7. "Przyjaciele?"

3.1K 220 39
                                    

Osoba trzecia

Trójka licealistów szła uliczkami Tokio, by dojść do szkoły. Każdy z nich miał w tym samym czasie coś lepszego do roboty, niż koncentrowanie się na drodze przed nimi. Kenma szedł z nosem w grach, Tetsuro próbował poderwać Kanchou na jakiś głupi tekst typu "Gdybyś była kanapką w McDonaldzie, to nazywałabyś się McBeauty" i oczywiście denerwująca się na bruneta blondynka w okularach. Na jego "podryw" odpowiadała ze zdenerwowaniem i nie raz ironią. Przez te ich krzyki, dziewczyna prawie nie usłyszała dzwoniącego telefonu w swojej torbie. Szybko go wyciągnęła i nie patrząc na numer, odebrała.

— Halo? — zapytała jako pierwsza. — A-chan? Stało się coś, że dzwonisz do mnie tak wcześnie? — nie przestawała iść, zapominając o dwóch chłopakach po obu jej stronach. Nagle stanęła w miejscu i pisnęła radośnie z uśmiechem na ustach. Brunet spojrzał na nią zdziwiony, zatrzymując się. — Oczywiście, że pójdę! Tak, przyjdź po mnie godzinę wcześniej! — z uśmiechem się rozłączyła i schowała telefon do torby. Spojrzała na blondyna, który nadal wpatrywał się w swoją grę, nie interesując się wybuchem radości przyjaciółki.

— Kan-chan...? — brunet patrzył zdziwiony na uśmiechniętą blondynkę. W końcu pierwszy raz widzi ją tak uśmiechniętą i szczęśliwa.

Dziewczyna spojrzała na niego i bez zastanowienia wtuliła się w jego tors. Przez informację, której się właśnie dowiedziała, całkowicie zapomniała do kogo się właśnie przytula. Miała to w tym momencie gdzieś, chcąc się po prostu do kogoś przytulić i wyładować tak tą pozytywną energię. Za to brunet widział to całkiem inaczej, a mianowicie "Szczęśliwa Kanchou - dobra dla wszystkich Kanchou" i tego będzie się trzymać. Teraz wie na przyszłość, że uszczęśliwianie jej będzie jego ulubionym zajęciem. Korzystając z okazji, położył na niej swoje ramiona, przytulając ją do siebie. Czując jej delikatne i mniejsze niż jego ciało w swoich dłoniach, czuł się szczęśliwy. Mimo wyczuwalnego kręgosłupa, nie przeszkadzało mu lekkie gładzenie jej pleców.

— Nie mogę uwierzyć, że w końcu go poznam! — mocniej ścisnęła bruneta, a ten po jej słowach poczuł ogromny zawód. Był już tak blisko, ale przynajmniej może ją przytulać. Blondynka spojrzała w górę, w złote oczy chłopaka. Ten widząc jej szczery i radosny uśmiech, poczuł jakieś dziwne ukłucie w sercu. — W końcu go poznam! — ukryła twarz w torsie chłopaka, ale na chwilę się zatrzymała z tym całym szczęściem.

Powoli zaczęła z powrotem patrzeć w górę. Kuroo wiedząc, że radosna Kanchou już nie wróci, przygotował się na solidnego liścia. Zamknął oczy, czekając już tylko na uderzenie w policzek. Tylko ono nie nadeszło.

— Kuroo-senpai. — powiedziała poważnie, a on zdziwiony tym jak go nazwała, spojrzał w jej oczy. — Jednak nie jesteś Suchoklatesem jak myślałam. — zabrała ręce z szyi chłopaka przenosząc je na ramiona, zaczynając je obmacywać. — Ramiona też masz dobre. — odeszła od niego i przykładając rękę do podbródka, zaczęła go oglądać od stóp do głów. — Pomyliłam się w moich obliczeniach... czyli będę musiała zacząć wszystko od nowa. — westchnęła, zaczynając masować skroń.

Kuroo patrzył zdziwiony na blondynkę przed sobą. Przez jego głowę przechodziła masa myśli, na temat tego co się przed chwilą stało. Ona go dotykała, a raczej obmacywała! Poczuł dziwne łaskotanie w brzuchu, przypominając sobie dotyk jej długich palców i zimnej dłoni. Kanchou wyjęła ze swojej torby zeszyt w grubej okładce i przekartkowała na odpowiednią stronę. Zaczęła notować to co wyczuła obejmując go i kiedy go obmacywała. 

W ciszy dotarli w końcu do szkoły, nie zamieniając ze sobą ani jednego słowa. Dalej się do siebie nie odzywając zmienili obuwie i poszli w swoje strony. Kenma poszedł do swojej sali, gdzie będzie mieć zaraz lekcje, Kuroo do swojej, a Kanchou do pokoju nauczycielskiego. Każdy poszedł w inną stronę, mijając się.

Spokojny Diabeł |Kuroo Tetsurou|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz