2

16.4K 892 235
                                    

Stanęłam przed drzwiami, chciałam je otworzyć, ale się zawahałam, niby czego mogę się dowiedzieć? Oni byli pijani i na pewno jutro nie będą niczego pamiętać. Może powinnam wrócić i nikomu o niczym nie mówić? 

Zrezygnowana chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. W całym domu było ciemno i cicho. Nic dziwnego, skoro jest czwarta rano. W holu zostawiłam swoje bagaże i poszłam do kuchni. Nalałam sobie do szklanki wody po czym usiadłam do stołu.

Czego mogę się spodziewać po matce? Że mi powie prawdę? A jeśli tak, to czy jest ona straszna? Z natury jestem bardzo ciekawa i nienawidzę nic nie wiedzieć, ale jednak martwię się, że prawda może okazać się jeszcze straszniejsza od kłamstwa.

Zdenerwowana upiłam łyka wody, bo jednak to nie jest normalne, że siedemnastoletnia dziewczyna potrafi kontrolować wodę. Machnęłam ręką w stronę szklanki, a woda z niej się uniosła i opadła z powrotem. Dopiłam ciecz do końca i wsadziłam szklankę do zmywarki. Chciałam iść na górę do swojego pokoju, ale zanim zdążyłam zrobić choć jeden krok w jego kierunku w progu stanęła zdezorientowana matka.

- Co ty tu robisz?- zmierzyła mnie od dołu do góry.

- Stoję? - przewróciłam oczami.

-Miałaś być przez dwa tygodnie nad jeziorem.

- No i?

- No i to. - fuknęła.

- Boże.- po raz drugi przewróciłam oczami.

- Co Boże?  Pozwoliłam ci wyjechać na całe ferie nad jezioro, a ty zrywasz się ztamtąd po dwóch dniach.

- No widzisz- wymamrotałam pod nosem.

-Właśnie widzę i nie rozumiem.

- Wiesz co? Ja też czegoś nie rozumiem- stwierdziłam przyglądając jej się bardziej.

- Na przykład? - spytała ze zdziwieniem.

- Hmm..  - zaczęłam oglądać swoje paznokcie jakby to teraz było najciekawsze. - A wytłumaczysz mi to jakim cudem rzuciłam w chłopaka wodą, nie mając jej w ręce?

- Ehh..  - usiadła przy stole po czym wskazała ręką na krzesło naprzeciwko- Lepiej usiądź.- poczekała aż do niej dołączę i zaczęła swoją opowieść- No bo widzisz...- popatrzyła mi prosto w oczy-  Nie wiem jak ci to powiedzieć, sama się w tym gubię - spuściła wzrok na stół- miałam nadzieję, że tamta kobieta kłamie- wyszeptała, po czym znów spojrzała prosto na mnie- nie jesteś zwyczajną nastolatką. Umiesz panować nad żywiołem. W twoim wypadku wody, ale... - czekałam aż dokończy, ale najwidoczniej nie miała takiego zamiaru.

- Ale..? - nalegałam.

- Ehh.. nieważne- westchnęła.

- Skoro zaczęłaś to dokończ- nalegałam.

- W najbliższym czasie się dowiesz.

- Mamo.

- Nie rozpakowuj się, jedziesz do akademii- powiedziała odwracając wzrok.

- Jakiej akademii?- zapytałam zdziwiona zmianą tematu.

- Żywiołów- spojrzała na mnie poważnie.

-  Co? Nigdzie nie jadę. - wstałam i walnęła pięściami o stół, przez co w tym samym momencie z kranów wystrzeliła woda. - Nie zostawię ciebie i ojca. Jesteś moją matką i powinnaś o tym wiedzieć- popatrzyła na mnie smutno, a z oczu popłynęła jej pojedyncza łza.

- Musisz.- wstała i podeszła do drzwi-  O trzynastej wyjeżdżamy. - po tych słowach wyszła z kuchni.

- Co do jasnej cholery się tu dzieje?- szepnęłam do siebie.

Akademia Żywiołów [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz