Rozdział 6

61 8 2
                                    

Cela ogarnięta porannym spokojem, zdradzała jednak, że coś dzieje się nie tak w łóżku kobiety. Leżała ona pogrążona we śnie, który nie sprawiał jej żadnej przyjemności. Kręciła się mocno i szybko oddychała. Jej ciało całe zalane zimnym potem, drżało od emocji, przez okropny koszmar, łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Nie mogła się wybudzić z koszmaru, który ją dręczył, a z którego chciała się wydostać. Nagle gwałtownie się zerwała spadając przy tym z łóżka. Jess podparła się na dłoniach i próbowała złapać oddech. Dziewczyna dławiła i krztusiła się powietrzem, aż doszło do tego, że jej twarz zrobiła się cała czerwona, a wszystkie żyły na szyi stały się widoczne. Ślina zaczęła jej ciec z ust, a oczy zaciskała z bólu, który rozrywał jej płuca. Bransoletka zmieniła kolor na czerwony, co było jednoznaczne. Osłabiona opadła na podłogę nadal próbując złapać oddech, szamotała się jak ryba wyciągnięta z wody, a z jej oczu zaczęło powoli uchodzić życie. Wtedy drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł salony doktor prowadząc HyeMi, która znajdowała się w podobnym stanie co jej siostra. Mężczyzna rzucił dziewczynkę obok jej siostry. HyeMi zatoczyła się i bezwładnie opadła na podłogę. Oczy miała już bez wyrazu, zamglone i puste. Ciało jeszcze ciepłe, jednak mięśnie już puszczały, widać to było po plamie moczu na podłodze, który się pojawił. Dziewczynka głowę miała zwróconą do siostry i wpatrywała się w nią swoimi martwymi oczami. Lekarz wszystko udostępnił kamerom, które przekierowały obraz do wszystkich cel, w tym tej Jungkooka. Chłopak wraz z detektywem siedzieli i patrzyli na całe zajście. Czuli się jak za czasów starożytnych, kiedy rozrywką było oglądanie umierających ludzi. Młody brunet zaczął się trząść i łzy postanowiły opuścić swoje miejsce, by przebyć wędrówkę po jego twarzy. Siedzieli wpatrzeni w telewizor, w którym było widać jak kobieta próbuje krzyczeć i płakać. Po jakimś czasie zaczęła wymiotować krwią, a mózg powoli się wyłączał przez niedotlenienie. W końcu przestała się szamotać, krzyczeć, czy płakać i po prostu leżała w bezruchu. Jej także mięśnie zaczęły się luzować, aż w końcu na podłodze była mieszanina moczu, śliny, łez i krwi. Doktor uśmiechnął się do kamery, po czym opuścił pomieszczenie pozostawiając ciała kobiet do rozkładu.

-To był bardzo ciekawy film, w którym siostrzana miłość umiera jedna po drugiej, przez morderczą chorobę. – rzekł z niepochamowanym uśmiechem.

-Oj tak doktorze, to było niesamowite przeżycie. – odpowiedziała jedna z pielęgniarek.

-Może także chciałabyś w takim zagrać, moja droga? – spytał z psychopatycznym uśmieszkiem.

-Z doktorem mogłabym zagrać w każdym filmie... - westchnęła, jakby bez rozumu.

-To doskonale, masz główną rolę. – uśmiechnął się jednostronnie, po czym łapiąc pielęgniarkę za szyję, wbił nóż w jej podbrzusze i przeciągnął do góry.

Kobieta padła martwa, a krew wylewała się z jej ciała. Wszystkie wnętrzności były widoczne, za to lekarz oblizał wargi i udał się w stronę swojego gabinetu, uśmiechając się przy tym szeroko.

Jungkook siedział oniemiały na łóżku, jego oczy były całe czerwone od płaczu. Cały się trząsł i szeptał coś niezrozumiałego pod nosem. Detektyw, widząc jego roztrzęsienie musiał zainterweniować po raz kolejny. Nie chciał, by chłopak zwariował, chciał go wyciągnąć i sprawić by znów mógł normalnie żyć. Usiadł szybko obok chłopaka i mocno go przyciągnął do siebie, wtulając jego głowę do swojej klatki piersiowej tak, by słyszał jego spokojne bicie serca. DongWo dobrze wiedział, że dzięki temu chłopak szybciej się uspokoi, bo niby dlaczego kobiety przytulają swoje młode do piersi, kiedy tym jest smutno? Bo bicie serca zawsze uspokaja. Jungkook gorzko płakał ciągnąc za koszulę mężczyzny. Ten tylko odezwał się bardzo spokojnym, ale i stanowczym głosem.

-Już Jungkook. Uspokój się. Obiecuję, że cię stąd wyciągnę. Chociażbym miał oddać za to życie. To miejsce to popierdolony psychiatryk, z głównym jego pacjentem na czele.

Brunet opadnięty z sił, zasnął po jakimś czasie w ramionach mężczyzny. Detektyw ułożył go w łóżku i okrył szczelnie kołdrą. Stanął nad nim i zaczął rozmyślać o założeniu rodziny wraz ze swoją partnerką, która pewnie nie ma pojęcia, w jakim niebezpieczeństwie znajduje się jej wybranek serca. Otrząsnął się z tych myśli, po czym sam usiadł, by wymyśleć plan ucieczki. Potrzebował do tego także osoby, która mogłaby odwrócić uwagę straży, kiedy on wyprowadzałby stąd Jungkooka. Plan miał być prosty i przejrzysty, jednak trzeba było wykazać się niezłym sprytem. Mężczyzna co jakiś czas sprawdzał jak miewa się młody chłopak, który nadal spał w miarę spokojnie. Na pewno nie śniło mu się nic przyjemnego po tym co niedawno było mu oglądać na telewizorku. Swoją drogą, detektyw dopiero teraz zauważył, że posiadają telewizor. Oczywiście domyślił się, że jest to ekran od monitoringu i raczej żadnego serialu, czy wiadomości na nim nie obejrzy. DongWo podniósł się z łóżka i podszedł do drzwi celi, by się rozejrzeć. Na korytarzu stało paru opiekunów, a pielęgniarki chodziły w jedną i w drugą stronę. Znudzony wrócił na łóżko i poszedł się zdrzemnąć.

Obudziło go gwałtowne szarpnięcie, które było spowodowane wejściem ochrony do pokoju. Wszyscy zostali przeniesieni do dormu, w którym przyszło im spędzić początek swojej przygody. Detektyw uznał, że to będzie dobry moment na podzielenie się planem. Wokół krzątało się mnóstwo pacjentów, a ich rozmowy zakłócały to co mówią oni. Detektyw, nadal jeszcze zaspany zebrał całą grupę na kanapie, po czym przetarł oczy. Wtedy odezwał się Jungkook.

-Wybacz, próbowałem ich powstrzymać, ale tylko mnie odepchnęli. – powiedział z wyraźnym żalem w głosie.

-Aishh... Spokojnie młody, nie jestem zły o to. To nie twoja wina, miło jednak słyszeć, że próbowałeś interweniować. – uśmiechnął się do niego.

-Dobrze, przejdźmy do rzeczy. Wiem jak możemy stąd uciec. – zaczął tajemniczo detektyw.

-Co?! Jak?! – wykrzyknął Mark, co zwróciło uwagę paru innych pacjentów.

-Zamknij się, idioto. – syknął w jego stronę DongWo, zdzierając go jakimś czasopismem.

-Więc plan wygląda tak. Jutro wieczorem, będziemy musieli się wydostać ze swoich przedziałów. Ty, Mark wywołasz spięcie, który wyłączy prąd w całym obiekcie. My uciekając zgarniemy cię po drodze. W międzyczasie uwolnimy jeszcze te rośliny, żeby zrobiły trochę hałasu i żebyśmy mogli kupić sobie więcej czasu na ucieczkę. Potem już z górki. Prosto do wyjścia ze szpitala i za bramy kliniki. Musimy się stąd zwinąć jak najszybciej, póki nasze bransoletki są jeszcze białe. – skończył mówić, a Mark nerwowo odchrząknął.

-Wiecie chłopaki, bo właśnie.... Moja jest już żółta i z chwili na chwilę robi się coraz bardziej pomarańczowa. Dlatego nie liczę na wyjście stąd żywym, niemniej jednak, pomogę wam. Chcę tylko jak najszybciej być ze swoją ukochaną.

-Dobrze czynisz Mark. Jestem pełen podziwu. – powiedział detektyw.

Jeongguk przez całe spotkanie siedział cicho i sztywno. Nadal jeszcze trzymały go emocje po zobaczeniu śmierci dziewczyn. Mimo to, w głębi bardzo się cieszył, że niedługo będzie w stanie stąd wyjść. Jego psychika coraz bardziej się psuła, potrzebował jak najszybszej pomocy psychologa i psychiatry, którzy będą normalnymi i dobrymi ludźmi, gotowymi pomóc każdemu.

___________________________________

Z przykrością, bądź nie muszę ogłosić że przed nami jeszcze ostatni rozdział. Mam nadzieję, że opowiadanie przypadło wam do gustu.

Mountain Trap | JungkookWhere stories live. Discover now