Rozdział 27

332 18 5
                                    

Łzy płynęły bezustannie, Myślałam tylko o tym by znaleźć się jak najszybciej w domu i zapomnieć o wszystkim.
Biorę głęboki wdech, wyjmuje telefon z kieszeni i pisze esemesa do przyjaciółki.
Chcesz jutro się spotkać?
Wychodzę z wiadomości, włączam od nowa piosenkę Love me again 
Po niedługim czasie przychodzi wiadomość.
Okey, ale miałaś być w trasie?
Zaciskam powieki, czuje nowe łzy na policzku.
Jak widać zmieniłam plany, nie pytaj proszę! Wszystko Ci jutro wytłumaczę. Narazie.
Blokuje telefon. Opadam plecami o metalowe krzesło, jeszcze mam pół godziny do lotu. Nie wiem czemu ale chce aby teraz przyszedł tu, napewno odrzuciłabym go ale chce go zobaczyć. Musze zrozumieć że życie to nie film w którym chłopak po zerwaniu przybiega na lotnisko aby zatrzymać ukochaną przed wylotem.
Słuchawka z lewego ucha wypada mi gdy zakładam pasmo włosów za ucho, byłam jego zabawką. Chowam twarz w dłonie.
- Wszystko dobrze? - Słyszę męski głos. Podnoszę wzrok odwracając na bok.
- Tak - Kiwam głowa. Starszy mężczyzna około pięćdziesiątki nie wierzy w moje słowa.
- Ukochany? - Pyta szukając coś w kieszeni płaszcza.
- Niestety tak - Po co mu to wiedzieć?
- Na długo wylatujesz? - Podaje mi chusteczkę - Proszę.
- Dziękuje - Odbieram od niego i składam na pół - Za zawsze, nie chce go znać.
Wycieram powieki i nos. Mężczyzna wzdycha, prostując się na miejscu.
- Może da się to jeszcze naprawić?
- Był ze mną nieszczery - Wybucham płaczem - Ale ja go kocham.
- A on Ciebie? - Kiwam głową i wycieram oczy. Zaraz będzie głowa mnie boleć od tego pieprzonego płaczu - Zobaczysz że się zjawi, pożałuje i przyjdzie.
- A jak nie? - Odwracam wzrok na jego osobę, jego wzrok jest troskliwy, pełen ciepła.
- To jest dupkiem - Podaje mi następna chusteczkę - Widziałem jak na panią patrzył.
Wycieram nos, Marszczę brwi.
- Jak? Przecież...
- Moja najmłodsza z córek - Wyjmuje portfel i pokazuje zdjęcie trzynastoletniej brunetki z szerokim uśmiechem - Jest fanką tego zespołu gdzie są Ci chłopscy, poszedłem z nią na koncert jak się dowiedziała że grają w naszym mieście. Pamietam że pani skręciła kostkę - Nie mogę uwierzyć w jego słowa - Moja córka była zafascynowana pani i tym młodym chłopcem jak i występem.
- Byłam supportem i dziewczyna wokalisty - Śmieje się, spuszczając wzrok - Teraz to skończone.
- Napewno się jeszcze da coś zrobić, wie pani ile razy żona we mnie patelnią rzuciła? - Prycham miętosząc w jednej ręce chusteczkę - Jesteśmy ze sobą dwadzieścia lat, mamy trzy córki.
- Jest pan szczęściarzem, moi rodzice się mnie wyrzekli, pierwszy chłopak zgwałcił, a ten... pobawił i okłamał - Znów patrzę na mężczyznę, najwyraźniej posmutniał.
- Współczuje pani....
- Amelie - Macham ręką - Żadna pani, jestem młodą gówniarą, która chciała zrobić karierę gwiazdy, a dostała po dupie - Wzdycham.
- Marzyć i spełniać każdy może. Ma pani talent, proszę go nie marnować.
Patrzę prosto w oczy mężczyzny, moje plany nie powinny runąć przez jakiegoś idiotę.
- Zazdroszczę pańskim córką za takiego ojca i żonie za męża.
- Mało jestem w domu - Bierze głęboki wdech zapinając guzik - Teraz lecę do Norwegi, praca.
- Rozumiem.
W tym samym momencie słyszymy że lot nieznajomego mi mężczyzny jest gotowy.
- Proszę się nie przejmować i czy mogę autograf?
- Jasne - Uśmiecham się i odbieram z jego rąk notesik - Chyba córka wolałaby mojego byłego chłopaka autograf.
- Powiedziała że ty jesteś jej nową idolką - Podpisując się rysując serduszko. Pierwszy w życiu autograf, który daje. Mężczyzna wstaje z krzesła zabierając teczkę.
- Proszę - Podaje mu notes.
- Powodzenia - Uśmiecha się.
- Wzajemnie - Odwzajemniam gest.

O drugiej trzydzieści jestem w Londynie. Wychodzę z windy i kieruje się do mieszkania.
Jestem wykończona, jedynie ten nieznajomy podniósł mnie na duchu. Otwieram drzwi i wchodzę do mieszkania. Wracam do codzienności.
Niespodziewanie dzwoni mój telefon.
- Halo? Mel?
- Oh, żyjesz - Słyszę ulgę w jej głosie - Jak lot?
- Spokojny? A co u was?
- Siedzimy w busie i gramy w karty - Zapada cisza. Kusi mnie by zapytać o Alexa - Chcesz wiedzieć co u Alexa?
- Yyyy gadasz przy chłopakach? - Pytam zdziwiona siadając na sofie, uwielbiam ją.
- Nie, poszłam posiedzieć pod prysznic - Wywracam oczami - To chcesz?
- Gadaj.
- Leży od kilku godzin w swoim łożku i płacze.
- Płacze? Ciotaaaaa - Sięgam po pilota.
- Am! On naprawdę to przeżywa. Podjęłam za szybko decyzje.
- Nie chce być w toksycznych relacjach już jeden mnie zgwałcił - Przelatuje każdy kanał ale o trzeciej wątpię że coś będzie.
- Alex jest taki ale on Cię kocha, a ty jego. Wyobraź sobie że ktoś inny Cię całuje niż on! - Podnosi głos.
- Właśnie sobie to wyobrażam z seksownym modelem - Sięgam po ciastka, które kupiłam wychodząc z lotniska.
- Uwielbiasz jego język, sama to powiedział.
- Co? Mel skąd to wiesz? - Marszczę brwi. Halo?! Przecież mówiła to tylko chłopakowi.
- Kiedyś nie mogłam spać i podsłuchiwałam waszą rozmowę.
- Szmata!
- Przestań - Mówi to tak spokojnie że mnie wkurwia - Słyszałam was nawet, na myśl o nim nie jest Ci mokro?
- Jak ma tak wyglądać nasza rozmowa to chce ją zakończyć, narazie - Odstawiam telefon od ucha.
- Jak chcesz....
- Dobranoc, Melanio - Rozłączam się. Rzucam telefonem na drugi koniec kanapy. Musze wziąć długi prysznic.

- Jezu, naprawdę jakiś pieprznięty - Mówi przyjaciółka biorąc łyk kawy - Drugi Healy.
- Nie przesadzajmy - Siadam przed nią wsypując cukier do herbaty - Healy to ćpun Alex tylko palił.
- Tak jak ty - Wywraca oczami biorąc garść skitelsów - Niezbyt dobrze wyglądasz.
- Trzy godziny snu - Tłumacze upijając łyk herbaty. Nie miałam dziś sił na jakiekolwiek wyjście.
- Powinnaś odpocząć - Łapie moją dłoń - W ogóle oglądałam Live i naprawdę dobrze grałaś.
- Dzięki - Uśmiecham się. Rose zawsze podnosiła mnie na duchu.
- Może jutro mała impreza? Co ty na to?
- Stara, chce odpocząć - Wzdycham. Po chwili przychodzi mi wiadomość. sięgam po komórkę - Kto to?
- Mel - Tłumacza, mam ją zapisana Sexy Bitxh. Sama wpisałaś się tak w moją listę kontaktów.
Jeśli powiesz "nie" to skrócę Ci głowę, to jest to o czym marzysz, mała
Nie rozumiem o co jej chodzi, Marszczę brwi. Sekundę pózniej przychodzi następna wiadomość.
10,30 i rozkładasz nogi
- Co kurwa? - Mamroczę pod nosem. Próbując zrozumieć sens tych esemesów.
- Pokaż co Ci napisała - Odwracam telefon w stronę przyjaciółki. Jej mina przypomną moją kilka minut temu.
- Rozkładasz nogi? To ta córeczka menadżera? - Kiwam głową - Odpisać coś jej?
- Nie - Oddaje mi telefon, blokuje i odkładam - To co tam u ciebie?
- Praca, praca, impreza, praca - Mówi znudzony - Ej, stara może my nagrany seks taśmę i wyślemy do Alexa, co ty na to? - Wybucham śmiechem, chociaż nie powinnam.
- Świetny pomysł, naprawdę - Podnoszę wzrok w jej stronę.

Nastał wieczorów w mieście. Zmęczona kieruje się w stronę łazienki, nalewając wodę do wanny.
Po wyjściu przyjaciółki znowu zaczęłam płakać, przypominają mi się słowa Melanii o tym że chłopak jest w podobnej sytuacji.
Wanna zapełniła się ciepłą wodą koloru różowego z gęstą pianą. Zaczynam się rozbierać gdy nagle słyszę dzwonek drzwi. Kto to? Zarzucam na nagie ramiona szlafrok i schodzę na dół. Bez zastanowienia by zobaczyć kto, otwieram drzwi. Jednak mężczyzna miał racje....

Jezu, chce napisać kolejny rozdział ale poczekam...
Komentować!

Do I wanna Know/ Knee Socks // Alex Turner✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz