XV

870 44 1
                                    

- Co tu się wydarzyło? - podbiegł do nas Ramos wraz z moim bratem. Byłam tak roztrzęsiona.. Kompletnie nie docierało do mnie to co teraz widzę. Nie miałam siły nawet stanąć na równe nogi. Torres mnie podtrzymywał.
- Kto to jest? - zapytał mój brat.
- Nie wiem kim on jest. Ale zobacz co trzyma w dłoniach. - odpowiedziałam mu i szlochałam w ramie Fernando.
- Roberto będziesz następna, a po Tobie twoi przyjaciele suko xx - przeczytał Ramos. - Co za psychol musiał to zrobić? - oburzył się.
- Nie wiem, na prawdę nie wiem.. - pokręciłam głową. Byłam wręcz załamana.
- Komisarz Anna Lopez, czy mogę zadać Pani kilka pytań? - podeszła do nas policjantka.
- Tak. - wydukałam.
- Zna Pani tego mężczyznę? - wskazała na zwłoki.
- Nie, widzę go pierwszy raz na oczy. - wyznałam.
- Na pewno? Nigdy nie miała Pani styczności z tym facetem? - nadal dopytywała.
- Przecież mówię że widzę go pierwszy raz na oczy! - nakrzyczałam na nią. Po cholerę pyta po raz kolejny o to samo..
- Ma Pani jakiś wrogów? - zadała kolejne pytanie.
- Nie, a przynajmniej mi o nich nie wiadomo. - fuknęłam. - Przez dwa miesiące byłam w Madrycie, wróciłam pare dni temu. - dodałam.
- A gdzie była Pani poprzedniej nocy? - ona mnie chyba podejrzewa..
- Czy Pani twierdzi, że to ja mogłam to zrobić?! - oburzyłam się.
- Zakładamy wszystkie wersje, Pana Andresa również o to pytaliśmy. - oznajmiła. - Więc gdzie była Pani poprzedniej nocy?
- Byłam w domu. - oznajmiłam jej.
- Ktoś może to potwierdzić?
- Sergio Ramos oraz Cristiano Ronaldo. - powiadomiłam ją.
- Kim są dla Pani te osoby?
- Sergio jest moim chłopakiem, a Cristiano to mój przyjaciel. Coś jeszcze? - odpowiedziałam krótko.
- Tyle, dziękuję. - powiedziała, po czym zniknęła z zasięgu mojego wzroku.
- Wracam do domu. - oznajmiłam idąc w stronę samochodu.
- Celia nie powinnaś prowadzić samochodu. Jesteś rozstrzęsiona. - zwrócił mi uwagę Andres.
- Celia daj klucze. - nakazał mój chłopak.
- Nie. - zaprotestowałam. - Jedzie ktoś ze mną? - zapytałam.
- Ja pojadę. - stwierdził Andres.
- A klinika?
- Odpowiedziałem na kilka pytań, jestem wolny. - oznajmił mi.
- Ja też z wami pojadę. - odparł Ramos. - Daj mi prowadzić. Jesteś rozstrzęsiona. Nie chcę żebyś doprowadziła do wypadku. - dodał.
- Jedziesz czy nie? - zapytałam bez wyrazu wsiadając do auta.
- Jadę. - wywrócił oczami i zajął miejsce z tyłu. Odpaliłam silnik, po czym pojechałam w dobrze znanym mi kierunku.
- Wydaje mi się że to nie jest droga do waszego domu Celia. - zauważył to Andres.
- Celia gdzie Ty jedziesz? - zapytał od razu Sergio.
- Załatwić sprawę. - westchnęłam parkujac przed moim starym mieszkaniem. Wysiadłam z samochodu zostawiając ich zaszokowanych. Przywitałam się z ochroniarzem po czym weszłam po schodach na moje piętro. Zadzwoniłam dzwonkiem i na powitanie wyszedł mi mój były narzeczony.
- Ooo, co Cię tu do mnie sprowadza? - zapytał. Zignorowałam jego pytanie i weszłam do środka. Panował w nim istny chaos. Widać kto w tym związku dbał o czystość. - Nie było Cię tu cztery miesiące, już ten Twój kochaś Cię rzucił? - zakpił sobie, a ja wywaliłam mu płaskacza w twarz. - Uuuu.. ostro. - dodał śmiejąc się.
- Zaraz Ci po niej poprawie. - zagroził mu mój facet.
- Sergio nie wtrącaj się. - poprosiłam. - Słuchaj, co Ty odpierdzielasz? - zwróciłam się do mojego byłego.
- O co Ci teraz chodzi? Wbijasz mi na chatę z tymi swoimi przychlastami i jeszcze się rzucasz.. - fuknął.
- Jeżeli chcesz mnie skasować to zrób to teraz, a nie zabijasz niewinnych ludzi i zostawiasz przy nich dziwne wiadomości.. No proszę bardzo, zrób to! - krzyknęłam na niego.
- Może usiądziemy, bo nie bardzo rozumiem co Ty do mnie mówisz. - widać było, że jest zdezorientowany. - Mówię serio, usiądźcie.
- Nie widzę sensu. - stwierdziłam.
- O nie, nie, nie kochana. Siadacie i koniec. Wbijasz mi na chatę, drzesz się i gadasz o jakiś trupach i kasowaniu ludzi. Teraz to musisz mi coś wyjaśnić. - nakazał. Chłopcy na mnie popatrzyli, po czym usiedliśmy na kanapie. - Kawy, herbaty? - zaproponował.
- Nic nie chcemy. - stwierdził Andres.
- Więc Celia, wyjaśnij mi o co Ci chodzi. - Nick zwrócił się do mnie.
- O to, że zostawiłeś trupa pod moją kliniką z groźbą w całkiem twoim stylu. "Roberto będziesz następna, a po Tobie twoi przyjaciele suko xx" - powiedziałam prosto z mostu.
- Dlaczego od razu rzucasz podejrzenie na mnie? - chyba go to zabolało.
- Bo nie znosiłeś moich przyjaciół. - fuknęłam.
- Fakt, nie lubiłem ich. Robiłem Ci jazdy. Mówiłem różne słowa i przyznaje się że Cię biłem. Ale Celia.. aż tak słabo mnie znasz? Sądzisz, że zabiłbym niewinnego człowieka, którego z tego co widzę nie znasz i potem Ci groził? Co jak co, ale nadal Cię kocham. - wyznał.
- Wierzysz mu? - Sergio objął mnie ramieniem.
- Ej jak ty tam, słuchaj. - zwrócił się do mojego chłopaka. - To, że ją kocham nie oznacza że Ci ją odbiorę. Ona po prostu wie, że mówię prawdę. Żyliśmy ze sobą 3 lata. Zna mnie dobrze. - odparł mu.
- Celia, powinniśmy już iść. - stwierdził Hiszpan ujmując moją dłoń. Nie zważając na to czy coś powiem wyprowadził mnie z mieszkania. - Daj mi kluczyki. Ja prowadzę, proszę. - Sergio powiedział błagalnym głosem.
- Masz. - westchnęłam i zajęłam miejscem pasażera. W mgnieniu oka dojechaliśmy do naszego domu.
- Gdzie wy byliście? - zapytał od razu mój brat kiedy weszliśmy do środka. Zrobiło się tam tajne posiedzenie.
- Co wy tu robicie? - zdziwiłam się.
- Czekali zapewne, aż wrócisz ale Ty wolałaś pojechać do swojego byłego. - fuknął Sergio.
- Ktoś zostawia trupa pod moją kliniką w dodatku z pogruszkami, a Ty się dziwisz że pierwsze moje podejrzenie poszło na niego po tym co mi zrobił?! - wrzasnęłam na niego.
- Hola, hola.. uspokójcie się.. - Carles oczywiście chciał doprowadzić nas do porządku.
- Przepraszam, okej? - zwróciłam się do Sergio.
- Ja też przepraszam, po prostu się martwię o Ciebie. - odparł Sergio przytulając mnie do siebie.
- Jak myślicie, kto mógłby to zrobić? Celia? Komu podpadłaś? - zapytał Xavi robiąc listę potencjalnych osób, które mogłyby wyrządzić mi krzywdę.

Flawless💎 | Sergio RamosOnde as histórias ganham vida. Descobre agora