Rozdział 7.

802 34 16
                                    

Budzę się ledwo świadoma gdzie się znajduje.
Siadam na łożku i przecieram twarz.
Wspomnienia z dzisiejszej nocy powracają do mnie, ciagle czuje dotyk Turner'a na moich plecach, słyszę głos, który opowiada mi o swoim życiu i karierze.
Odwracam wzrok na bok, ale jego już nie ma.
Biorę telefon do ręki, odrazu wyskakuje mi wiadomość od nieznanego numeru

Zapomnij o naszej rozmowę, o tym że Cię tuliłem. Nadal Cię nienawidzę. Jakby co moje rzeczy są już u Matt'a.
P.s numer mam od Melanie.

Czytam jeszcze raz wiadomość i uświadamiam sobie że jego aroganckie ego, aroganckiego dupka wygrało.
Po niedługim czasie zbieram się na śniadanie.

- Hej, wszystkim! - Podchodzę do stolika, gdzie siedzą wszyscy.
- Nałożyłaś tapetę, która i tak nic Ci nie pomaga - Rzuca Turner na dzień dobry. Nic mówię, siadam obok Nicka.
- Jak noc? - Rzuca odrazu Matt, biorąc gryzą kanapki.
- Rozpychasz się strasznie - Zaczyna wokalista. Chciałabym powiedzieć że całą noc przespałam w jego ramionach ale nie chce spieprzyć sytuacji.
- A ty masz jakieś dziwne wdechy, że raz myślałam że przestałeś oddychać. Już miałam otwierać szampana ale nagle wziąłeś głęboki wdech - Patrze na niego. Chłopak pokazuje mi środkowy palec.
- Dobra, potem pogadacie o swojej upojnej nocy - Wtrąca dziewczyna.
- Ja. On. Upojna noc? Czy z tobą wszystko dobrze? - Pytam dziewczyny, która na moje słowa wywraca oczami.
- Dobra, nie było tego. Słuchajcie, pojutrze mój kochany tatuś musi poleciec na dzień do Londynu, więc możemy trochę się zabawić - Brunetka klaszcze w dłonie.
- Nie rozumiem, mamy prawie po dwadzieścia lat i mamy słuchać się managera? - Zerkam na każdego zdziwiona.
- Manager, nie pozwala nam zbyt imprezować, przez koncerty - Tłumaczy Nick, wywracając oczami. Przytakuje.
- Okey, wracając do tego. Pojutrze jak przyjedziemy do kraju...
- Jakiego? - Przerywam jej.
- Możesz, kurwa!
- Nie i nie musisz się przedstawiać kim jesteś - Turner marszczy brwi.
- Polska, a co?
- Przez jakieś dziesięć lat mieszkałam w Polsce.
- Okey, to znajdziesz jakiś dobry klub - Klepie mnie w ramie i znowu zerka na zespół - To co? Kto jest za imprezą? - Każdy podnosi rękę do góry. Dziewczyna zerka na mnie. Nie jestem zbyt pewna czy się zgadzać, czuje że będą problemy.
- Okey - Podnoszę dłoń wpół.
- To przegłosowane! - Mówi szczęśliwa.

- Naprawdę, nic nie wydarzyło się tamtej nocy? - Pyta dociekliwie Melanie.
- Nic, a nic. A dlaczego pytasz? - Biorę frytkę i zjadam.
- Bo wiesz - Wzrusza ramionami - Alex, dziwnie Cię traktuje.
- To że przezywa od szmat i dziwek to się przyzwyczaiłam - Wyrzucam puste opakowanie i patrzę na wielki kościół, który jest przede mną. Od jakieś godziny chodzimy po Pradze.
- Tylko uważaj na niego podczas imprezy.
- Czemu? - Odwracam wzrok na jej osobę.
- No... - Brunetka wyciera dłonie w spodnie - Jak wypije lubi się pobawić, ile lasek tak zaliczył - Podnoszę brew - Tylko ja Cię nie straszę!
- Okey, też jak wypije jestem inna - Rozglądam się po ogromnym placu.
- Chodzisz do łóżka z kim popadnie?!
- Co?! - Mój wzrok znowu ląduje na niej.
- Sorry, nie powinnam - Spuszcza wzrok. Chowam dłonie do kieszeni kurtki.
- Okey, nic się nie stało. Dla twojej świadomości jeszcze z nikim nie byłam w łożku.
- Serio?
- Serio. Co chcesz robić?
- Hmm - Zaczyna się rozglądać, udając zamyśloną - Tam! - Pokazuje palcem na sklep z odzieżą.
- Ciuchy?!
- No chodź! - Łapie mnie za nadgarstek i ciągnie za sobą.

- Gotowa? - Pyta Melanie stojąc w drzwiach. Ubrała się w legginsy i luźną biała bluzkę, do tego szpilki.
- Zaraz - Zakładam ostatni kolczyk. Prostując się i patrzę czy wszystko dobrze na mnie leży.
- Wyglądasz genialnie - Dziewczyna podchodzi do mnie, kładąc dłoń ma moim ramieniu.
- Naprawdę? - Odwracam się profilem, poprawiać skórzaną kurtkę.
- Tak, czerwona sukienka daje ci seksapilu, jak i czerwone usta, do tego ta kurtka. Sam seks - Chichocze. Musze przyznać że podoba mi się i to bardzo.
Pierwszy raz wyszło mi tak perfekcyjny makijaż.
- Dzięki, ty też wyglądasz nieziemsko - Uśmiecham się.
- Nie słódź mi tak - Całuje mnie w policzek - Chodźmy, bo chłopaki na nas czekają.
Windą zjeżdżamy na sam dół. Hotel dobrze kojarzę z lat, kiedy mieszkałam w Polsce.
Wczorajszy koncert w Pradze zaliczam do najlepszy. Pierwszy raz, skakałam po scenie i podeszłam bliżej publiczności. Amelie, robisz coraz większe postępy. 
Wychodząc z budynku zauważamy zespół.
- Chłopcy, jesteśmy! - Oznajmia Melanie.
- Oh, jakie piękne - Mówi Matt. Podchodzimy bliżej. Każdego wzrok spada na mnie - Ami, to ty?!
- Chyba ja - Chichocze i Spuszczam wzrok.
- Dziwki mają minus pięćdziesiąt na każdy alkohol? - Pyta Turner. Oczywiście musiał coś powiedzieć.
- Zetnij te włosy, bo zara rzygne.
- Krótszej kiecki nie miałaś? - Wkurzona Marszczę brwi. Nie wiem jak wytrzymam z nim w klubie.
Wczoraj oczywiście nie było się bez robienia sobie zemst.
- Pedał!
- Szmata!
- Spokój!! - Podchodzi do nas Matt i Mel - Idziemy się bawić, a nie kłócić, rozumiano? - Brunetka patrzy raz na mnie, raz na Turner'a. Szczerze, to chce się schlać dziś.
- Tak - Mówimy prawie chórem.
- Dobra, to od teraz spokój.

Wchodzimy do kluby. Na wejście robi się duszno.
Czuje dym i pot, który przyprawia mnie o obrzydzenie.
Wszyscy tańczą, a inni siedzą przy stole.
Rozglądam się po sali. Zauważam wokalistę. On nie pasuje do tych klimatów. Biała koszula założona na imprezę?! Chyba to co mówiła Mel, są kłamstwa.
Nagle czuje stukanie w ramie. Odwracam się i widzę dziewczynę. Pokazuje mi żebym poszła na górę.
Kieruje się za zespołem. Ide po metalowych stopniach na górę.
Po chwili znajdujemy wolną, czerwoną kanapkę.
Zajmujemy miejsca. Na moje nieszczęście Turner usiadł koło mnie.
- Idę po coś mocnego! - Oznajmia dziewczyna. Hałas ma pietrze jest mniejszy o kilka decybeli - Maty, chodź ze mną.

Gdy przyszliśmy do kluby była godzina po dwudziestej trzeciej, a aktualnie godzina jest po trzeciej.
Alkohol zaczął działać godzinę tematu. Każdy powoli zaczyna bełkotać głupoty i śmiać się. Turner, też nieźle wypił.
Wróciła stara Amelie!
- Amelie - Dziewczyna szturcha mnie w rękę, która trzymam alkohol.
- Kurwa, czego bo zaraz wyleje - Mówię oburzona i podnoszę kieliszek.
- Lubisz ryzyko - Mówi to pół przytomnym głosem.
- Kocham ryzyko - Chichocze.
- To pocałuj się z Alexem, ale z języczkiem - Słyszę buczenie każdego. Odwracam wzrok na chłopaka, który uśmiecha się - Nie dasz rady.
- Nie wierzysz mi?! - Podnoszę brew. Każdego wzrok wlepiony. Alkohol decyduje za mnie. Kładę nogi na nogach chłopaka, czuje jego dłoń na moim nagim udzie.
- Ostro - Dodaje Matt, pijąc kieliszek.
- Chwile - Za jednym zamachem wypijam cały trunek z kieliszka, odkładając go po chwili. Jestem coraz bardziej rozpalona. Odwracam wzrok na Turner'a, którego wzrok jest mętny.
- Dawaj, całuj go! - Słyszę głos dziewczyny. Kładę dłoń na jego policzku i całuje go. Zamykam oczy. Słyszę oklaski i gwizdanie zespołu.
Całuje się z Turnerem. Wokalista oddaje każdy jeden pocałunek. Smakuje alkoholem.
Po chwili przestaje, jeszcze przez chwile patrzę w jego oczy.
Nie wiem czemu ale chce czegoś, więcej. Czuje to coś dziwnego w podbrzuszu to co wtedy gdy mnie objął.
- To tak smakują szmaty - Chichocze i zabiera dłoń z mojego uda.
- Dałam radę - Biorę następny kieliszek i pije jeden, za drugim.
- Poszło - Dodaje Nick. Jestem już mocno schlana. Turner pochyla się i bierze dwa kieliszki wypijając duszkiem.
- Chodź ze mną - Szepcze mi do ucha. Przygryzam wargi.
Zdejmuje z niego nogi i wstaje z kanapy, chwiejąc się. Za mną wstaje wokalista poprawiając spodnie.
- A wy gdzie? - Pyta zdziwiony.
- Spotkamy się w hotelu -  Bełkocze i żegna się ze znajomym, jak i zespołem.

Idziemy ciemnymi uliczkami. Jedynie światło latarni oświetla nam drogę.
Tracę równowagę, chwieje się ale próbuje dorównać kroku Turnerowi, który też się chwieje ale mniej.
Potrzebuje więcej takich imprez.
Wchodzimy do pustego hotelu. Kierujemy sie do windy. Gdy znajdujemy się w środku, brunet całuje mnie.
Kładę zimne dłonie na jego policzku, chociaż ze cała płonę od alkoholu płynącym we mnie.
Jesteśmy tak blisko siebie.
Drzwi windy się otwierają, chłopak przestaje mnie całować.
Łapie mnie za talie i kierujemy się w stronę mojego pokoju.
- Masz klucz?
- Tak - Wyjmuje z kieszeni klucz. Turner otwiera drzwi i wpuszcza mnie pierwsza.
Zapalam światło.
- Ono nie będzie nam potrzebne - Uśmiecha się, zamyka drzwi i gasi światło.
Czuje jego dotyk na mojej skórze. Zdejmuje kurtkę i buty.
Wskakuje na Turner'a i całuje. Delikatnie zaciska dłonie na moich pośladkach i prowadzi mnie do łóżka.
Kładąc mnie na łożku, chichocze. Jedyne co nas oświetla to księżyc za oknem.
Zdejmuje z niego koszul, gdy on w tym samym momencie moją sukienkę. Delikatnie zsuwa ją ze mnie.
Kładę się na łożku. Jego usta zjeżdżają do mojego biustu.
Rozbieramy się powoli, tak abyśmy mogli podtykać każdy centymetr naszych ciał.
Turner jest ciepły, jego skóra idealna.
Nie mamy na sobie już nic.
Alex kładzie się na mnie i wchodzi.
Kładę nogi na jego biodrach.
Całujemy się, wplątuje palce w jego włosy.
Jego ruchy są płynne, a zarazem idealne.
Jęczę ale on próbuje pocałunkami je zagłuszyć.
Jest ciemno, jestem ja i on.

Komentować !!

Do I wanna Know/ Knee Socks // Alex Turner✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz