10. "Chciałem, żeby ktoś mnie docenił"

369 9 0
                                    

Alicja:

Wstałam dzisiaj rano z myślą, że czas pojawić się w szkole. Minął już ponad tydzień odkąd nie mamy kontaktu z Leną, dlatego ten poniedziałek był gorszy niż każdy inny.
Gdy weszłam do budynku, zrozumiałam jak złym pomysłem było pojawianie się tu.
Rzygać mi się chciało jak widziałam te pełne litości twarze spoglądające prosto na mnie. Każdy wiedział, że jestem przyjaciółką tej, która zaginęła. Wszyscy myśleli, że nie słyszę plotek na ten temat, ale słyszałam, słyszałam wszystkie. Poczynając od tej, że uciekła z domu, a kończąc na tej najbardziej absurdalnej, czyli, że Dawid ją zabił podczas kłótni, ale nie ma dowodów, dlatego jeszcze go nie zamknęli. Weszłam do sali i znów czekałam na widok roześmianej twarzy nauczycielki geografii. Zaczęła czytać obecność i zacięła się przy nazwisku Leny. Nie wiedziała czy powinna je przeczytać, czy w sumie raczej nie wypada.

- Jestem - rozległo się nagle w akompaniamencie otwieranych drzwi - przepraszam za spóźnienie.

W sali zapadła cisza. Podniosłam powoli głowę jakbym się bała, że mi się wydawało. Zawiesiłam wzrok na postaci wchodzącej do klasy i szybko zerwałam się z ławki.

- Lena? - zawołałam płaczliwym głosem - Lena to na pewno ty?

Zaczęłam dotykać ją po całej twarzy upewniając się, że jest prawdziwa. Spojrzałam na nią i zobaczyłam, że ona też płacze.

- Tak Ala... to na pewno ja - załkała i wtuliła się we mnie z całej siły.

- Gdzie byłaś?! - wrzasnęłam przez łzy bijąc ją po piersi, a ona przytuliła mnie jeszcze mocniej

- Wszystko Ci opowiem, ale nie chcę przy wszystkich.

Usiadłyśmy razem w ławce udając, że sytuacja sprzed chwili wcale nie miała miejsca. Nie obchodziła mnie już lekcja, ani reakcja nauczycielki lub osób z klasy. Miałam obok siebie swoją przyjaciółkę i tylko to się dla mnie obecnie liczyło.

Lena :

- No chyba mi nie powiesz, że chce Ci się tutaj siedzieć - kłóciła się Alicja namawiając mnie na wagary.

Patrzyłam na nią z uśmiechem na ustach uświadamiając sobie jak bardzo za nią tęskniłam.

- Ala, po to tu przyszłam - zaśmiałam się, chociaż propozycja wagarów była niezwykle kusząca.

- Gówno prawda - oburzyła się i tupnęła nogą - przyszłaś tu, żeby zobaczyć się ze mną, pokazać, że żyjesz i wszystko z Tobą w porządku. No chodź!

Ciągnąc mnie za rękę wyprowadziła mnie ze szkoły, a ja się jakoś specjalnie nie stawiałam.

- Dzwoniłaś do Izy i do Dawida? - spytała, po czym nagle posmutniała - Dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie? Dlaczego nie powiedziałaś mi, że dzisiaj Cię zobaczę?

- Nie mam telefonu - odpowiedziałam.

Według mojej umowy z Igorem miałam dostać go dzisiaj, jeśli dotrzymam obietnicy i wrócę. Można powiedzieć, że była to dla niego gwarancja mojego powrotu. Jednak trzeba przyznać, że było to strasznie głupie myślenie, bo wiadome jest, że wolność jest dla mnie ważniejsza od telefonu. Mimo to wrócę dzisiaj do niego i to nie z powodu telefonu. Ostatni czas strasznie zmienił moje nastawienie i patrzę na jego osobę z zupełnie innej perspektywy. Wiem, że on mnie potrzebuje, że jest chory i uważam go za osobę, której muszę pomóc. Zwłaszcza teraz, gdy nie został mu nikt oprócz jego brata, nie mogę go zostawić.

- To ja do nich zadzwonię - ożywiła się. Cieszyło mnie to, że jeszcze nie zadawała pytań tylko spokojnie czekała aż ja sama zacznę moją opowieść.

"ON"Where stories live. Discover now