Następny raz

20 2 0
                                    

Rzeczywiście, przyszła. W tych samych łachmanach, tak samo potulnie się zachowywała i tak samo cichutko siorbała zupę. Znał ją od... Nie, właściwie to jej nie znał. Mimo tego ciepło mu się robiło na sercu, gdy patrzył, jak jadła. Kiedy się już na tym przyłapywał, odtrącał to uczucie najdalej, jak się dało. Nie wpuszczał jej do domu ani nie karmił z powodu sympatii, a z powodu tego, że z Carlem i Larsem potrzebowali wytrycha i nie mieli czasu, by czekać. Należało łapać tę osobę, która się nawinęła, naturalnie z odpowiednią ostrożnością.

Popytał o to, co robiła wcześniej, o to czy na pewno chce, by jej załatwił pracę. Opowiedziała o swoim rodzeństwie, z którego siostra odcięła się od rodziny i pracuje w Instytucie, a dwaj bracia wyjechali, gdy tylko okazało się, że ona sama jest chora, a rodzice nie mieli pieniędzy na leczenie. Została oddana do jakiegoś szpitala, gdzie spędziła paręnaście miesięcy na terapii - ponoć nieskutecznej, a wręcz pogarszającej w pewnych momentach jej stan zdrowia. Ze szpitala uciekła, przez rok błąkała się, nawet nie wiedziała gdzie, i zawędrowała do miasta, gdzie zaczęła żyć z tego, co dawali inni ludzie.

Słuchał z dziwnym skupieniem. Jej głos był słodki, ale nie chciał o tym myśleć.

- Przyjdziesz jutro? – zapytał.

- Przyjdę – odparła cicho, wpatrując się w niego ogromnymi oczami i zasłaniając nos dłonią.

"Wytrych"Where stories live. Discover now