6. "Poranek"

3.1K 227 54
                                    

Kuroo Tetsurou

Tego snu nigdy nie zapomnę! Był taki mega, że aż chciałbym, by przyśnił mi się jeszcze raz! Widoki jakie tam zastałem na zawsze zostaną w mojej pamięci i nigdy się z nimi nie podzielę. Jeszcze by ktoś mi ukradł moją Kan-chan, gdyby się o tym dowiedział! Ona jest moja i ja tego dopilnuję.

— Kuroo-san, puść mnie. — usłyszałem czyjś pomruk. 

Starałem się przypomnieć skąd znam ten głos. Do kogo on jeszcze raz należał? Hm? Kenma!! Jak jakiś poparzony swoją urodą puściłem blondyna z przera... ekhm... by nie wyjść na osobę homoseksualną. Tak, to dobry powód. Nadal lekko zaspany spojrzałem na blondyna obok mnie. Roztrzepane włosy, zaspana i zamulona twarz i piżama, czyli ogromna biała bluzka i czerwono-niebieskie spodenki brata Kan-chan. Chyba powinienem ją inaczej nazywać? Tylko jak... hmm... nie teraz. Jest zbyt wcześnie, by mój przemądry i doskonały mózg coś wymyślił. Po śniadanku się tym zajmę! Wtedy będę przepełniony energią i genialnymi pomysłami. Nagle, tak nagle nagle, do moich nozdrzy dostał się cudowny zapach. Czy ja czuję Daifuku? Kan-chan umie zrobić Daifuku? Chyba jeszcze bardziej ją uwielbiam niż wczoraj, kiedy zrobiła jedno z najlepszych Shioyaki jakie jadłem! Będzie idealną żoną.

— Już wstaliście? Dość szybko. Myślałam, że pośpicie przynajmniej do siódmej. — usłyszałem jej melodyjny głos z lekkim jadem, ale to tylko szczegół. 

Spojrzałem na nią i ujrzałem jej kolejne piękno, czyli ją z samego rana ubraną w czerwoną koszulkę, czarne dresy i ten jej różowy fartuszek w małe kotki. Awww! Takie słodkie i podniecające. W głowie już miałem obrazy jej tylko w tym fartuszku... Uspokój się, inaczej twój przyjaciel w spodniach zacznie wariować.

— Nie kuś mnie tym fartuszkiem, Kan-chan. — uśmiechnąłem się jak najbardziej uwodzicielsko, chcąc zacząć niewinny flirt z rana.

Będziesz jeszcze moja, Tsukishima Kanchou.

— Nie denerwuj mnie, jeśli nie chcesz wylądować na wycieraczce. — uśmiechnęła się zwycięsko poprawiając okulary. Z nią nie wygram, ale jak zjem śniadanie, wygram na bank! — Zaraz wkładam śniadanie. Nie wiedziałam co lubicie, więc zrobiłam pierwsze lepsze. — wzruszyła jedynie ramionami i odwróciła plecami do nas. — Idźcie się w tym czasie ubrać. Mundurki są na fotelu. 

Spojrzałem na pewnie nadal pogniecione i przepocone mundurki, które wczoraj rzuciliśmy z Kenmą byle gdzie. Już to widzę jak wszyscy będą się na mnie patrzeć, kiedy wejdę do szkoły w tak niechlujnym ubraniu. Jak ja - przystojny, inteligenty i cudowny młodzieniec o idealnej szkolnej reputacji - miałby przyjść tak ubrany do szkoły?! Spojrzałem na dwie idealnie poskładane kupki ubrań, dostając niemałego szoku. Czyżby je wyprała?! Szybko podszedłem do fotela i chwyciłem mój mundurek w ręce, nie wierząc własnym oczom. Od razu powąchałem go i poczułem zapach morskiej bryzy. Na dodatek nie ma na nich ani jednej fałdki. 

— Kan-chan, jesteś najukochańszą osobą jaką poznałem! — krzyknąłem szczęśliwy, przytulając do siebie świeży materiał koszuli.

— Zamknij się! Jeszcze wszystkich sąsiadów obudzisz! 

Ubrani, najedzeni i gotowi do wyjścia, stanęliśmy w przedpokoju, czekając na Kan-chan. Zniknęła za drzwiami swojej sypialni i nie wychodzi od dobrych kilku minut. Ciekawe co ona tyle robi? Może tak zerknę, czy nic się jej nie stało? W dobrej wierze oczywiście! 

— Wybaczcie, że tak długo, ale znowu zgubiłam gdzieś swoje rajstopy. — westchnęła ciężko, marszcząc lekko brwi.

Nie wiem jak, ale ta dziewczyna zwykłą czynnością wyzwala we mnie dziką bestię! Aż mi się gorąco zrobiło, jedynie patrząc na te jej długie nogi ozdobione pończochami. Uhuhu! Kan-chan, nie podniecaj mnie tak. Gdybym sobie jeszcze wyobraził jak jest w samej bieliźnie i tak mnie wita, kiedy wracam do domu... Uspokój się, inaczej twój przyjaciel na prawdę powstanie!

— Kogucie, spójrz jeszcze raz tak na mnie, a obiecuję, że na nikogo już tak nie spojrzysz.— patrzyła się z wyższością i wstrętem do mnie.

Nawet jeśli wyszukałem się w jej słowach dwuznaczności, to w tej chwili lepiej dla mnie jeśli się nie odezwę. Jej mroczna aura mówi sama za siebie. No i mam ważniejsze rzeczy do roboty! Jak... eh... wymyśl coś! Dawaj! No tak, muszę zadzwonić do Yui! Z uśmiechem wyjąłem telefon i wybrałem numer tej małej, ale kochanej, pchły. Znowu pewnie dostanę od niej opieprz, jak wrócę do domu... eh... młodsze siostry są denerwujące. Pewnie bracia Kan-chan dobrze znają mój ból. Lepiej już napisz jej, że zostałeś u koleżanki, bo przegapiłeś pociąg i autobus.

Czat

Tetsu:

Zostałem na noc u koleżanki, ale dzisiaj wrócę👍

Powiedz mamie, że ma się nie martwić, bo po prostu wczoraj zapomniałem napisać😅

Yui:

ZWARIOWAŁEŚ?! 

A co jeśli jest w ciąży?! 😱😱😱

Jesteś za młody by być ojcem!!!!😠

Mama prawie wyszła z siebie wczoraj!!

Ojciec już pas wyciągał, czekając na ciebie, idioto😐

Martwiliśmy się o ciebie, wiesz?!?!😭😭

Zwykle piszesz zanim gdzieś pójdziesz, WIĘC MYŚL NA NASTĘPNY RAZ!!!😠😠😠

A co do dziewczyny, to ładna chociaż? Pasuje do rodziny i czy ma dobre geny?🤔

Tetsu:

Nie spamuj mi!!😠😠

I tak, ładna jest, ale nie jest moją dziewczyną... JESZCZE! 😏😏Na razie jest menadżerką naszej drużyny i przyjaciółka Kenmy 😅

Yui:

Pokaż mi jej zdjęcie

Tetsu:

Tetsu wysłał/a zdjęcie

Idealna, prawda?😏😏

Yui:

Wygląda jakby chciała cię zabić

Tetsu:

Zamknij się😠


Spokojny Diabeł |Kuroo Tetsurou|Where stories live. Discover now