31

6K 406 4
                                    

- Jak to?- zapytałam po chwilowym osłupieniu.

- Przesłałam ci je, ponieważ chciałam, abyś je zobaczyła- powiedziała unosząc kącik ust, w uśmiechu.

- Jaki masz w tym cel?- dopytywałam, nie rozumiejąc do czego dąży.

- Wiele lat temu, w miejscu, gdzie otwiera się magiczny peron wybuchła wojna pomiędzy nami, a zwykłymi ludźmi. Nie udało jej się zapobiec, ponieważ nikt nie miał na tyle odwagi, żeby stanąć na czele i oznajmić, że drogą wojny nigdzie nie dojdziemy. Ludzie gineli, nasi również, a wszystko przez chciwość.- kiedy już miałam zapytać się co ma na myśli, ta jakby wiedząc, że zamierzam jej przerwać, podniosła rękę z zamiarem uciszenia mnie-  Zwyczajni ludzie nie rozumieli, dlaczego tylko wybrani mogą panować nad żywiołami, czy jak oni to określili "magią". Oni również pragnęli posiadać moc, równie silną jak nasze. Nie mogli się pogodzić, że oni nie zostali takim darem obdarowani, twierdzili iż niektórzy z nas nie zasługują nawet na swoją moc. Dowiedzieli się za to, strasznej rzeczy, która teraz jest chroniona. Nikt nie może o tym rozpowiadać, jednak czuję już, że część akademii zaczęła się domyślać, o co chodzi. Dlatego z nadzieją utrzymania tajemnicy, rozdzielili akademie. Ludzie dowiedzieli się, że, gdy zabiją jednego z nas otrzymają moc żywiołu nad którymi dana ofiara władała, jednak nie wiedzieli, że tylko już panującym nad innymi żywiołami może się to udać. Akademie zostały rozdzielone, dlatego, żeby uczniowie nie rozpoczeli kolejnej wojny, tym razem pomiędzy sobą.

- Nie uważasz, że już może być za późno?- zapytałam, przyglądając jej się uważnie.

- Owszem, tak sądzę. Jednak uważam, że ktoś może powstrzymać nadchodzące rozlanie krwi. Lynn, myślisz, że dlaczego dałam ci dostęp do mojego wspomnienia? - zapytała uśmiechając się tajemniczo.

Spojrzałam na nią zaciekawiona, jednak moje tęczówki z zaciekawionych zmieniły się w przestraszone i pełne obaw. Nie mogłam być tym dzieckiem, a jeśli? Jeżeli naprawdę byłam tym dzieckiem, a moim zadaniem jest zatrzymać wojnę? Wtedy na ulicy, pomiędzy opuszczonymi budynkami trzymała mnie matka, jednak najwyraźniej nie biologiczna. W takim razie kim byli moi rodzice? Jak wyglądali? Dlaczego mnie opuścili, a jeżeli nie zrobili tego umyślnie? Tyle pytań krążyło w mojej głowie, sama nie odpowiedziałam bym sobie na nie, jednak na moje szczęście mam przy sobie kogoś, kto zna całą prawdę.

- Ponieważ byłaś tam ty.- odpowiedziała, wyprzedzając moje pytania- Ty byłaś tym dzieckiem, już w tamtym momencie wiedziałam, że będę cię mieć na oku, jednak nie sądziłam, że twoja zastępcza matka będzie mi to utrudniać- przez wypowiedziane jedno słowo, "zastępcza", zrozumiałam wszystko. Nie wstąpiłam już w to, że jestem adoptowana.- Nie skąd, nie jesteś adoptowana, bynajmniej nie legalnie.- odpowiedziała, jak gdyby czytając mi w myślach, czym się lekko przestraszyłam.

- W jaki sposób utrudniała?- zapytałam po chwilowym przetrawieniu wszystkich wiadomości.

- Wyprowadzała się z tobą z jednego do drugiego domu, zmieniała imię wielokrotnie, jak i nazwisko, próbowała farbować ci włosy na przeróżne kolory, jednak i to nic nie dawało, nie mogła cię chować przez całe życie, a tym bardziej nie wtedy, kiedy odkryłaś co naprawdę potrafisz. Nie mogła cię trzymać dłużej w niepewności, z niewiedzą mogła byś zrobić krzywdę nie tylko sobie, ale i bliskim.

- Jakie jest moje prawdziwe imię?- zapytałam, nadzieją, że ono wcale się nie zmieniło.

- Lynn, nazwisko również masz nie zmienione.

- Jak to? - dopytałam lekko zdziwiona.

- Kiedy twoja zastępcza matka uznała, że zmienianie ci nazwiska nie da jej za wiele, wróciła do twojego pierworodnego nazwiska- oznajmiła.

- Przynajmniej tyle dobrego- westchnęłam- a kim byli moi rodzice? Pamiętasz ich?

- Jak mogłabym zapomnieć?- zapytała szczerze się uśmiechając- byli najbardziej oddanymi, lojalnymi, przyjacielskimi, życzliwym, odważnymi, pełnymi skruchy przyjaciółmi. Kiedy urodziłaś się ty byli wprost przeszczęśliwi, pokochali cię zanim się urodziłaś. Jednak nie mogli nacieszyć się tobą wystarczająco długo- westchnęła, zamieniając pełen szczerości uśmiech w przepełniony smutku grymas.

- Jak oni wyglądali?- dopytywałam z nadzieją, że dowiem się o nich czegoś więcej.

- Twoja matka miała włosy białe jak śnieg, cerę również miała bladą. Jej tęczówki miały kolor tak mocnego błękitu, jak wody w oceanie, a usta były pełne i miały odcień tak pięknego różu, jak płatki róż. Była szczupłą, lecz bardzo silną kobietą, ze swoim metrem sześćdziesiąt. A twój ojciec? Był wzorowym rodzicem. Jego czerwone jak ogień włosy i piegi rozsypane po policzkach dodawały mu uroku. Cerę miał nieco ciemniejszą od Rosalii, lecz także bladą. Wydawałoby się, że jego czarne jak heban oczy skrywają mroczną tajemnicę, o której nikt nie miał prawa wiedzieć. Miał wąskie usta i szpiczasty nos, na który ciągle zwracałaś uwagę. Z pozoru Will wyglądał na zaborczego, mającego własne zdanie bufona. Jednak nigdy taki nie był, znaczy miał własne zdanie, jednak słuchał też innych, nie był samolubny, lecz pomocny. Jego metr osiemdziesiąt wzrostu odznaczał się pomiędzy innymi.

- Mieli moce powietrza i ognia, dlaczego ja ich nie mam?- zapytałam przerywając jej.

- Ponieważ nie odziedziczyłaś ich po rodzicach, tylko po dziadkach. Właśnie oni panowałi nad tymi żywiołami co ty teraz- odpowiedziała.

- Jest to możliwe?- rzuciłam jej zdziwione spojrzenie, którego przez kaptur nie mogła zauważyć.

- Jak widać- stwierdziła.

- Wiesz może gdzie są?- zapytałam z nadzieją.

- Przykro mi- przyznała- nie żyją.

- Tak myślałam- westchnęłam smutno- jednak miałam nadzieję.

- Ktoś tu idzie Lynn- powiedziała ostrzegawczo- nie mam czasu, jednak uważaj na siebie i Ashtona, mogą dowiedzieć się, że macie inne moce i już tak kolorowo nie będzie.

Po wypowiedzeniu jej ostatniego słowa usłyszałam za sobą pęknięcie gałęzi. Odwróciłam się na pięcie, tylko po to, żeby zobaczyć stojącego za mną Seana. Jednak kiedy mój wzrok powędrował w stronę kobiety, a raczej miejsca gdzie wcześniej stała, w moją twarz uderzył zimny, ostrzegawczy podmuch wiatru.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Zaczynamy maraton!

Dziękuję za 115 obserwujących, jak i 9k wyświetleń i ponad 900 gwiazdek ❤

Akademia Żywiołów [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now