37

5.7K 360 21
                                    

Tej nocy nie śniło mi się nic, co było naprawdę dziwne. Nie byłam pewna do końca co to oznacza, ale postanowiłam się dłużej nad tym nie zastanawiać. Cała noc minęła mi spokojnie, jednak tą harmonię zakłócił głośny alarm z telefonu, oznaczający koniec spania. Otwieram oczy pomału, żeby mogły przyzwyczaić się do promieni słońca, które wpadają przez okno. Wyciągam przed siebie ręce i zaczynam się rozciągać. Po krótkiej rozgrzewce ubieram się w wygodny dres, do którego kieszeni wsadzam telefon i wychodzę z pokoju. Schodząc po schodach ponownie zerkam na zegarek upewniając się, że na pewno zaczęła się już pierwsza lekcja i nie zostanę przyłapana. Na ekranie widnieje godzina siódma dwanaście, więc mam pewność, że nie natknę się na niespodziewanych nauczycieli. Schodzę z ostatniego schodka i kieruję się w stronę wyjścia na dziedziniec. Idąc korytarzem zaczynam rozglądać się dookoła. Jestem ciekawa jakby tu było, gdyby z powrotem mogła widzieć tu swoich przyjaciół i chłopaka. Poczułam ukłucie w okolicach serca, byłam pewna, że nie są to żadne problemy ze zdrowiem, tylko smutek, stworzony przez rozłąkę. Mijam próg drzwi i zaczynam kierować się w stronę zebranych uczniów, których okazuje się, że jest jeszcze, więcej niż poprzedniego wieczoru. Stąpam twardo po ziemi szykując się na jakieś powitanie ze strony Tomasa, jednak zanim dochodzę do tłumu, czuję wibrację w telefonie. Odruchowo zatrzymuję się i sięgam po telefon, na którym widnieje jeden nowy sms.

Ashton: Pamiętasz tamto miejsce, w którym na samym początku roku przyłapałem cię włuczącą się samą po lesie? Czekamy tam na ciebie, lepiej będzie jeżeli nikomu o tym nie powiesz.

Czytam sms-a i mimowolnie uśmiecham się do niego jak głupia. Zerkam z pośpiechem na grupkę, która zebrała się niedaleko mnie. Możliwe, że mnie jeszcze nie zauważyli, co oznaczałoby, że mam szansę wydostać się stąd bez zbędnych pytań. Patrząc w przeciwną stronę lasu niż tej, obok której zgromadził się tłum, stwierdzam, że właśnie w tamtym miejscu poszłam pierwszego dnia. Zerkam ostatni raz w stronę uczniów i ruszam przed siebie. Nie mija chwila, a już mijam pojedyncze drzewa, których konary odbijają światło dzienne. Las z samego rana wygląda naprawdę przepięknie, mam nadzieję, że gdy tylko to wszystko się skończy, wrócę tu z całą trójką. Z zamyślenia wyrywa mnie pękająca gałąź za moimi plecami. Odwracam się zbyt gwałtownie i uderzam twarzą o czyjś tors. Kiedy szykuję się na upadek, kogoś dłonie trzymają mnie mocno w talii, jednak mimo pomocy z jego strony natychmiast strzepuję ręce ze swojego ciała. Słyszę pojedyncze westchnięcie i cichy śmiech dobiegający nieco dalej. Unoszę zdezorientowana głowę i od razu, bez choćby chwili zwątpienia moją twarz pokrywa ogromny szeroki uśmiech, jak i rozlane na całych policzkach czerwone rumieńce. Patrzę prosto na bruneta, ignorując pozostałą dwójkę przyjaciół. Nie odwracam oczu od jego hipnotyzujących piwnych tęczówek. Wątpię, czy kiedykolwiek się mi znudzą, są idealne. Odrywam po chwili spojrzenie od ilustrujących mnie oczu chłopaka i zaczynam robić to co on. Przyglądam mu się badawczo, ilustrując każdy najmniejszy szczegół, który mógłby się w nim jakkolwiek zmienić. Jednak oprócz rozczochranych, pozostawionych w nieładzie włosów bruneta i zmęczenia na jego twarzy, nie zauważam nic więcej. Podchodzę do niego na tyle blisko ile się da, nasze klatki piersiowe dotykają się, a nasze serca biją tym samym przyspieszonym rytmem. Chciałabym być z nim każdego dnia i każdej nocy. W każdą godzinę, minutę czy sekundę, tworzymy według mnie idealną parę, choć tak naprawdę oboje nie jesteśmy idealni. Nie ma ideałów, a jednak on mnie za taki ideał uważa. Nie zważając na chrząknięcia zielonowłosej złączam nasze usta w krótki pełen troski, tęsknoty i miłości pocałunek. Niestety, gdy tylko się od siebie odrywamy zostaję odciągnięta na bok przez silne ręce Vivana, który bez chwili wahania obejmuje mnie rękami w pasie i kładzie mi głowę na ramieniu, chowając ją w moich włosach. Nie wiedziałam, że chłopak, aż tak się za mną stęsknił. Mimo zaskoczenia, otrząsnęłam się szybko i równie mocno się do niego tule. Jak bym chciała, żebyś my wszyscy byli razem w jednej akademii, żeby tak znów widzieć się co przerwę na korytarzu, a  po nich móc znowu spotykać się na dziedzińcu. Wzdycham i odsuwam się od czerwonowłosego. Kieruję wzrok na Tris i zauważam, ta już do mnie biegnie. Mam nadzieję, że niedługo całe to zamieszanie się skończy i wszystko wróci do normy. Tulę się mocno do szczupłego ciała zielonowłosej, nie chcę jej udusić, więc lekko oplatam ją rękami na szyi, jednak ona chyba ustawiła sobie na cel uduszenie mnie. Stoimy jeszcze w objęciach przez kilka sekund, aż w końcu wydostaję się z mocnych objęć dziewczyny.

- Nie wiem nawet ile się nie widziałyśmy- szepcze- ale pora to zmienić- stwierdza, a ja marszczę brwi.

- Jaki masz pomysł?- dopytuje.

- Szalony- uśmiecha się tajemniczo. Nie sądzę, żeby to co wymyśliła Tris było bezpieczne, ale warto spróbować i tak muszę im powiedzieć o planie Tomasa.

- Zobaczymy się tu jutro z rana, okej?- wtrąca się skupiony Vivan.

-W porządku- twierdzę. Mogę mieć tylko nadzieję, że nie będzie to coś strasznego.

- W takim razie wszystko ustalone- uśmiecha się Ash, a ja dostaję jeszcze więcej wątpliwości.

Nagle zza drzew dociera do mnie dźwięk pękającej gałęzi, spięta odwracam się gwałtownie i zauważam pomiędzy drzewami zagubionego Tomasa.

- Idźcie juz- mowie błagalnie patrząc to na nich to na niebieskowłosego.

- Masz rację- stwierdza Ashton- nie mogą nas tu znaleźć- mówi i zbliża się do mnie w ułamku sekundy. Patrzę na jego ruchy i widzę, że nachyla się, żeby mnie pocałować, jednak ja jestem szybsza i jako pierwsza złączam nasze usta. Pocałunek zaczyna się pogłębiać, a chłopak prosi o wejście do środka, jednak w momencie, gdy mam mu ulec odsuwam się od niego.

- Idźcie już- szepczę nie chcąc, żeby tak naprawdę, gdzieś sobie szli.

Trzy pary oczy patrzą na mnie smutno. Zauważam, że Tris ma zamiar podbiec do mnie i mnie przytulić, ale jej pomysł pryska w momencie krzyku Tomasa.

- Lynn!- krzyczy.

Rzucam całej trójce błagalne spojrzenie i biegnę w stronę chłopaka, który zaplątał się w krzakach.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Rozdział nie powala, ale zgodnie z waszymi życzeniami pojawiła się cała trójeczka❤  Chociaż powiem, że i tak miałam w planach ich tu wstawić. Nie uważam, żeby była to jakaś perełka, ale mam nadzieję, że wam się spodoba⭐ Następny postaram się dodać jutro ;)

~🦄

Akademia Żywiołów [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now