Rozdział 2.2

992 71 23
                                    

- Lykke, śpiochu, wstawaj - dziewczyna poczuła szturchnięcie i postanowiła w końcu wyłonić się z własnoręcznie stworzonego kokonu z owczej wełny i koca.

- Czemu tak wcześnie? - Zapytała z wyrzutem Czkawki i przetarła oczy.

- Wcześnie? Jest już po dziesiątej według zegara słonecznego - powiedział i pokręcił głową, niedowierzając w to, jak długo jego siostra potrafi spać.

- Oh, nie czepiaj się, błagam - poprosiła. - Długo siedzieliśmy w nocy, to dlatego. Zazwyczaj wstaję bardzo wcześnie - zapewniła i zaczęła wyplątywać się z owiniętego wokół niej koca.

- Tym razem daruję ci ten haniebny czyn, lecz następnym razem czeka cię kara śmierci! - Rzekł, przybierając poważny wyraz twarzy.

- O nie! Tylko nie to! - Przeraziła się teatralnie, a następnie zaśmiała.

- Dobra, a tak poważniej, to na stole czeka śniadanie - oznajmił i usiadł na łóżku.

- Dzięki - uśmiechnęła się. - Mamy ma dziś jakieś konkretne plany? - zapytała i zaczęła wpatrywać się w jego twarz.

- No i to dosyć sporo. Przede wszystkim zajmiemy się linią obrony przed Drago i zrobimy ci nowe siodło. Później wyślemy drużynę A na zwiady, a potem... - i w tym momencie Lykke mu przerwała.

- Co to "drużyna A"? - zagadnęła niczym małe dziecko.

- Grupa kilku ludzi, wyszkolonych przez Astrid - wyjaśnił.

- W takim razie muszą być nieźli - założyła szatynka i dmuchnęła w górę, by przepędzić przeszkadzający kosmyk włosów.

- Są. I to nawet bardzo. Astrid jest świetną trenerką - przyznał szczerze. - Wracając. Myślisz, że dobrym pomysłem będzie wezwać naszych sojuszników? Ich przywódcą jest nasza dobra przyjaciółka. Wyspa znajduje się całkiem niedaleko.

- Tak, zdecydowanie tak. Każda pomoc będzie potrzebna. Drago jest strasznie konsekwentny i zdeterminowany. Ma ogromne wojsko. Niestety, ale większość z ludzi jest zmuszona do walki - powiedziała, a uśmiech zniknął z jej twarzy. - To, co tam się działo... To było okropne. On im robił dosłownie pranie mózgu... - Lykke zbladła nieco, przypominając sobie straszne widoki ludzi, dostających batem po plecach za każde nieposłuszeństwo.

- Hej, Lykke. - Zaniepokojony Czkawka złapał ją za ramię i potrząsnął delikatnie. - Jestem tu, słyszysz? On nie zrobi ci już nic złego. Będziemy bronić ciebie i Berk oraz uwolnimy tych wszystkich ludzi i smoki. -  Szatynka, która jeszcze przed chwilą pusto wpatrywała się w ścianę, spojrzała na chłopaka i otrząsnęła się jakby z transu. Haddock bez słowa przytulił siostrę i pogładził ją po włosach. - Będzie dobrze, zobaczysz - zapewnił. Zielonooka wtuliła się w niego i westchnęła.

- Dziękuję. Te słowa dużo dla mnie znaczą, Czkawka - szepnęła i powoli odsunęła złe wspomnienia jak najdalej od siebie.

- Nie dziękuj. Wszyscy chcemy ci pomóc, bo to już mamy w genach. - Uśmiechnął się do niej ciepło, po czym wstał z łóżka. - A teraz ubierz się i zjedz śniadanie. Znajdziesz mnie w kuźni - powiedział na odchodne i wybył z chaty. Lykke jeszcze przez chwilę wpatrywała się w drzwi, a następnie położyła obok siebie koc i spojrzała na pozostałość po lewej nodze, jakim było udo oraz kolano. Po chwili wstała i, skacząc na jednej nodze, podeszła do fotela, na którym zostawiła swoje ubranie. Gdy już nałożyła wszystkie rzeczy, wzięła do ręki swoją protezę i obrociła ją, przyglądając się w poszukiwaniu jakiejkolwiek usterki. Kiedy upewniła się, że wszystko jest w porządku, założyła metalową kończynę i przeszła do kuchni. Niestety jajecznica, jaką przygotował dla niej Czkawka, wystygła i dziewczyna musiała zadowolić się zimnym posiłkiem.

Jak wytresować smoka 3 - Powrót DragoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz