Rozdział 2: Jutro wszystko wróci do normy

15.9K 1K 708
                                    

Joseph

Kiedy lekcja dobiegła końca, natychmiast ruszyłem do wyjścia. Chciałem oddalić się od tego chłopaka i na spokojnie zebrać myśli, jednak chwilę później uświadomiłem sobie, że przecież nie mam pojęcia, gdzie powinienem pójść. Rozkład budynku dostałem na moment przed wejściem do sali, ale z powodu pewnej alfy nie miałem w ogóle głowy, by go przestudiować. Wyszedłem na korytarz i przystanąłem pod najbliższą ścianą, by wyjąć z torby plan lekcji. Ciężko oddychałem, a puls szalał, jakby serce miało wyskoczyć mi z piersi. Tabun ludzi prący przed siebie, niczym stado zwierzyny, wąskim przejściem wcale nie pomagał. Co chwila ktoś mnie trącał i popychał, zapewne w ogóle mnie nie zauważywszy.

Gdy w końcu znalazłem poszukiwaną kartkę, jak na złość wypadła mi ona z rąk. Szybko pochyliłem się, by ją podnieść, lecz ktoś nadepnął mi na dłoń, na co prawie krzyknąłem. Czułem, jak łzy wzbierają mi się w oczach zarówno z bólu, jak i poczucia bezsilności. Opadłem tyłkiem na ziemię, uderzając przy tym głową o ścianę, podczas gdy kolejni ludzie szli przed siebie, nie zwracając na mnie uwagi. Gorzej być nie mogło.

A jednak. Nie zauważyłem, kiedy wokół mnie zrobiło się luźniej, póki nie usłyszałem szelestu rozlegającego się tuż przed moją twarzą. Początkowo myślałem, że mam omamy, lecz kiedy podniosłem wzrok, stwierdziłem, że to mój upuszczony plan lekcji unosi się przede mną w powietrzu.

– To chyba twoje – usłyszałem, a kiedy spojrzałem wyżej, stwierdziłem, że stoi przede mną nie kto inny jak mój partner. Czułem, jak blednę, a ręce zaczynają mi się trząść w połowie drogi po kartkę. W końcu ją chwyciłem i nie wiedząc co zrobić, spuściłem ponownie wzrok.

– Dziękuję – wymamrotałem, starając się patrzeć wszędzie, tylko nie na niego.

– Z tego, co widzę, masz teraz historię. Tak się składa, że ja też. Chodź, zaprowadzę cię – oznajmił rzeczowo i ruszył razem z tłumem uczniów, chowając ręce w kieszeni.

Wszyscy rozstępowali się przed nim, niczym Morze Czerwone przed Mojżeszem, więc poszedłem w jego kroki. Nie odwrócił się ani na moment, by sprawdzić, czy za nim idę. Zdawał się zapomnieć o moim istnieniu. Skupiłem się więc na pokonywaniu kolejnych metrów. Po drodze stwierdziłem, że wiele osób spogląda na mnie ze zdziwieniem, zazdrością lub szyderstwem w oczach. Przycisnąłem torbę mocniej do piersi i przyśpieszyłem.

W kolejnej klasie przydzielono mi miejsce w jednoosobowej ławce przed chłopakiem, przez co całą lekcję miałem wrażenie, że się we mnie wpatruje, choć zapewne wcale tak nie było. Na całe szczęście podczas wychowania fizycznego zostałem wezwany do sekretariatu, by dopełnić parę formalności dotyczących przeniesienia. Było to przyjemne zrządzenie losu, gdyż jak się okazało, tę lekcję także mieliśmy razem. Trzy godziny dziennie ze swoim partnerem, który nie jest tego nawet świadom, a którego wcale nie zamierzałem o tym informować. Zapowiadała się czysta tortura.

***

Gabriel

Nie wiedziałem, co mnie opętało, że pomogłem tej małej omedze. Zaraz po wyjściu z klasy zatrzymałem się przy drzwiach i wpatrywałem, jak chaotycznie przeszukuje torbę. Kierowała mną zwykła ciekawość, mówiłem sobie. Jednak kiedy nagle zniknął, moje nogi same z siebie ruszyły w jego kierunku. Nie myśląc zbyt wiele, przejrzałem jego plan i stwierdziłem, że mamy razem aż trzy godziny dziennie. Kazałem mu pójść za sobą, po czym go zignorowałem.

Kiedy spotkałem się z chłopakami podczas śniadania, nie mogłem skupić się na niczym innym, jak szukaniu białowłosego wzrokiem. Nie robiłem tego celowo. Wzrok sam mi uciekał, kiedy tylko traciłem czujność.

Historia o wilczku (LGBT+)Where stories live. Discover now