ROZDZIAŁ 14 II

2.3K 220 224
                                    

4/5 MARATON

***

Był już późny wieczór, kiedy Matt zwlekł się z łóżka i skierował w stronę łazienki.

- Harry... - mruknął, przedłużając końcówkę. - Chodź ze mną pod prysznic.

- No nie wiem... Nie wiem... Co będę z tego miał? - wymruczał, kierując się w jego stronę i powoli pozbywając się ubrań. Po kilku minutach obaj stali pod prysznicem, a ich nagie ciała smagały ciepłe strumienie wody.

Blondyn odwrócił Harry'ego tyłem do siebie i zaczął delikatnie obmywać jego plecy. Składał delikatne pocałunki na jego karku i szyi. Brunet odchylił głowę do tyłu, aby dać mu lepszy dostęp.

- Co to jest?! - warknął Matt, odsuwając się gwałtownie od zdezorientowanego zielonookiego.

Potter spojrzał w lustro. Podkład zmył się, ukazując ciemno-czerwone malinki na jego bladej skórze. Zupełnie o nich zapomniał...

- "Siedziałem całe dwa dni w domu" - przedrzeźniał do blondyn. - Sam? Czy z kimś? - pytał, przy okazji wyłączając wodę i wychodząc z kabiny.

- Poczekaj! Wyjaśnię Ci to! - krzyknął za nim, samemu wychodząc z kabiny i przejmując się wodą ociekając z jego ciała, pobiegł za swoim chłopakiem. Po drodze złapał w dłonie bokserki i koszulkę. - Byłem pijany i do niczego nie doszło! - odkrzyknął.

Zaczęło go denerwować zachowanie blondyna. Nie chciał słuchać wyjaśnień i jak zawsze nakręcał się na najgorsze scenariusze.

- Skoro byłeś pijany, to skąd wiesz, że do niczego nie doszło? - sarknął.

- Obudziłem się w domu. W kurtce i w butach. - westchnął, przeczesując dłonią włosy.

- To nic nie znacz. - parsknął sztucznym śmiechem. - Ile zajmuje seks w klubowej łazience? Zresztą, dlaczego mam Ci wierzyć, skoro nawet nie przyznałeś się do tego, że byłeś w klubie.

- Byłem w barze. - sprostował. - A podobno błogosławieni Ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli!

- To tak nie działa, Harry. - westchnął i skierował się w stronę drzwi.

- Uwierz mi! Proszę! Wiesz, że kocham tylko Ciebie... - dodał ciszej, chociaż gdzieś w głębi serca wiedział, że to nieprawda.

- Jadę na weekend do rodziców. Może dłużej. Nie wiem, daj mi to przemyśleć. - powiedział cicho i wyszedł z budynku.

Harry poczuł, jak łzy napływają mu do oczu. Kłócili się, ale Matt nigdy nie odciął się od niego na tak długo. Zazwyczaj po kilku godzinach ich złość mijała, rozmawiali na spokojnie i wszystko było na powrót w porządku.

Otaczająca go cisza, zaczęła go przytłaczać. Poczuł, jak po jego policzkach spływają gorące łzy, a ręce trzęsą się niekontrolowanie.

Złapał za wazon z kwiatami i cisnął nim przez cały korytarz. Wazon rozbił się na ścianie, a szkło rozsypało się po podłodze. Kwiaty leżały na ciemnych panelach, a woda utworzyła na ścianie sporą plamę.

Zielonooki uspokoił się trochę i podszedł do odłamków szkła, zbierając większe kawałki. Syknął z bólu, kiedy ostra krawędź poraniła jego dłoń. Nie zważając na ból i cieknąc z rany krew, pozbierał resztę i wrzucił do kosza. Pozbierał też kwiaty i zmiótł korytarz.

Na miotle zostawił kilka krwawych śladów, tak samo jak na podłodze. W kuchni umył ręce, ale z ran nadal sączyła się krew. Złapał za swój telefon i odnalazł odpowiedni numer.

Po kilku sygnałach usłyszał przytłumiony głos po drugiej stronie.

- Tak? 

- Draco, proszę. Proszę przyjdź do mnie.

***

Trochę krótszy, ale jakże ważny ^^

Uwolnić uczucie ~ DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz