Najbliższe pingwiniego serducha - D. Gray-man

Zacznij od początku
                                    

A właśnie, bo z tą serią to jest tak - była sobie manga, duuużo rozdziałów, zrobili anime, które ma około stu odcinków. Autorka mangi miała wypadek (tak coś kojarzę) i przestała rysować, ale po kilku latach wznowiła serię, choć ze ślimaczym tempem. Chyba w zeszłym roku wyszedł drugi sezon anime bazujący na nowych rozdziałach. Ostatnio właśnie w zeszłym roku patrzyłam do mangi, więc możliwe, że już się skończyła, muszę to kiedyś sprawdzić. Tak czy siak polecam i anime i mangę, nawet jeśli trzeba będzie jeszcze chwilę poczekać na zakończenie.

Ostrzegam jednak przed odrobiną infantylności, jaką ta seria posiada. Widać to szczególnie w kreacji Milenijnego Earla i jego Rodzinki, a także w projektach akum. Możecie odnieść wrażenie, że te istoty zostały żywcem wyrwane z brzydkiej dobranocki i wrzucone do anime. Tak, pierwsze odcinki są dość schematyczne i nieco infantylne, ale potem... No, nie chcę spoilerować, ale wszystko się komplikuje, a klimat z odcinka na odcinek gęstnieje, pokazując prawdziwie tragiczny świat, który bezustannie dąży do upadku.

D. Gray-mana polecam przede wszystkim zaprawionym w boju mangozjebom, którzy będą w stanie przetrzymać pierwsze odcinki, rozkoszując się fanserwisem (bo tego tu nie brakuje). Oczywiście nie mówię, że pozostali nie mogą obejrzeć, ale istnieje szansa, że to anime nie trafi w ich gust. Jeśli jednak potraficie przymknąć oko na komicznego antagonistę i głównego bohatera, który początkowo jest takim typowym "czystym dobrem", to myślę, że się nie zawiedziecie. Musicie tylko przygotować się na dużo walk, supermocy i specjalnych ataków, ale cóż poradzić, taka jest specyfika shounenów. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Bohaterowie

Allen Walker - chodząca kupka nieszczęść. Urodził się ze zdeformowaną ręką, więc rodzice go porzucili zaraz po porodzie. Jak miał kilka lat, dołączył do wędrownego cyrku, a tam spotkał Manę Walkera, który stał się jego przybranym ojcem. Mana zginął, mały Allen próbował go wskrzesić, zawiązując pakt z Milenijnym Earlem, ale w ten sposób sprowadził Manę z zaświatów w postaci akumy. Ojczym przeklął chłopaka, dając mu tym samym piętno, które pozwala odróżnić akumy od ludzi, a Innocence ukryta w ręce Allena zabiła go. Później białasek trafił pod opiekę Mariana Crossa - jednego z najsilniejszych egzorcystów. Po kilku latach mentor przywalił Allenowi młotkiem w łeb i uciekł za granicę. Serio. 

Dobra, ale dość o okropnej przeszłości. Allen to taki trochę typowy, tragiczny protagonista - nikt go nie lubi, bo jest przeklęty, ma białe kłaki i brzydką łapę, a on i tak stara się ratować świat. Początkowo miły do porzygu, z czasem nabiera pazurków i odnajduje w sobie "wewnętrzne fuj", stając się kozackim badassem. No, a poza tym ma traumę z powodu długów, jakie zostawił mu Marian Cross i jest mistrzem kantowania w pokera (w końcu jakoś musiał te długi spłacić, no nie?).

To mój prywatny faworyt właśnie ze względu na swoje "wewnętrzne fuj" oraz to, jak pozytywny pozostaje, mimo naprawdę okropnego życia. A i jakby co, to gif jest z drugiego sezonu.

Pingwinowe różnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz