1.Written love || Larry

13.7K 361 480
                                    

Opis: Louis to typograf, a Harry przychodzi do niego po zaproszenia na swój ślub.

___

Louis Tomlinson, to spełniający się w swoim zawodzie typografa, dwudziestosześcioletni kawaler, w dodatku gej. Kocha godzinami siedzieć w swojej pracowni oraz testować różne czcionki i ornamenty, najczęściej na imionach i nazwiskach. Nigdy nie pisał dwa razy tego samego nazwiska celebryty. Oczywiście pierwszymi słowami jakimi napisał w tej pracowni były Louis Tomlinson.

Tym oto sposobem, Louis właśnie siedzi w swoim gabinecie, przy biurku, na którym leży najdroższe pióro, w sensie pochodzenia. Jest to pióro Victora Hugo, o którym już snują legendy.

Jest zimny i śnieżny poranek. Tomlinson, nie mając pomysłu na wypróbowanie kolejnej czcionki, po prostu wpisuje pierwsze hasło do internetu, jakie mu przyszło do głowy, czyli 'celebryci'. Kylie Jenner? Robił to dwa lata temu. Shawn Mendes? Przereklamowane. Johny Depp? Błagam, aż tak nie wierzycie w kreatywność Louisa? Cóż, już miał zamykać ową stronę, kiedy napotkał jeszcze jedno nazwisko. Harry Styles. Owszem, Tomlinson słyszał co nieco o tym wzrastającym talencie aktorskim, jednak nigdy nie miał czasu na zaznajomienie się z tą postacią, nawet na portalach plotkarskich. Nie tracąc czasu, wziął swoje pióro w dłoń i już kilka chwil później na kartce papieru widniał szkielet całokształtu. Teraz wystarczyło dodać ornamenty i arabeski, by wszystko złożyło się na zachwycający oko napis.

Nie dane mu jednak było dokończyć, gdyż przerwał mu dzwonek do drzwi. Westchnął, podniósł się z krzesła i powędrował w stronę źródła natarczywego dźwięku. Wcześniej tylko rzucił okiem na grafik i na śmierć zapomniał o kliencie. Zastanawiało go tylko, dlaczego nie zapisał nazwiska. Po chwili jednak pomyślał, że klient to klient, bez różnicy.

Zatem jakże wielkie było jego zdziwienie, gdy otworzył drzwi, a w progu jego domu pojawił się nie kto inny, jak Harry Styles. Louis oczywiście nie mógł się nie połasić o powiedzenie w myśli "o cholera, jaki on jest gorący". Odchrząknął cicho, kiedy pierwszy szok minął, bowiem Styles już dosyć sterczał na zimnie.

- Dzień dobry, nazywam się Louis Tomlinson, proszę wejść. - szatyn nie mógł dać po sobie znać, że ta cała sytuacja go speszyła.

- Harry Styles, miło mi. - aktor uścisnął z lekkim uśmiechem wyciągniętą dłoń typografa i wszedł do środka. Louis otworzył drzwi gabinetu i wpuścił Stylesa pierwszego.

- Chce pan się czegoś ciepłego napić? - zapytał z grzeczności Tomlinson, gdyż Londyńska pogoda potrafiła dać w kość.

- Herbatę poproszę, jeśli można. - skinął uprzejmie brunet. - I proszę, nie mów mi per pan, bo czuję się dziwnie. - rzekł z małym uśmiechem Harry.

- Nie na sprawy, wracam za moment. - powiedział Louis i zniknął z pola widzenia Stylesa. Brunet z kolei, nie wiedząc co zrobić, zaczął rozglądać się po pracowni. Nie umknęło również jego uwadze, kartka z jego nazwiskiem. Właśnie trzymał w dłoni wyżej wymieniony przedmiot i zachwycał się, jak narazie tylko dokończonymi literkami "H" oraz "a", kiedy Louis wkroczył do gabinetu z kubkiem parującej herbaty.

- To jest naprawdę dobre - rzekł Harry spoglądając na zmieszanego typografa. - pokażesz mi inne swoje prace? - szatyn tylko pokiwał w zrozumieniu głową i podszedł do biurka stawiając herbatę przed jego klientem. Schylił się do najniższej położonej szuflady z regału stojącego przy beżowej ścianie i wyciągnął z niej teczkę z napisem "projekty". Cały czas stojąc i będąc obserwowanym, przez siedzącego Stylesa, wyciągnął z niej plik kartek i podał brunetowi. Ten wszystko przejrzał i nie mógł się nadziwić, ile w takiej drobnej osóbce siedzi kreatywności. Patrzył na kolejne nazwiska calebrytów, zapisane różnorakimi stylami i wielkością.

One shotsWhere stories live. Discover now