Rozdział 8

4.7K 230 78
                                    


Rankiem następnego dnia w pełnym skupieniu przygotowywałam się do szkoły. Gry nadeszła odpowiednia godzina cała poddenerwowana weszłam na stołówkę. Malutkimi kroczkami z pewnym siebie krokiem zbliżałam się do swojego stolika. Mrugnęłam do Sonii, ale swoją uwagę skupiłam na kimś innym. Zamiast do bufetu skierowałam się do Tristana, usiadłam mu okrakiem na kolanach, po czym na oczach całej stołówki namiętnie go pocałowałam.

- No dobrze skoro śniadanie zjadłam, to pora na coś innego- powiedziałam i udałam się do bufetu po coś do jedzenie, choć w tej chwili było mi obojętne co zjem. Lepszą perspektywą wydawała mi się powtórka tego, co zrobiłam przed chwilą.

Wybierając coś do jedzenia ze stołówkowego bufetu obserwowałam ukradkiem wniebowziętą twarz Trisa oraz zszokowaną przyjaciółki. W myślach śmiałam się, bo w swatkę jej się bawić chciało, ale takiego obrotu spraw to się nie spodziewała. Z wybranym jedzeniem wróciłam do stolika usiadłam obok przyjaciółki, czekam a tu cisza.

- No co języka w gębie zabrakło?

- Wiesz co zapisz w kalendarzu to co powiem, ale tak nie wiem co mam powiedzieć- powiedziała Sonia.

- Alex powiesz mi co to miało znaczyć? Po co ta akcja? - zapytał Tris.

- A na co wyglądało? Mam po prostu dość udawania, że mi nie zależy. Sonia wczoraj mi doradziła, żebym przejęła inicjatywę, więc chwyciłam byka za rogi i pokazałam co czuję. Kocham Cię Tris i nie mam zamiaru tego ukrywać.

- Ty mnie kochasz? - zapytał z niedowierzaniem mój ukochany.

- No to przecież powiedziałam- zaśmiałam się. Miałam dość życia w niepewności, więc wolałam powiedzieć co czuję puki mam odwagę, bo później może mi jej zabraknąć.

Wszyscy ze zdziwieniem patrzyliśmy, jak Tristan wstaje ze swojego miejsca i drąc się wniebogłosy krzyczy:

- Ludzie ona mnie kocha!!! Słyszycie? Ona mnie kocha!!!

Usiadł na swoje miejsce, a wszyscy spojrzeliśmy na niego jak na debila.

- Wariat jesteś. Wiesz o tym? - zapytałam wciąż nie mogąc opanować śmiechu.

- Ale wariat, który oszalał z miłości do ciebie, Kotku- powiedział, a jak to ja tradycyjnie zaczerwieniłam się .

Nie minęła minuta a do naszego stolika zbliżał się dupek. Dupek, czytaj Król Burak.

- Siostra, co ty robisz z ta niewartą uwagi osobą?

- Królu Buraku ciebie też miło widzieć- powiedziałam z ironią.

- To wy się znacie? - zapytała Sonia.

- Pamiętasz, jak tego dnia, co miałam poznać chłopaków spóźniłam się, i mówiłam, że komuś zajebistości ujmuję? - zapytałam.

- No coś kojarzę, a co?

- No więc droga przyjaciółko poznaj to jest właśnie Król Buraków i Prostaków, przez którego się wtedy właśnie spóźniłam.

- Aaronie Wright jak mogłeś? Przepraszam za niego Alex, ale pozwól, że przedstawię to mój straszy brat - powiedziała zażenowana.

-Soniu przepraszam, że to powiem, ale ogłada towarzyska w waszej rodzinie jest dziedziczona wybiórczo - powiedziałam złośliwie, na co burakowi uszy się zaczerwieniły, co przyjęłam z satysfakcją.

Chyba mu się nie spodobało to co powiedziałam, bo nawet bez pożegnania odszedł w stronę swoich znajomych.

- Nie byłaś dla niego za bardzo złośliwa?

- A on skoro nawet mnie nie znał i nazywał zerem, to mam być dla niego miła, phi wybacz ale on i ja mijamy się jak ogień i woda.

- No niech ci będzie- mruknęła zrezygnowana.

Usatysfakcjonowania przebiegiem dzisiejszego poranka mogłam z czystym sumieniem pójść na te arcyciekawe zajęcia lekcyjne...

Cztery żywiołyWhere stories live. Discover now