Rozdział XXXIV

7.2K 652 424
                                    


,,Jeśli pojadę do Daegu, do rodziny, to wiedz, że już tu nie wrócę"

Jungkook upuścił trzymany w ręce bukiet, od razu znajdując się przy siatce. Mocno złapał za ogrodzenie, nie zważając na wbijające się w jego dłonie metalowe końcówki. Nie odczuwał bólu, jego mózg pracował zbyt intensywnie, a serce zbyt szybko, by miał przejmować się błahymi ukłuciami.

-O czym pani mówi?- spytał, biorąc głęboki oddech.

,,Nie będę już tu mieszkał"

Kobieta spojrzała na niego z frustrująco przykrym wyrazem. Na jej pomarszczonej twarzy na przemian pojawiała się złość wraz z zamyśleniem. Pani Gim biła się z myślami, niepewna, czy opowiedzieć wszystko stojącemu przed nią brunetowi.

-Słuchaj Jungkook, nie wiem, czy mogę to powiedzieć, ale mam dość. Jesteś totalnym bezmózgiem, ślepym debilem, tchórzem- zaczęła wymieniać kobieta. Z każdym kolejnym słowem, jej twarz stopniowo się rozjaśniała.

,,Nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Zniknę, a wraz ze mną nadzieja i szczęście."

-Ja wiem, wszystko wiem- Jeon przejechał dłonią po twarzy, wycierając spływającą mu po policzku łzę.

-I osobą, która na zawsze utkwiła w sercu Taehyunga. Mężczyzną jego życia, spełnieniem marzeń. Prawdziwym szczęściem- pani Gim posłała w jego stronę szczery uśmiech.- Nie wyobrażasz sobie, z jaką pasją o tobie opowiadał, jak wiele łez uronił i ile psychicznie przecierpiał. Bywały chwile, kiedy nawet nie wychodził przez jakiś czas z domu, szczególnie wtedy, gdy zraniłeś go najbardziej. Ale mimo wszystko, czekał dzisiaj na ciebie. Czekał, aż się zjawisz.

,,Dziecięca miłość zostanie pogrzebana, tak samo jak moja dusza."

-C-czekał?- Jeon spuścił głowę. Było mu tak cholernie przykro, tak bardzo wstyd...

-Powinnam cię jeszcze trochę zwyzywać, ale widzę, że żałujesz- kobieta podeszła do niego i dłonią pogłaskała jego włosy. Spostrzegła, jak parę łez z jego policzków zlatuje na ziemię.

-Masz jeszcze szansę Jungkook. Więc do kurwy nędzy, ogarnij ten swój tyłek i leć do niego. Może jeszcze zdążysz.

Głaszcząca go jeszcze przed chwilą dłoń, teraz z niemałą siłą zdzieliła go po głowie. Brunet uniósł wzrok. Jego twarz wyrażała całkowite skupienie.

-Dziękuję- odpowiedział tylko i odszedł od ogrodzenia, wsiadając do auta.

Zacisnął dłonie na kierownicy, a nowo powstałe zadrapania, odezwały się nieprzyjemnie pulsując.

Zasłużyłem, pomyślał, ruszając z piskiem opon.

Wygra walkę z czasem. Nie pozwoli uciec miłości.

Nie tym razem.

****

Jungkook dostając swoją czarną bestię, obiecał, że będzie przykładnym kierowcą, przestrzegającym wszelkie przepisy. Był ciekawy miny swojego ojca, gdyby ten widział, co jego synek aktualnie wyprawia.

Przejeżdżanie na czerwonym świetle, branie ostrych zakrętów i wyklinanie na wszystkich, było normą przez ostatnie dziesięć minut. Nie liczyła się kwota, jaką za niedługo dostanie na świstkach. Za nie z łatwością będzie mógł zapłacić. Gorzej, jeśli nie zdąży.

Kto mu wtedy sfinansuje szkody powstałe w sercu?

Miał szczęście znajdując niemal od razu wolne miejsce parkingowe i, to wcale nie tak, że wjechał centralnie przed prawie, że parkującą staruszkę.

Because I love u | Taekook✔Where stories live. Discover now