Rozdział 6.2

596 51 9
                                    

- Lykke! Wstawaj, szybko! Nie mamy czasu! - krzyknął Czkawka i zaczął brutalnie szturchać siostrę bliźniaczkę.

- Co jest? - mruknęła niezadowolona i zerknęła za okno, gdzie na niebie widać było księżyc, który został częściowo odsłonięty przez chmury po burzy. - Jest środek nocy! - jęknęła. W tym czasie szatyn wyszedł na chwilę z jej pokoju, poczym wrócił, zapinając przy nodze dziesiątą wersję piekła.

- Drago atakuje. - Te dwa słowa wystarczyły, aby dziewczyna zerwała się z łóżka jak oparzona i zaczęła szukać buta. Dzięki ci Odynie za to, że nie chciało mi się wczoraj przebierać po rozmowie z mamą, pomyślała podczas pospiesznego zakładania obuwia. Nie zważając na Czkawkę, który również gorączkowo czegoś szukał, przymocowała do pasa cytybarowy miecz, a na plecy założyła ostry, dwusieczny topór, pożyczony od Astrid. Gdzieś w domu rozległo się wołanie blondynki, ale Lykke, pochłonięta przygotowywaniem się, nie zwróciła na nią uwagi. Czkawka w tym czasie zaczął szukać swojej tarczy z wizerunkiem Szczerbatka. Co jak co, ale ten sprzęt był nie tylko ochroną ale również bronią i Haddock, spośród wszystkich dotychczasowych wynalazków był zadowolony najbardziej z niej.

Wpadł do pokoju, aby sprawdzić, czy wszystko wziął i jego oczom ukazała się przewieszona przez drzwi szafy kremowa sukienka Astrid, którą blondynka miała na sobie podczas ich wczorajszej wizyty u jej rodziców...

*

- Jak dobrze jest już wracać do domu - westchnął Haddock z ulgą.

- Nie wzdychaj tak, przecież ten obiad nie był jakimś tam wysiłkiem - powiedziała wyraźnie rozbawiona.

- A ty się tak nie ciesz. Twój ojciec prawie mnie dziś udusił! - przypomniał żonie z sarkastycznym wyrzutem, ale mimo to objął ją czule ramieniem.

- To był zwykły, męski uścisk - odparła i przywołała do wyobraźni moment, w którym Czkawka ledwo co łapie powietrze, podczas gdy jego teść ściska go serdecznie na powitanie. Szatyn parsknął śmiechem.

- Tak, ale gdybym jeszcze przez chwilę był "przytulany po męsku", to teraz prawdopodobnie nie miałabyś męża, moja droga. Dobrze chociaż, że kiedy wychodziliśmy, nie zostałem uściskany.

Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się pod nosem. Spojrzała na Czkawkę i oparła delikatnie głowę na jego ramieniu, a dłoń położyła na plecach męża.

Para szła powoli przez wioskę, która szykowała się do spania. Ostatni mieszkańcy wracali z pracy do domu, witając się ze swoimi rodzinami. Nasza wizyta trochę się przedłużyła, pomyślał Czkawka. Miałem jeszcze sprawdzić katapulty. Mogłem pilnować czasu - skarcił się w głowie.

Mimo że obiad oraz rozmowa z państwem Hofferson za każdym razem była bardzo przyjemna i szatyn lubił tam chodzić, to jednak po każdym spotkaniu wracał z obolałymi żebrami. A na dodatek dziś zapomniał sprawdzić stanu wyrzutni i innych maszyn. Wódz westchnął cicho, ale to nie uszło uwadze wyczulonej na takie ciche dźwięki wojowniczce.

- Co się stało? - Spojrzała na niego pytającym wzrokiem.

- Zapomniałem sprawdzić katapulty - odparł tonem, który dziewczyna dobrze znała. Zawsze, gdy go słyszała, to wiedziała, że Czkawka się o coś obwiniał.

- To chodźmy teraz, razem - zaproponowała z uśmiechem. Haddock odwzajemnił uśmiech i pocałował żonę czule w policzek. Ujął jej dłoń i wspólnie ruszyli do budynku, gdzie była składowana broń większego rażenia. Szatyn spojrzał na chwilę w niebo i podziękował bogom za taką wspaniałą żonę.

Jak wytresować smoka 3 - Powrót DragoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz