Rozdział 32

7.2K 255 17
                                    

Cześć, jeśli przeczytacie już ten rozdział to na dole jest ważna informacja dla was.
Miłego czytania!😘
——–————————–

Pamiętam tylko moment zaśnięcia na sofie w salonie i to że ktoś przeniósł mnie do mojego pokoju. Obudziłam się o 10 i poczułam zapach smażonego boczku, stwierdziłam że Luke robi swoje popisowe naleśniki z jajkiem, boczkiem i masłem. Odrazu poszłam się ogarnąć, po czym zeszłam na dół na śniadanie. Przy stole czekał już Luke, Han, Kim oraz Tony w swoim nosidełku.

- Witamy śpiocha! - krzyknął Han. - Jak się spało?

- Cześć, całkiem dobrze a wam?

- Też nieźle. - odpowiedzieli po czym wszyscy zaczęli jeść.

Około godziny 12 poszłam z Kim na spacer, lecz gdy ona chciała już wracać ja poszłam w kierunku więzienia. Poprosiłam aby przyprowadzili Jack'a, po kilku minutach siedział już przede mną.

- Powiem ci odrazu, że przyszłam tylko po wytłumaczenia. - powiedziałam z powagą.

- No dobrze, więc zaczynam. - westchnął. - Powiem ci, że wtedy kiedy przyłapałaś mnie z Doris to byłem kompletnie pijany tamtej nocy. Chciałbym abyś wiedziała, że bardzo się zmieniłem te, wszystkie złe rzeczy jakie zrobiłem były po prostu dla tego, że gdy ze mną zerwałaś nikt mnie nie chciał, moi znajomi mnie odrzucili ,więc znalazłem sobie dość niebezpieczną ekipę. Chciałbym abyś do mnie wróciła, ale myśle że jest ci dobrze z Hanem.

- Jack to ty sobie spieprzyłeś życie, nikt nie jest tego winien, tylko ty. - powiedziałam. - Zawsze chciałam dla ciebie dobrze. Powinieneś żałować tych rzeczy które zrobiłeś, bo stałeś się potworem.

- Nawet nie wiesz jak tego żałuje, byłem naćpany i...

- Człowieku to nie wytłumaczenie. - spojrzałem na niego. - Stałeś się wrakiem człowieka Jack, może jeszcze wpadnę do ciebie, cześć.

- Pa Amando. - tylko to usłyszałam po czym wyszłam z sali odwiedzin.

Zadzwoniłam do Daisy i umówiłam się z nią na kawę. Gdy już siedziałyśmy w kawiarni zaczęłyśmy trochę plotkować na różne tematy.

- Słuchaj Am pamiętasz jak zastanawiałaś się skąd znasz nazwisko Browna. - zapytała.

- No tak myślałam nad tym ale nie wiem kto ma takie nazwisko.

- To teraz przypomnij sobie nazwisko Mike'a ten o którym mi opowiadałaś. -  popatrzyła na mnie.

- O matko! Masz racje, Mike miał starszego brata ale nigdy go nie widziałam.

Nagle przyszedł do mnie SMS.

Nieznany:
To chyba już wiesz kim jestem księżniczko.

Szybko zmieniłam nazwę kontaktu oraz go zapisałam.

Ja:
No proszę Michael Brown we własnej osobie, brat mojego przyjaciela. Jak to się stało, że nie miałam okazji cię poznać gdy zamieszkiwałam jeszcze New York.

Brown:
No widzisz, tak bywa.
Spotkamy się jeszcze wiele razy Amando Black. Do zobaczenia.

- Kto pisał? - zapytała Daisy.

- Brown. - zaśmiałam się.

- Żartujesz? - uśmiechnęła się.

- No nie. Dobra chodź na jakieś zakupy.

Poszłyśmy za wszystko zapłacić i ruszyłyśmy do galerii. Pokupywałam pełno topów, spódniczek i spodenek. Kupiłam jeszcze obroże i karmę dla Kobiego. Około godziny 16 poszłyśmy na pizze, dołączył do nas Adam i Han bo po nich zadzwoniłyśmy. Wszyscy w czwórkę świetnie się dogadywaliśmy.

- Dobra, my się chyba będziemy zbierać. - powiedział Han.

- No my też. - Adam go popar.

- Dobra Daisy to napisze kiedy się spotkamy. - przytuliłam się do niej na pożegnanie i poszłam z Hanem. - Czemu chciałeś już iść? - zapytałam.

- Bo mam dla ciebie niespodziankę. - uśmiechnął się.

Wsiadłam do samochodu Hana i ruszyliśmy w drogę. Zatrzymał się w lesie, tam wysiedliśmy i dalej szliśmy na piechotę. Doszliśmy do pięknej, samotnej plaży. Han ze swojej torby wyjął szampana i dwa kieliszki.

- Czyli dziś nie wracamy do domu. - powiedziałam kiedy zaczął rozkładać namiot.

- O napewno nie przepuszczę takiej okazji. - zaśmiał się.

Kiedy on kończył rozkładać namiot, ja poszłam zamoczyć nogi. Była ciepła, kojąca lecz ta chwila nie mogła trwać wiecznie bo Han wbiegł do wody i specjalnie wpadł na mnie, przez co straciłam równowagę i wpadłam do wody. Pokąpaliśmy się chwile, po czym ja poszłam położyć się na ręcznik przy naszym namiocie. Po niecałych 5 minutach poczułam jego usta na moich. Całował delikatnie lecz namiętnie, kochałam to, że przy nim czuję się taka wolna i szczęśliwa jak nigdy. Delikatnie muskałam palcami jego plecy.

Han POV

Zawisłem nad nią i zacząłem całować, natomiast ona dotykała moje plecy, chciałem aby ta chwila trwała wiecznie. Powoli zdjąłem stanik który i tak był już przemoczony, delikatnie ująłem jej lewą pierś w dłoń po czym ją pocałowałem, tak samo zrobiłem z prawą. Pocałunkami zeszłem na jej brzuch, chwilę go całowałem gdy ona nagle dopłynęła moich policzków i przyciągnęła mnie do siebie po czym wbiła się w moje usta. Obróciliśmy się tak, że to ona siedziała na mnie, po chwili rozpoczęła zdejmowanie moich boksera, gdy uporała się z tym zadaniem zaczęła całować mój brzuch. Było mi naprawdę zajebiście ale trzeba działać. Obróciłem nas tak że to ja znów byłem na górze, zdjąłem jej majtki i spojrzałem w jej radosne oczy, więc założyłem prezerwatywę i powoli w nią wszedłem. Cicho jęknęła, a nasze ciała idealnie do siebie pasowały. Delikatnie pchałem ją swoimi biodrami na co ona cicho pojękiwała, po chwili nadałem szybszego tępa. Całowałem jej szyje zostawiając na niej pojedyncze malinki, to samo robiłem na jej pięknych, krągłych piersiach. Po pewnym czasie doszliśmy razem, a ja opadłem obok niej. Chwilę jeszcze patrzyliśmy w niebo trzymając się za ręce ale gdy zobaczyłem, że Amanda zasnęła postanowiłem przenieść ją do namiotu. Gdy już ją przykryłem i wziąłem wszystko z dworu, sam postanowiłem iść spać.


Uwaga jest to najdłuższy rozdział! 😆

Okay teraz informacja dla was, mianowicie wyjeżdżam na tydzień za granice, więc przez ten tydzień nie będzie rozdziałów ale spróbuje coś zacząć.🙊

Dziękuje że tyle osób czyta to opowiadanie jest to dla mnie wielkie wsparcie.❤️
A teraz komentarze czy rozdział się podobał oraz gwiazdeczki.🤚🏻

Friend of my brother [UKOŃCZONE]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt