Rozdział 25

3.4K 192 6
                                    


Perspektywa Sonii

Już dawno nie byłam taka bezradna. Myślałam, że staniemy ramię w ramię walcząc z demonami. Jednak moja przyjaciółka wiedziała co zrobić, aby nas ochronić. A nam nie pozostało nic innego, jak tylko z pozycji biernego obserwatora patrzeć na to, co się wydarzy.

Całą walkę prześledziłam bojąc się nawet oddychać, aby przypadkiem jakiś szczegół mi nie umknął. W pewnym momencie poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłam głowę i kogo ujrzałam? Mojego kochanego braciszka.

-Co  chcesz?- zapytałam, skończyłam z byciem miłą.

- Coś się stało?

- Ty jeszcze pytasz? Jak widzę wianuszek adoratorek już cię nie otacza. Czyżby znalazły nowy obiekt uwielbienia?

- O czym ty mówisz?

- Wczoraj mówisz Alex, że ją kochasz, a dziś pod stołówką co to było? Wiesz myślałam, że zmądrzałeś, ale nic się nie zmieniłeś.

- Do licha kobieto, to moje koleżanki tylko i wyłącznie.

- Hah ciekawe. Alex inaczej mi to opowiedziała ze swojej perspektywy. Powiem ci tylko, że straciłeś szansę na związek z super dziewczyną, drugiej takiej nie znajdziesz.

- Ale jak to? - zapytał nie wierząc w to co słyszy.

- Wczoraj rozmawiałam wieczorem z Alex i zrozumiała, że cie kocha, ale widziała cie rano i wiesz co powiedziała? Że jesteś gorszym bawidamkiem od Trisa.

- Kurde. Spieprzyłem na całej linii, co?

- Nie da się ukryć. Poszukasz innej.

- Nie wiesz gdzie ona w ogóle jest. Może wszystko jej wytłumaczę- przerwałam mu w pół zdanie, wskazując palcem na pole bitwy. Nie wierzę. Powiedz, że żartujesz.

- Niestety.

- Dlaczego nikt jej nie pomaga?

- Jak jesteś taki cwany, to sam spróbuj do niej iść. 

Mój brat długo się nie zastanawiał, ale i dużo nie zaszedł. Stało się to samo, co w przypadku nas wszystkich. Zatrzymała go niewidzialna bariera. Nie pozostało nam nic innego, jak śledzić losy bitwy. W pewnej chwili zauważyłam postać otoczoną kolorową poświata i uciekające demony. Chwila to jest Alex. Rzuciła pocisk w stronę przeciwnika, a ten zniknął. Po chwili jego los podzielili również jego współbratymcy. Uśmiech zagościł na moich ustach. Wygraliśmy.

Moja radość nie trwała długo. Zobaczyłam, jak moja przyjaciółka chwieje się na nogach, a po chwili upada. Nie minęła chwila, gdy poczuliśmy, że jesteśmy wolni. Podbiegłam do Alex. Wyglądała strasznie. Włosy przyklejone do szyi, krew spływająca z ust, cała blada. Wyglądała, jak osoba, która stoczyła walkę za całą planetę.

Mój brat, jak to ma w zwyczaju, wziął Alex w stylu panny młodej i zaniósł ją do szpitala. Tam lekarze kazali nam wyjść z sali. Pielęgniarki ją umyły, lekarze zbadali.

Weszliśmy do niej na salę, a tam stało się coś niebywałego. Ciało mojej przyjaciółki zostało otoczone różnobarwną barierą, która nie pozwalała nikomu dotknąć dziewczyny. Łzy momentalnie stanęły mi w oczach. Patrząc na nią czułam się, jakbym oglądała królewnę Śnieżkę w szklanej trumnie.

Perspektywa Aaron

Stałem na sali w szpitalu bezradnie patrząc na moja ukochaną. Jestem dupkiem wiem. Zawsze otaczał mnie wianuszek kobiet. Nie zaprzeczę. Po wyznaniu Alex swoich uczuć byłem rozgoryczony, dlatego gdy rano miałem tyle wielbicielek koło siebie, to podbudowało to trochę moje ego. Wtedy zobaczyłem jej wzrok. Poczułem wyrzuty sumienia, ale w sumie chciałem, żeby była zazdrosna, bo świadczyłoby to o tym, że coś do mnie czuję.

Gdy moja siostra powiedziała mi, że moja maleńka chciała być ze mną, poczułem się jak huj do potęgi entej. Teraz wszystko stracone, ona ma mnie za męską dziwkę. 

Mam nadzieję, że wszystko zdołam jeszcze naprawić, że Alex się obudzi. Pozostało nam się tylko modlić....

Cztery żywiołyWhere stories live. Discover now