Rozdział 12

60 11 1
                                    


Akira's POV

Do domu wróciłam dopiero rano, żeby wziąć moje rzeczy do szkoły i przebrać się w mundurek. Wszyscy jeszcze spali – poza mamą, która właśnie wróciła z nocnego dyżuru.

-Nie nocowałaś tutaj? – spytała, gdy pakowałam moje bento.

-Umm. Chciałam pouczyć się do egzaminów, a przez naszych gości było tutaj bardzo głośno.

-Ach, rozumiem. Cieszę się, że tak przykładasz się do nauki.

Skinęłam głową.

-A rozmawiałaś z Sakuraiem? Jak jego podróż do Tokio?

-Dobrze. Zatrzymał się w przytulnym hoteliku i dziś chce załatwić wszystkie niejasności. Liczy, że uda mu się to zakończyć szybciej.

Mama uśmiechnęła się i pokiwała głową.

-Miło mi patrzeć na to jaka jesteś z nim szczęśliwa – przyznała. – Pod tym względem przypominasz mi mnie, gdy poznałam twojego ojca.

Przygryzłam lekko dolną wargę i spojrzałam na moje buty.

-Mamo, czy ty gniewasz się na tatę? – spytałam.

-Gniewam? Nie. Jestem na niego wściekła. Mam ochotę wydrapać mu oczy. – Westchnęła. – W gruncie rzeczy bardzo cierpiałam na samym początku, bo mimo tylu lat bardzo go kocham, ale teraz... Cieszę się, że tutaj jesteśmy.

-Dlaczego?

-Gdybym nie rozwiodła się z twoim ojcem i nie zabrała cię tutaj, teraz nie widziałabym ciebie takiej szczęśliwej.

Uśmiechnęłam się.

-Jesteś jeszcze młoda – powiedziałam. – Znajdziesz sobie jakiegoś fajnego faceta i będziesz szczęśliwa.

-Cieszę się, że tak uważasz, Yuni.

Zerknęłam na zegarek naścienny.

-Muszę już iść – powiedziałam. – Odwiedzę cię jeszcze po szkole i przyniosę obiad, dobrze?

Mama kiwnęła głową, a potem dała mi całusa w czoło.

-Powodzenia w szkole.

-Dzięki, mamo.

Zarzuciłam plecak na ramiona, a potem wyszłam z domu. Wskoczyłam na mój rower i pojechałam do szkoły. Wprawdzie spóźniłam się na poranny apel, ale nikt się mnie o to nie czepiał.

Lekcje mijały mi powoli i przyjemnie. Nigdy nie miałam problemów z nauką, a gdyby wykluczyć relację z ludźmi to mogłabym nawet lubić szkołę. Znaczy – teraz ją lubiłam. Nawet uwielbiałam, a wszystko dzięki chórowi. Codziennie jadłam z nimi obiad w szkole i mogliśmy spotykać się po lekcjach.

Naprawdę mi się podobało.

Lubiłam nawet to, że Sakurai-chan wypytywała mnie o związek z jej bratem.

-Czyli odwiozłaś go wczoraj na lotnisko, tak?

-Um.

-I pożegnaliście się namiętnym pocałunkiem? – spytała Mori-chan. Kotara-kun pstryknął ją palcami w policzek.

-To nietaktowne – upomniał ją.

-A ty to niby jesteś mistrzem taktu?

-Nie muszę być pisarzem, żeby oceniać książki – odparł.

-Bakayaro.

-A ja uważam to za dobre pytanie – oznajmiła Sakurai-chan. – Całowaliście się?

Close Range LoveWhere stories live. Discover now