Cz.2 Rozdział 11

251 13 4
                                    

- No i ja wtedy mówię Chyba sobie żartujesz, ja jestem dziewczyną perkusisty - Wybucha śmiechem przyjaciółka biorąc łyk alkoholu z kieliszka.
- Ja tam ostatnio poznałam kogoś ale... - Zerka przed siebie patrząc na wysokiego bruneta. Odwracamy w tym samym kierunku wzrok - Może to będzie coś poważnego.
- Ty tak na poważnie?! - Kpi Mel.
- Oj przestań - Posyła jej kuksańca w ramie o mało co nie wylewając trunku.
- Hej, Ami! - Słyszę głos przyjaciółki przebijający się przez muzykę w salonie - Wszystko dobrze?
- Szczerze?! - Marszczę brwi. Dziewczyny kręcą głową - Niezbyt. Dziś trochę pokłóciłam się z Alexem, na pierwszym miejscu mam Geralda... znaczy my... znaczy nasza współpraca - Język mi się plącze.
- Oj, Alex zazdrosny? - Prycha Mel - Norma.
- Jak każdy mężczyzna - Dodaje Rose. Wywracam oczami.
- Ale ta norma mnie wkurwia! Myślałam że po powrocie będzie inaczej - Biorę łyk alkoholu rozglądając się nerwowo.
- Am, spokojnie - Brunetka kładzie mi broń na ramie - Jesteś przez kilka godzin sama z przystojnym mężczyzna.
- Rose tylko Gerald No... - próbuje znaleźć słowo, które nie wyjdzie dziwnie i dwuznacznie - No kolega. Śpiewamy razem i tyle!
- Okey, okey ale może niech Alex posiedzi z tobą - Wzrusza ramionami Rose. Zdejmuje dłoń i podchodzi do dziewczyny.
- Żartujesz?! Nie chce dramy w studio - Opieram się o blat.
- Amelia, powinnaś się napić i zapomnieć o zmartwieniach.
- Ehh - Biorę łyk alkoholu.
W tym samym momencie muzyka się zmienia na wolniejszą. No nie! Po chwili do Rose podchodzi jej " chłopak " obejmując w tali.
- Mogę na chwile zabrać moją ukochaną? - Pyta nas. Dziewczyna uśmiecha się.
- Jasne.
- Tak, bo za dużo wypiła - Dodaje Melanie. Para odchodzi i zostaje sama z czerwono włosa. Spuszczam wzrok, dopijając alkohol.
- Widzę że Matt idzie w moją stronę - Mówi - Nie obrazisz się że...
- Idź! - Macham ręką - Ja naleje jeszcze sobie lampkę.
- Okey, tylko nie przesadzaj - Puszcza mi oczko i odchodzi.
- Pieprzenie - Mówię pod nosem nalewając sobie czerwonego wina. Zostałam sama, biorę drugi łyk. Biorę komórki do ręki sprawdzając czy nikt nie napisał.
- Hej - Słyszę głos chłopaka. Gaszą ekran i chowam do kieszeni kurtki.
- Czego chcesz? - Podnoszę wzrok na niego. Kładzie dłonie na blat.
- Zatańczyć.
- Serio? - Marszczę brwi i odwracam wzrok na salon gdzie wszyscy praktycznie tańczą.
- Am, proszę cię - Dłonią mizia mój policzek. Biorę łyk alkoholu.
- O co mnie prosisz? Ja mam dosyć tego że jesteś zazdrosny - Tłumacze chociaż nie mam sił.
- Przepraszam ale od przyjazdu w ogóle cię nie ma!
- Wybacz, praca - Podnoszę wzrok. Wzruszam ramionami ale widzę że jego oczy się przyciemniają.
- Ja też pracuje i też w tej samej branży, więc nie gadaj - Przybliża się - To co?
- Alex, nie - Kładę dłonie na jego klatce odpychając go.
- Zachowujesz się dziwnie.
- Normalnie - Biorę kolejny łyk.
- Brakuje mi ciebie i to bardzo.
- Ale jestem! Pracuję, chce się rozwijać! Jak pomyśle o tym że grałam w klubach to aż mi nie dobrze! Cieszę się że przeżyłam swoją pierwsza trasę, że nagrywam kolejny utwór! Po tym co mnie spotkało, cieszę się, a ty nie umiesz się cieszyć moim szczęściem.
- Bo za duże tego. To może cię zniszczyć - Zakrzywia kąciki ust.
- Nie wiem czy to ma sens - Duszkiem wypijam kieliszek i odstawiam naczynie na bok.
- Co?! Am, proszę...
- Ta rozmowa - Przechodzę obok niego. Sięgam po torebkę i podchodzę do przyjaciółki wtulonej w ramiona chłopaka.
- Dzięki, Mel. Było super, musimy się zgadać jakoś - Całuje ją w policzek.
- Ale Am... - Pyta zdziwiona.
Ze łzami w oczach wychodzę z domu. Godzina jest po pierwszej. Myśle aby przejść się do domu na piechotę.
- Am, wracaj!! - Słyszę za sobą głos Turner'a - Am!
- Zostaw mnie! - Odwracam się do niego - Nie mam ocho.... - W tym momencie widzę mroczki przed oczami. Ciemność.

Budzę się zdezorientowana. Mrugam z kilka razy by złapać ostrość. Leżę na czymś miękkim. Głowa mnie bardzo boli. Opieram się na łokciach próbując sobie coś przypomnieć ale pamietam tylko rozmowę z Alexem. Zerkam na zegarek, który znajduje się przede mną. Cholera! Gdzie ja jestem?! Druga.
- Królowa libacji alkoholowych się obudziła - Słyszę głos chłopaka. Odwracam wzrok na bok i widzę bruneta z papierosem w ustach.
- Gdzie jesteśmy?
- W moim mieszkaniu - Wypuszcza dym z ust, obchodząc stół podchodzi do mnie. Chce wstać ale za bardzo kręci mi się w głowie.
- Co się stało?
- Zemdlałaś, chyba od za dużej ilości alkoholu - Siada przy mnie gasząc papierosa w czarna popielniczkę, które znajduje się za drewnianym stoliku.
- Cholera, nigdy mi się to nie zdarzało - Siadam, próbując jakoś złapać równowagę.
- Może ci przejdzie - Wzrusza ramionami.
- Okey, to zostajemy tu na noc?
- Jak chcesz - Zerka na mnie.
- Dobra, śpię na kanapie.
- Mogę cię zanieść do...
- Nie trzeba - Sięgam koc i Okrywam się nim - Dobranoc.
- Dobranoc.
Zamykam oczy i słyszę tylko jego kroki na panelach. Nie myśle o niczym, wyciszam się i zasypiam.

Budzę się koło ósmej. Jestem zdziwiona, nigdy nie wstaje wcześniej niż dziesiąta. Siadam, przeczesując spłatane włosy. Cichy śmierdzą mi papierosami. Powinnam wziąć prysznic i skorzystać z toalety. Wstaje zrzucając koc. Odwracam sie widząc pare drzwi, po prawo i po lewo. Jedne to łazienka, a drugie jak zgaduje to sypialnia. Otwieram drzwi po lewo i wchodzę do dużej łazienki, tylko nie mam co założyć po prysznicu. Robie dwa kroki w tył i otwieram drugie drzwi, cicho.
Zauważam chłopaka, który jeszcze śpi. Podchodzę do szafy otwierając pierwsze drzwi. Na moje szczęście znajduje jedna koszule. Oh!
Cofam się do tyłu, łapę za klamkę i zamykam drzwi za sobą. Rozbieram się z ubrań i biżuterii. Jeszcze przez chwile patrzę na siebie i wchodzę pod prysznic. Ciepła woda, tylko tego mi brakowało. Zamykam oczy i myśle że takimi głupimi kłótniami jak wczoraj na imprezie tylko pogarszamy nasz związek, naszą relacje. Kocham go ale idziemy w złym kierunku.
Wychodzę spod prysznica, wycieram ciało i ubieram koszule. Włosy wycieram w ręcznik, przepłukuje zęby wodą i wychodzę z łazienki.
Biorę głęboki wdech rozglądając się. Koszula przemokła w kilku miejscach, więc czułam chłód. Zauważam fajki na dużym stole. Biorę jednego. Wkładam do ust i słyszę kroki za sobą, które momentalnie cichną. Odwracam się. Nic nie mówię, stoimy na przeciwko siebie. On ubrany jest tylko w bokserki. Wyjmuje papierosa kładąc za siebie. Podchodzi do mnie. Kładę dłonie na jego policzkach. I całuje. Powoli rozpina " moją " koszule. Podnosi mnie że siadam na stole. Kładę się na stole. Brunet znajduje się nade mną. Całując mnie od brzucha, coraz wyżej, aż do ust. Jedną dłoń dotyka mojej piersi ale po chwili splątuje nasze dłonie nad moją głową. Nie odrywamy ust. Nie wiem czy zmierzaliśmy do tego ale brakuje mi go, brakowało mi go fizycznie.
- Jasna cholera, kocham cię! - Patrzy na mnie, biorąc głęboki wdech.
- Ja chyba też - Chichocze znowu go całując.

Komentować

Do I wanna Know/ Knee Socks // Alex Turner✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz