30

6.2K 421 48
                                    

Zdenerwowana całym zajściem, które przed chwilą miało miejsce, wbiegłam jako pierwsza do sali, żeby uniknąć z kimkolwiek, jakiegokolwiek kontaktu, wzrokowego czy fizycznego. Mając nadzieję, że zajęcia z panowania nad żywiołem nie potrwają zbyt długo, próbowałam usiąść tak, żeby było mi wygodnie, jednak na moje nieszczęście nie udało mi się to. Siedziałam wyprostowana na nie zbyt wygodnym krześle zastanawiać się kiedy ta męka, czyli ta lekcja, się skończy. Spojrzała ukradkiem na drzwi, które z każdą kolejną sekundą wpuszczały coraz więcej uczniów. Po chwili wszedł i Sean, który bez słowa zajął miejsce obok mnie. Nie miałam nic przeciwko do panującej tej ciszy pomiędzy nami, nawet i mi sprzyjała, nie chciałam się teraz z nim sprzeczać. Nie mam na to ani siły, ani ochoty. Z westchnięciem, którego niebieskowłosy na szczęście nie usłyszał, spoglądałam niepewnie w stronę wejścia, w którym równo z dzwonkiem pojawiła się profesor. Z poważnym wyrazem twarzy ruszyła na środek klasy.

- Dzisiaj jest dzień testów, pokażcie nam co już opanowaliście- powiedziała chłodno.

Po sali rozległy się prawie nie słyszalne pomruki sprzeciwu, w których ja również wzięłam udział. Wczorajszego wieczoru wszyscy pożegnaliśmy się z kimś ważnym z przyjaciółmi, rodziną czy nawet znajomymi. Niektórzy do tej pory nie mogą się z tym pogodzić. Kobieta ruszyła w stronę biurka, żeby zająć miejsce na swoim krześle. Jednak tego co po chwili się stało nikt nie miał prawa przewidzieć. W momencie kiedy profesor usadowiła się na krześle, jedyne dwie przeciwne nogi pękły powodując jej upadek na twarde panele. Po chwilowym zdezorientowaniu wstała, strzepując z siebie resztki kurzu z ubrania i rozwścieczona rozejrzała się po sali. Uczniowie cieszyli się z upadku profesor, jednak starali się nie śmiać na cały głos, żeby kobieta nie pomyślała, że ktoś z nich to zrobił. Mimo swoich prób, do wstrzymania śmiechu, powoli pokazywały się wielkie uśmiechy na ich twarzach, których nie dało rady zakryć.

- Nie ma się z czego śmiać- fuknęła- dowiem się, które z was to zrobiło i zapłaci za to u dyrektorki.

Wściekła wciągnęła rękę w stronę wielkiej szafy, żeby wyciągnąć z niej książki na zajęcia, jednak, gdy tylko je lekko uchyliła, drzwi same odskoczyły na boki zalewając kobietę górą ziemi, której zarówno jak i pękniętego krzesła nikt się nie spodziewał. Procesor ksztusząc się, próbowała wydostać się z góry ziemi. Jednak zamiast jakiejkolwiek pomocy dostała falę śmiechu, którego uczniowie nie dali rady już dłużej powstrzymywać. Po chwilowym zmaganiu się z żywiołem, kobieta wstała z grymasem na twarzy i od razu wyszła z sali. Po chwili nawet Sean wybuchnął śmiechem, a ja mimo swojej niechęci do niego, razem z nim.

- Wiesz kto to zrobił?- zapytał, pomiędzy napadami śmiechu.

- Nie- skłamałam patrząc się na niego z wymuszonym uśmiechem.

- Trzeba będzie im pogratulować- stwierdził zerkając na górę rozsypanej ziemi, przy biurku kobiety.

Po chwili wszystkie śmiechy umilkły, a w progu drzwi stanęła profesor razem z dyrektorką. Wszystkie zaniepokojone spojrzenia utkwiły właśnie w tej dwójce. Bez słowa obie kobiety ruszyły na środek sali, przyglądając się szkodą. W pomieszczeniu panowała niezręczna cisza, którą na szczęście przerwała dyrektorka.

- I to pani chciała mi pokazać?- zapytała.

- Proszę tylko spojrzeć, całe podłoga jest zasypana ziemią, a moje krzesło do końca połamane- powiedziała zrozpaczona.

- Kto to zrobił?- spytała rozglądając się po klasie.

- Nikt nie chce się przyznać pani dyrektor- powiedziała natychmiast.

- Myślę, że to ktoś z tamtej akademii- stwierdziła w końcu.

- W takim razie musimy coś zrobić- zaprotestowała- napiszmy do nich skargę, lub..

- Nie- powiedziała stanowczo starsza kobieta- nie będziemy się zagłębiać więcej w ten temat.

- Ale moje krzesło..

- Szkoła zafunduje pani nowe, a teraz proszę niech pani pójdzie się przebrać, a ja przypilnuję pani klasę- powiedziała, uśmiechając się lekko.

Profesor widząc uśmiech dyrektorki z zawstydzeniem ruszyła w stronę toalet, a cała klasa po raz kolejny próbowała powstrzymywać śmiech, z resztą było widać, że nawet dyrektorka chciałaby się pośmiać z zaistniałej sytuacji.

Po zakończeniu zajęć ruszyłam prosto do lasu zanim zdążyła bym wpaść na nieprzyjemne osoby. W drodze przez las zadzwoniłam do Ashtona, który już po drugim sygnale odebrał.

- Hej- powiedziałam, ucieszona faktem, że chociaż w taki sposób możemy się komunikować.

- Cześć Lynn- powiedział zrezygnowany.

- Co jest?- zapytałam, bo w jego głosie można było wyczuć, że coś jest nie tak. Zamiast odpowiedzi dostałam ciche westchnięcie- Ash- upomniałam go powtórnie.

- Co będę dużo mówić cieszę się bardzo, że dzwonisz. Ja nie miałem zbyt wiele czasu na to, bo zajmowałem się tym- usłyszałam przesunięcie się słuchawki w stronę coraz głośniejszych i z sekundy, na sekundę bardziej wyraźnych wrzasków.

- Nie mów nic do mnie!- krzyknęła w tle Tris- Idź sobie do tej idealnej zdziry!

- Ale ja nie chcę żadnego pieprzonego ideału! Chcę ciebie!- krzyknął tak samo wkurzony Vivan.

- Właśnie o tym myślałeś pieprząc się z nią?

- Tris posłuchaj- powiedział błagalnie czerwonowłosy.

- Już usłyszałam od ciebie za dużo- fuknęła.

- Kocham cię- szepnął.

- Wiesz co to w ogóle znaczy? W ustach wszystkich ludzi jest to słowo, kocham, co oznacza miłość, jednak kiedy ty to wypowiadasz zamienia się ono w zdanie "ko cham", wystarczy wykreślić ztamtąd niepotrzebne "ko" i zostanie "cham" co do ciebie akurat idealnie pasuje.

Po chwili usłyszałam ponowne przesunięcie słuchawki.

- Wiesz co Lynn? Zadzwonię wieczorem, idę odciągnąć od siebie tę dwójkę, zanim się kompletnie zagryzą.

- W porządku- przytaknęłam i wcisnęłam czerwoną słuchawkę. Rozglądając się po okolicy zauważyłam, że jestem już na miejscu. Spoglądając na otaczające mnie drzewa zauważyłam pomiędzy nimi kobietę w czarnej szacie.

- Miło cię znowu widzieć Lynn- powiedziała uśmiechając się.

- Mi panią też- stwierdziłam podchodząc do niej.

- O co chcesz się zapytać?- zapytała.

- Co oznaczał mój sen, była w nim pani i znajdowałyśmy się w..

- Wiem- przerwała mi- sama przesłałam ci to wspomnienie.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Przepraszam za brak rozdziału w weekend, nie miałam czasu. Jak już zauważyliście zawiesiłam też jedną książkę, nie wyrabiałam się. Spokojnie będzie pisana jak skończę tę. Zauważone błędy proszę natychmiast zgłaszać do mnie!🗑

NO I W KOŃCU 30 ROZDZIAŁ! Aplauz proszę👏👏

~🦄

Akademia Żywiołów [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now