Akira's POV
-Za moich czasów festiwal z okazji rocznicy powstania szkoły nie był aż taki huczny – powiedział Sakurai.
-Sakurai-kun, mówisz jak moja mama – odparłam. – Albo moi dziadkowie. „A za moich czasów..."
-Zbliżam się do trzydziestki – odparł. – Chyba mam już prawo mówić takie rzeczy.
Pokręciłam głową.
-Nie, Sakurai-kun. Będziesz mógł tak mówić, gdy znajdziesz sobie żonę i będziesz miał z nią dwójkę dzieci i czworo wnucząt.
-Czyli nigdy tego nie powiem. Plan spalił na panewce w miejscu „znajdziesz sobie żonę".
-A co w tym złego?
-Która Japonka wyjdzie za bezrobotnego nauczyciela matematyki?
-Ślubu może bym nie planowała, ale na randkę bym poszła – pomyślałam.
-Jestem pewna, że podobasz się wielu dziewczynom, Sakurai-kun.
-Tak uważasz?
Kiwnęłam głową.
-Tak.
-Akira! – do nas przez tłum zaczęła przedzierać się pani Komatsu. Podbiegła do nas zdyszana. – Gratuluję występu.
-Bardzo dziękuję, Komatsu-san.
-Cieszę się, że wybrałaś sobie jakiś klub. Może w przyszłym roku rozwiniesz więcej zainteresowań.
-Jestem pewien, że tak będzie – zapewnił Sakurai.
-Ach, Sakurai-kun! Nasza chluba! Pięknie dziś zaśpiewałeś – pochwaliła.
-Dziękuję, Komatsu-senpai.
-Przestań, Sakurai-kun! Przez ten zwrot czuję się staro! – zawołała ciut piskliwie.
-Daj spokój, zawsze wyglądasz młodo, Komatsu-senpai.
-A ty jak zawsze jesteś uroczy – odparła i posłała nam szeroki uśmiech. – Nie będę wam dłużej przeszkadzać. Bawcie się dobrze... O! Polecam odwiedzić nawiedzony dom u klasy 1A. – Uszczypnęła Sakuraia w policzek, a mnie poklepała po ramieniu i poszła dalej.
-To co powiesz na nawiedzony dom? – spytał Sakurai.
Kiwnęłam głową.
-Może być zabawnie – stwierdziłam.
W milczeniu poszliśmy w polecone miejsce, ale nie była to zła cisza. Razem z Sakuraiem mogłam nic nie mówić, a i tak czułam się dobrze. Lubiłam to, że z nim nawet tak nudne rzeczy mi się podobały.
-Wstęp tylko z parą – powiedział chłopak przebrany za mumię.
-Ona jest moją parą – odparł Sakurai. – Przepuścisz nas?
-Pewnie. – Chłopak usunął się z drogi, a my weszliśmy to zaciemnionej klasy. Już na wstępie przywitała nas muzyka ja z horroru, a spod stołu wyskoczyła dziewczyna z imitacją odciętej głowy w dłoni.
-Wy będziecie następni! – zawołała, przeciągając samogłoski.
Sakurai uścisnął moją dłoń i uśmiechnął się.
-Przetrwaliśmy występ na scenie, noża chyba się nie boimy, co? – szepnął do mnie.
Pokręciłam głową tak mocno, że kucyki obiły mi się o policzki.
-Z tobą niczego się nie boję, Sakurai-kun – powiedziałam.
-Cieszę się.
Przeszliśmy dalej między parawanami, które ustawiono tak, żeby tworzyły przerażający labirynt pełen sztucznej krwi i ozdób w stylu sztucznych członków ludzkich i tym podobnych.
Nagle na nas wypadł chłopak z bardzo realistycznym makijażem zombie, a ja krzyknęłam, wtulając się mocniej w Sakuraia. Chłopak z klasy 1A chwycił nas za ramiona, a potem poprowadził do końca labiryntu, a potem wskazał na krwawy napis na parawanie.
-Osoba, którą teraz trzymasz za rękę, jest dla ciebie najważniejsza – przeczytał Sakurai, a potem uśmiechnął się do chłopaka-zombie. – Bardzo dobra robota – pochwalił, a my opuściliśmy klasę.
∞
Rozparłam się wygodnie na kanapie obok Sakuraia i wbiłam wzrok w telewizor. Akurat leciał jakiś dziwaczny teleturniej, którego zasad nie próbowałam zrozumieć.
-Sakurai-kun?
-Hm?
-Komu oddałeś swój drugi guzik?[1]
-Nikomu – odparł.
-Dlaczego?
-Nikt mnie o to nie poprosił.
-Naprawdę?
-Tak się złożyło.
Przygryzam lekko dolną wargę, a potem spojrzałam na Sakuraia.
-A mógłbyś go dać mnie? – poprosiłam.
-Kończyłem liceum dziesięć lat temu.
-Ale ja wtedy byłam w Londynie, więc proszę teraz.
Skinął głową.
-Drugi guzik należy się najważniejszej osobie – stwierdził i podniósł się z kanapy. – Chodź, poszukamy mojego starego mundurka.
Pokiwałam głową, zerwałam się z miejsca i poszliśmy na górę do jego sypialni. Był to niewielki pokój z turkusowymi ścianami. Spore łóżko zajmowało większość miejsca. Obok stała niewielka komoda w kolorze morskiej zieleni. Szafa znajdowała się w rogu pokoju koło okna.
Sakurai otworzył ją i wyciągnął z niej pogniecioną, granatową marynarkę z naszytym herbem szkoły. Wyrwał z niej drugi guzik i podał mi. Był w kolorze złota i miał wytłoczony szkolny herb.
-Dziękuję, Sakurai-kun.
-Proszę.
-Szczerze to myślałam, że Komatsu-san ma twój drugi guzik.
-Komatsu-senpai? Nie, ona nigdy by go nie wzięła.
-Dlaczego? Myślałam, że cię lubi.
-Lubi jako młodszego kolegę... Gdy kończyłem szkołę, Komatsu-senpai była już wdową.
-Och... Dlaczego?
-Gdy jeszcze chodziła do szkoły nazywała się Hanari Rei i od dzieciaka przyjaźniła się z Komatsu Keiem. W zasadzie to było pewne, że kiedyś się zejdą. Chciałbym się kiedyś zakochać tak jak ta dwójka... Gdy byli w drugiej klasie liceum u Komatsu wykryto nowotwór, a na początku trzeciej klasy już było pewne, że raczej nie dożyje końca roku. Pobrali się i żyli szczęśliwie jeszcze przez rok. Od tamtej pory Komatsu-senpai nie była z żadnym chłopakiem, nawet nie umawia się na randki.
-To smutne...
-Tak – westchnął.
-Czy Komatsu-san dostała od swojego męża drugi guzik?
-Tak. Trzyma go w szkatułce.
Zacisnęłam palce na guziku w mojej dłoni.
-Zaopiekuję się nim, Sakurai-kun – obiecałam.
Skinął głową.
-Liczę na to, Aki-chama.
Zacisnęłam palce mocniej na guziku. Wiedziałam, że to nic nie znaczyło dla Sakuraia, ale dla mnie to było jak okruch nadziei. W końcu to drugi guzik.
[1] Drugi guzik ze szkolnego mundurka mógł być oddany dziewczynie, co można było traktować jak wyznanie miłości
ŞİMDİ OKUDUĞUN
Close Range Love
RomantizmAkira Yuni to nastolatka wychowana w Anglii. Po tym gdy jej rodzice postanowili się rozwieść, razem z matką wróciła do Japonii, gdzie zamieszkały w niewielkim mieście o nieziemskich widokach. Mimo pięknych okolic nie potrafi zaaklimatyzować się w sw...