Z cichym szumem strzała uderzyła w tarczę treningową, tworząc dziurę w zniszczonym plastiku, dokładnie w centrum najmniejszego kółeczka, zatapiając się głęboko w umieszczoną pod tarczą piankę. Taehyung sięgnął za siebie i wyciągnął kolejną strzałę, przykładając ją płynnie do cięciwy łuku, a jego oczy nie opuszczały celu, stojącego dobre pięćdziesiąt metrów od niego.
Wziął wdech.
Wycelował.
Wypuścił cięciwę.
Zrobił wydech.
Druga strzała zatrzymała się dokładnie obok pierwszej, tylko parę milimetrów dalej. A Taehyung powtórzył te ruchy, w kółko i w kółko. Sięgnął do tyłu, napiął łuk, puścił cięciwę, odetchnął. I ponownie.
Przez lata Taehyung przestał liczyć, jak wiele strzał wypuścił. Ale ćwiczenia zawsze były czymś, dzięki czemu jego umysł mógł wejść w stan błogiej nieświadomości, jego zautymatyzowane ruchy były prawie jak jego druga natura, wtedy jedyną rzeczą w jego głowie był zimny materiał jego czarnego łuku i lewa dłoń oraz gładka strzała pomiędzy palcami jego prawej ręki.
Oczywiście, było zimno. Listopad powoli zmieniał kolorowe liście na drzewach na brązowe, rozbierając gałęzie i pokrywając ziemię miękkim kocem umierającej ściółki. Ale Taehyunga to nie ruszało. Nie za bardzo. Przez szyję miał przewieszony czerwony szal, który tylko trochę go ograniczał, a czarna wełniana czapka siedziała na czubku jego brązowych włosów, podczas gdy parę warstw podkoszulków i swetrów utrzymywało jego ciało ciepłym.
Duży ogród ich starej rezydencji – tradycyjnie zbudowanego domu, przekazanego im przez przodków, delikatnie unowocześnionego z czasem – graniczył z lasem na obrzeżach Seulu, a ich sąsiedztwo było prawie typowo wiejskie. Populacja składała się głównie z emerytów i tych, którzy byli bliscy przejścia na emeryturę, dzięki czemu mogli robić, co chcieli. Taehyung zawsze miał wrażenie, że ich sąsiedzi myśleli, iż byli powiązani z jakimś podziemnym gangiem ( mimo że wszyscy domownicy pracowali w jakiś sposób dla policji), ale nie miał nic przeciwko temu. Przez sposób, w jaki zarządzał rodziną, Jungho zdawał się być szefem gangu.
Zatem było tutaj cicho, a ich ogród był na tyle duży, że żaden z bliskich sąsiadów nie mógł zobaczyć, co robili. Było perfekcyjnie.
Nikt nie zadawał pytań, kiedy chowali ciało kolejnego wilka.
Następna strzała Taehyunga ominęła cel i wbiła się parę centymetrów dalej.
Pomyślał o prochach, które musiał rozsypać w lesie, o tym, jak ich gryzący zapach drażnił jego nos, sprawiając, że tył jego gardła swędział.
Kolejna strzała, jeszcze dalej od poprzedniej.
– Cholera – wymamrotał Taehyung, zamykając oczy, tłumiąc obrazy krwi, przemocy i śmierci. Tak jak nauczył się tego lata temu.
CZYTASZ
I'm only human (after all) | vkook PL
Random!TŁUMACZENIE PL! - Nie bój się, hyung - powiedział Jeongguk, oczy wciąż trzymając na brązowym wilku stojącym na polanie, nieruszającym się, tylko patrzącym na nich. - Nie bój się, ona nas nie skrzywdzi. Może to przez to, w jaki sposób Jeongguk nagl...