało?— powtórzył pytanie.

—Tak. Ale chwila.. skąd wiesz że nie jesteśmy razem?— James wyjął telefon z tylnej kieszeni po czym pokazał mi Twitt'y z różnymi informacjami odnośnie gwiazd.—„Bella Thorne zrywa z Lil peep'em? O co chodzi? Czy to prawda że Åhr ją bił?"— przeczytałem na głos co było napisane na ekranie telefonu— To już jest przesada. Nigdy nie podniosłem na nią ręki... Dobra stary, widzę że ty też mi nie wierzysz dlatego powiem ci prawdę. Wszystko od początku— zacząłem od początków mojej kariery, czyli od momentu poznania Charlesa, po zerwanie z Bellą i pogrzeb.

—Nie wiem co mam powiedzieć.. dlatego z tobą zerwała? Bo boi się mężczyzn? Gdzie ona teraz jest?

—Tak, z tego co wiem to wyjechała do swojej matki. Nie wiem co będzie z nią ani z jej karierą ale martwię się.

—A policja coś zrobiła? W końcu ją zgwałcił.

—Po co skoro już nie żyje.. Podobno załatwili jej tylko wizyty u psychologa. Brednie.

—Jeszcze kiedyś wróci.

—Jeszcze kiedyś wróci— powtórzyłem znacznie ciszej pod nosem.— Dość o mnie, co u ciebie? Jak kapela?— wyrwałem się jakby z transu.

—Powoli się rozkręca. Wstawiłem z chłopakami nagranie na YouTube i ma już ponad sto tysięcy wyświetleń. Nie masz pojęcia jak się cieszę..

—Oj mam— uśmiechnąłem się, a James strzelił sobie facepalma. Najwyraźniej domyślił się że byłem tak samo podjarany jak on, kiedy mój pierwszy klip osiągnął kilkanaście tysięcy wyświetleń i to w zaledwie jeden dzień. Teraz moje klipy mają po kilka miliony.

—Zapomniałem. Wybacz— wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem. Cały wieczór rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela jak James. Normalnego.

—Miło było, ale stary.. — Oh tak, brakowało mi tego.—.. muszę już iść. Zadzwonię i kiedyś wyjdziemy na piwo.

—Pewnie, trzymaj się.

Następny dzień

Hej! Gustav, zaczekaj!— Boże, tylko nie on. Riff zaczął biec, a ja założyłem kaptur na głowę gdy tylko ogarnąłem że zbliżają się do nas paparazzi.

—Szybko, chodź tu!— krzyknąłem, po czym jak najszybciej starałem się otworzyć drzwi od mojego apartamentu. Stwierdziłem że pora i czas wyjść z ramion mamy i samemu zmierzyć się z problemami. Nie chciałem też aby paparazzi zobaczyli mnie razem z tym gnojem, dlatego nie miałem wyjścia i musiałem wpuścić go do mojego domu.—Czego chcesz?! Jeśli paparazzi sobie nie pójdą, wychodzisz przez balkon— spojrzał na mnie krzywo.

—Chciałem pogadać o naszej współpracy.

—Chyba śnisz— nie spodziewałem się że Riff uszczypnie się w rękę. Zaraz po tym uśmiechnął się.

—Nie, to nie sen.

—Po co do tego wracać? Nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Olałeś mnie, traktowałeś jak śmiecia a w dodatku wyzywałeś Belle. Jesteś dla mnie nikim i nie obchodzi mnie to że mógłbyś mi jakoś pomóc z karierą. Sam sobie dam radę, a teraz wyjdź.

—Jeszcze pożałujesz swojej decyzji.

—To miała być groźba?— troszeczkę podniosłem swój ton kiedy otworzyłem mu drzwi aby sobie już poszedł.— To coś nie wyszło.— dodałem kiedy chciał się odezwać i zamknąłem drzwi tuż przed jego nosem. Paparazzi nadal tam było.

—Hej! Hej! Gustav, czy to prawda że zabiłeś Charlesa?!— krzyczał jakiś reporter przez tłum.

Co do cholery?— pomyślałem spokojnie.

~

Boziu, co tu się dzieje XD

Mam nadzieje że rozdział się wam spodobał<3

Standardowo, jeśli to widzisz, zostaw znicz dla Gusa [*]

when i die, u'll  luv me ┊ lil peep 🔒 Where stories live. Discover now