Mori's POV
Zapiszczałam radośnie i przycisnęłam pluszaka do piersi.
Kotara-senpai mnie kocha!
Znaczy, to oczywiste, że mnie kocha. Gdyby nic do mnie nie czuł, nie zabierałby mnie na te potajemne randki i nie przekupował całusami, aby zachęcić mnie do nauki.
-Mori Katsuko, kocham cię. – Tak powiedział, a potem wręczył mi misia, który miał być prezentem urodzinowym. Zazwyczaj ich nie obchodziłam, bo nie miałam zbyt wielu przyjaciół, a w tym roku... Pomyślałam, że mogłabym zaprosić chór, ale potem doszłam do wniosku, że pewnie nie chcą spędzać wakacji ze mną.
Ale Kotara-senpai dał mi prezent.
A zaraz potem uciekł. Wytłumaczył się tym, że jego klasa organizowała spotkanie, na którym musiał się zjawić.
Opadłam na łóżko. Gdy tylko emocje ze mnie opadły, zakopałam się pod kocem i przytuliłam do misia.
Cieszyłam się z tego wyznania, ale to nic nie zmieniało. Kotara-senpai nigdy się ze mną nie zwiąże. Nie na poważnie.
Powiedział mi o tym na samym początku, gdy tylko postanowiłam wyznać mu uczucia.
-Doceniam to – stwierdził – ale nie mogę być z tobą.
-Dlaczego?
-Ponieważ obiecałem rodzicom, że moja kobieta będzie tak samo inteligentna jak ja, a ty jesteś...
Nie powiedział, że jestem głupia, ale taka była prawda. Daty mieszały mi się w głowie, prawie w ogóle nie znałam kanji, a matematyka była moją piętą Achillesa... A może to wcale nie była pięta tylko kostka? Tak czy inaczej – coś strasznego, a spędzałam długie godziny na nauce.
Westchnęłam i wtuliłam twarz w misia, a potem zamknęłam oczy. Planowałam pójść spać, ale wtedy zadzwonił mój telefon.
-Tak?
-Mori-chan! – zawołała Sakurai-senpai.
-Uhm, o co chodzi?
-Akira-chan jest w szpitalu.
-Etto... Co się stało? – Natychmiast zerwałam się z łóżka.
-Mój brat dzwonił. Właśnie przywieźli ją z operacji. Mówi, że to krawawienie... Nie pamiętam, ale krew jej się wlała do mózgu! Mogła umrzeć!
Przełknęłam ślinę.
-Ale teraz już w porządku?
-Nie wiem, ale mam zamiar tam pójść i o wszystko wypytać lekarzy. Idziesz ze mną?
-Um.
-I skocz po Kotara-kuna, dobrze?
-Hai. Spotkajmy się w szpitalu, dobrze?
-Tak, to zobaczenia, Mori-chan.
-Do zobaczenia.
Jak strzała wybiegła z pokoju i zbiegłam schodami na dół, żeby dotrzeć na korytarz.
-Gdzie lecisz? – spytała mama.
-Do Kotary.
-He? Po co?
-Musimy iść do szpitala.
-Coś ci się stało?
-Co? Nie! Naszej koleżance z chóru. Pa, mamo! – Szybko założyłam tenisówki i wybiegłam z domu.
Bieg do restauracji nie zajął mi wiele czasu – całe szczęście, bo serce wyskoczyłoby mi z piersi. Zdecydowanie powinnam popracować nad kondycją.
-Ko-Kota-Kotara-senpai! – zawołałam, wpadając do środka. Siedział przy stoliku wraz z przyjaciółmi.
-He? Co ty tutaj robisz? – spytał.
-Aki... Akira jest w szpitalu – wysapałam. Oparłam dłonie o kolana. – Sakurai-senpai mówi, że jej się krew wlała do głowy.
-Głupia, krew jest w całym ciele – zachichotał jeden z jego kolegów.
-Głupi, słyszałeś o krwotoku wewnętrznym? – odparł beznamiętnie Kotara. – Chodźmy, Mori. Po drodze opowiesz mi, co stało się z Akirą. – Podniósł się i podszedł do mnie, a potem wyprowadził na chłodne, wieczorne powietrze.
-W zasadzie to nie wiem za wiele. Idziemy tam, żeby dowiedzieć się więcej.
-Więc po co ja tam?
-Ponieważ jesteś mądry i rozumiesz medyczny bełkot.
-A... Dobrze. A ty jak się czujesz?
-Dobrze, a jak mam się czuć?
Wzruszył ramionami.
-Brałaś dziś lekarstwa?
-Tak, Kotara-senpai. – Wydęłam lekko usta. – Nie jestem aż tak głupia.
-He? Oczywiście, że nie jesteś głupia. O czym ty mówisz?
-O tym, że jestem dla ciebie za głupia.
-Jesteś o wiele mądrzejsza ode mnie.
-He? Nie! Nauka to moja kostka Achillesa!
-Pięta.
-Etto... Czyli to jednak była pięta? Sam widzisz! Nie odróżniam kostki od pięty!
Roześmiał się, a potem przytulił mnie do siebie.
-Nikt tego nie odróżnia. Może robisz błędy w kanji, ale inteligencja to nie tylko wiedza. Myślę, że się uzupełniamy i w jakiś sposób jesteś tak mądra jak ja.
-Czyli jestem jedyną godną bycie twoją dziewczyną?
-Dziewczyną, żoną... Co tam sobie chcesz.
Pisnęłam i zaklaskałam w dłonie.
-Jestem narzeczoną geniusza!
-Nie przypominam sobie oświadczyn.
-A to przed chwilą to co do było?
-Ja tak tylko...
Wycelowałam oskarżycielsko palec w jego stronę.
-Za późno Kotara Shun, jesteś teraz zaręczony z geniuszką!
Wzruszył ramionami.
-Dobra, ale ty o tym mówisz rodzicom.
-Ooch... Mama się ucieszy.
-A twój ojciec mnie zabije. Będziesz wdową jeszcze przed ślubem.
Prychnęłam.
-Nie myśl, że się tak łatwo wykręcisz. A tata się nie odważy.
-Tylko mi potem nie mów, że nie ostrzegałem.
Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, a potem wtuliłam się w jego ramię. Był nawet lepszy od pluszaka... Ale niech sobie nie myśli, to miśka będę faworyzować.
-Chodźmy już – westchnął. – Mamy kawałek drogi do szpitala.
-A, tak. Chodźmy. Znam skrót.
-Ostatni raz zgubiliśmy się przez te twoje skróty.
-Oj, tym razem będzie inaczej!
Nie było inaczej.
Zgubiliśmy się.
ВИ ЧИТАЄТЕ
Close Range Love
РомантикаAkira Yuni to nastolatka wychowana w Anglii. Po tym gdy jej rodzice postanowili się rozwieść, razem z matką wróciła do Japonii, gdzie zamieszkały w niewielkim mieście o nieziemskich widokach. Mimo pięknych okolic nie potrafi zaaklimatyzować się w sw...