Rozdział XIV

1.2K 77 9
                                    

Teraz głos zabrał Rycerz siedzący po lewej stronie Kylo.

- Twój sposób walki jest bardzo specyficzny, a to salto było bardzo pomysłowe.

Delikatnie się uśmiechnęłam. To Ben mnie go nauczył. Może pozostali ryczerze nie są tacy jak Kylo?

- Aliss- zwrócił się do mnie pierwszy rycerz- opowiedz nam o tym jak tu trafiłaś.

Po raz 4 musiałam opowiadać całą tą nudną historię, którą znałam już na pamięć. Gdy skończyłam drugi rycerz zapytał:

- Po co tu właściwie przyleciałaś?- sama zadawałam sobie to pytanie. Musiałam zastanowić się nad odpowiedzią.

- Postanowiłam nauczyć się wykorzystywać w pełni moją Moc. Matka nigdy nie oddała mnie do zakonu, chociaż bardzo chciałam. Chce mieć prawdziwego nauczyciela.
Dwóch Renów, z którymi rozmawiałam skinęło głowami. Rycerze siedzący po mojej lewej i prawej stronie wstali, wyciągnęli ręce, a jeden z nich zapytał:

- Możemy panią prosić do walki?
Trochę mnie zszokowała ich propozycja, ale zgodziłam się i podałam im ręce.

Stanęliśmy naprzeciwko siebie. Ja jedna na ich dwóch. Czy dam radę? Zobaczymy. Wyciągnęłam miecz, zdjęłam płaszcz i odetchnęłam. Musiałam się skupić, aby połączyć się z Mocą, co niekoniecznie mi wychodziło.

- Gotowa?- zapytał jeden, jednak ja już skrzyżowałam miecz z drugim Rycerzem.

Walka była zacięta. Nigdy nie walczyłam z dwoma przeciwnikami, a już na pewno nie tak dobrze wyszkolonymi. Zauważyłam, że nie walczą jak Kylo. Ich sposób walki był spokojny i opanowany, a do zwycięstwa dążyli powoli. Po paru minutach nie dawałam już rady. Zmęczona potknęłam się o własne nogi. Zamknęłam oczy i przygotowałam się na bolesny upadek, jednak on nie nastąpił. Otworzyłam oczy i spojrzałam ze zdziwieniem na Rycerzy, z którymi walczyłam. Ich miny były podobne do mojej. Powędrowałam wzrokiem za ich spojrzeniem. Lekko się uśmiechnęłam.

Kylo Ren stał przy stole i trzymał rękę wyciągniętą w moją stronę. On...nie pozwolił mi upaść.-przemknęło mi przez myśl.
Wszyscy patrzyli na Naczelnego Wodza z lekkim zdziwieniem, tylko najstarszy Rycerz wydawał się rozbawiony całą sytuacją. Kylo spojrzał na niego i natychmiast upadłam na podłogę.
Lepszy upadek z pięciu centymetrów niż ze stu sześćdziesięc.-pomyślałam, jednak upadając uderzyłam się boleśnie w tył głowy.

Kylo rozejrzał się po zebranych w czasie kiedy ja wstawałam. Wyczułam w nim złość, dlatego nie patrzyłam na niego. On natomiast założył maskę i szybkim krokiem opuścił jadalnię.

Zostałam sama z Renami. Nie wiedziałam czy mam się bać. Gdy Kylo tu był nie dał mnie skrzywdzić, ale teraz byłam zdania na łaskę lub niełaskę Rycerzy.

Nagle do sali weszła osoba, na której widok bardzo się ucieszyłam. Dayala.

- Panno Holdo, mam rozkaz zabrać panią i oprowadzić po zamku.

Odwróciłam się do Rycerzy.
- Idź Aliss. Miłego dnia-powiedział najstarszy z Renów, który siedział po prawej stronie Kylo.

Dygnęłam, tak jak nauczyono mnie na Gatalencie i odeszłam wraz z dziewczyną.

- Kto ci powiedział, żeby po mnie przyjść?- zapytałam Dayalę, mając nadzieję, że moje podejrzenia się sprawdzą.

- Nikt- westchnęłam.- Szłam korytarzem i zobaczyłam wściekłego Wodza idącego z jadalni, więc pomyślałam, że sprawdzę co się stało i ewentualnie zabiorę to co po tobie zostało.

- Nie doceniasz mnie trochę. Walczyłam z dwoma Rycerzami i szło mi całkiem dobrze. Gdzie mnie prowadzisz?- zapytałam.

- Najpierw do twojej sypialni. Przebierzesz się i uczeszesz, bo twoje włosy nie są w idealnym stanie, a potem oprowadzę cię po zamku. Następnie zjesz obiad i będziesz miała czas dla siebie, bo ja muszę się zająć swoimi sprawami.

Star Wars: To Mój Wybór || Kylo RenWhere stories live. Discover now