Rozdział 17

424 21 10
                                    

- Dlaczego się na mnie patrzysz? - Pytam zaspanym głosem, patrząc na ukochanego.
- Jesteś prześliczna gdy śpisz - Mówi to z uśmiechem na twarzy. Wtulona jestem w kołdrę. Nie mam na sobie koszulki po wczorajszym. Uśmiecham się, nie wiedząc co powiedzieć. Po chwili na policzkach czuje ciepłe dłonie chłopaka, a pózniej na moich ustach, jego usta.
Zamykam oczy, Wtulając się.
- Turner, przestań! - Odpycham go. Spuszczam wzrok, szukając koszulki.
- Wszystko dobrze?
- Tak - Ubieram się - Tylko nie jesteśmy sami i czuje się niekomfortowo - Przepraszam.
- Rozumiem - Łapie za moją dłoń. Widzę że jest rozczarowany. Nie czuje się dobrze z tym że leżę pół naga, a zespół już wstał.
- Kocham Cię - Całuje go w czoło - Powinnismy już wstać.
- Am, tylko pamiętaj że zespół będzie bawić się w dobrą i zła glinę razem z Mel - Zakłada koszulkę.
- To kto jest dobry?
- Mel, a zespół zły - Tłumaczy. Odsuwa zasłonki i wychodzi.
Związuje włosy i wychodzę z łóżka.
- Słyszeliśmy co wczoraj robiliście - Mówi Matt.
- Tak, ciekaw. A co? - Pyta Alex, tak jakby to go nie obchodziło. Podchodzi do lodówki. Podchodzę bliżej.
- Hej - Witam się.
- Oj, dajcie im spokój - Wtrąca dziewczyna.
- No... ciche jęczenie, pomrukiwanie, sapanie - Nagle wzrok każdego spada na mnie. Czuje się jak na przesłuchaniu. Nie wiem co powiedzieć.
- Ta? A ja co noc słyszę twoje chrapanie i kurwa nie narzekam - Wyjmuje coś lodówki. Siadam obok dziewczyny. Nie chce brać udziału w konwersacji.
- Dobra, wygrałeś - Śmieje się przyjaciel.
- Mamy, tutaj tydzień, wiec mamy około godzinę na wzięcie rzeczy i do hotelu - Wszyscy wstają od stołu. Marszczę brwi, czuje jakby ktoś wymazał mi na te kilka minut pamięć.
- Tylko bez igraszek, Okey? - Dodaje Jamie. Alex odpowiada mu środkowym palcem.

- Dlaczego jesteś taka speszona? - Puka mnie w ramie. Siada obok mnie z talerzem.
- Co? - Pytam zdezorientowana. Nie wiem co się dzieje. Czuje że nie powinnam iść do tego hotelu.
- Wszystko dobrze? - Powtarza pytanie, całując mnie w policzek.,
- Tak - Kiwa głową. Wstaje, gdy po sekundzie wokalista łapie mnie za nadgarstek, ciągnie do siebie. Tym samym ląduje na nim okrakiem. Jego dłoń trzyma mojej głowy, kładę dłoń na policzek, zaczynamy się całować. Przysuwam się tak blisko że piersiami dotykam jego klatkę. Kciukiem Muskam jego policzek. Dłońmi zjeżdża coraz niżej - Idę się szykować - Wstaje z niego. Nie patrzę mu w oczy, w ogóle nie patrzę na niego. Zabieram rzeczy i wchodzę do łazienki.

Od jakieś godziny jesteśmy zameldowani. Czuje jakby zaraz miało coś się stać złego ale nie wiem co.
Wchodzę do windy i naciskam ostatnie piętro.
Biorę telefon do ręki i pisze SMS do chłopaka. Po niedługim czasie winda staje na pietrze niżej.
Nie zwracam na to uwagi.
- Amelie, jak miło - Słyszę głos, bardzo mi znany. Otwieram szeroko oczy, kurwa. Podnoszę wzrok. Oczywiście że poznam na kilometr te czarne loki i twarz ćpuna.
- Matt Healy - Szepcze. Jestem przerażona - Co ty tu robisz? - Odsuwam się do ścian windy.
- Mam koncert, a ty? - Przybliża się. Serce wali mi jak szalone. Ciagle mam przed oczami to co mi zrobił. Czuje gule w gardle, która nie pozwala mi wydusić ani jednego pieprzonego słowa - Słyszałem że Supportujesz Arctic Monkeys - Zerka na swoje paznokcie - Gratuluje.
- Czego chcesz? - Cała drżę. Tak, bardzo chce aby teraz był przy mnie Alex.
- Niczego. To dziwne że się tu spotkaliśmy - Ciałem przywiera mnie mocniej do ściany - Zapomniałaś już jak mnie kochałaś - Odwracam głowę.
Gdy winda zatrzymuje się na parterze. Odpycham chłopaka i wybiegam z windy.

Komentować!

Do I wanna Know/ Knee Socks // Alex Turner✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz