Rozdział 8

14.7K 487 54
                                    

Obudziłam się koło mojego ukochanego, poszłam się ogarnąć i zrobiłam śniadanie. Pierwszy zjadł mój braciszek największy głodomorek. Potem zszedł na dół Jack zjadł nie spiesząc się, a chciałam żeby ktoś zawiózł mnie do galerii bo niedługo rodzice Kim urządzają bal i musze mieć jakaś kreacje. Po dobrej godzinie kupiłam piękna czarną sukienkę do tego czarną maskę. *Tak to będzie bal maskowy.*

Tydzień pózniej•

Dziś jest bal organizowany przez rodziców Kim, odbywa się o godzinie siedemnastej. Za godzinę zaczyna się bal więc postanawiam się już przygotować. Ubieram moja czarną suknie, oczy i usta maluje dość mocno, a włosy lokuję. Schodzę na dół tam czeka na mnie Luke z Jack'iem, obaj mają garnitury. Przed domem Kim założyłam maskę i weszłam do domu odrazu witając się z jej rodzicami oraz z nią. Moja przyjaciółka złapała mnie za rękę i poszła przedstawić mi wszystkich znajomych oraz kuzynów.

- Cześć Michael to jest Amanda moja przyjaciółka. - zawołała szczęśliwa zamaskowana Kim.

- Cześć Amando miło mi cię poznać. - podałam mu rękę którą on pocałował z uśmiechem.

- Mi też miło cię poznać, widzę cię pierwszy raz na jakimś balu u Kim.

- Tak nie widziałaś mnie nigdy ponieważ nie przychodziłem na bale i przyjęcia. - nadal mówił to wszytko uśmiechem. - A po za tym może napijemy się czegoś albo potańczymy?

- Z wielką chęcią. - poszliśmy na parkiet zatańczyliśmy kilka kawałków.

Wraz z Michael'em podeszłam do baru i wypiliśmy pare drinków, po czym poszliśmy na taras gdzie nikogo nie było, rozmawialiśmy chyba godzinę nie mając masek na twarzy. Zauważyłam że mój partner od pogadanek jest bardzo przystojny, po kolejnej godzinie Michael odwiózł mnie do domu po czym podałam mu swój numer i powiedziałam żeby zadzwonił to siè umówimy. Pożegnaliśmy się, zmierzałam w stronę drzwi miałam chwytać już za klamkę kiedy drzwi się otworzyły, stał w nich wkurzony Jack.

- Wchodź! - rozkazał żebym weszła do domu i tak zrobiłam. - Kto to były?! Odpowiedz!

- Nie jestem twoją własnością! A ten chłopak to mój kolega, może zabronisz mi mieć kolegów! - krzyczałam na niego patrząc w jego oczy.

- Ale chciałbym żebyś była tylko moja!

- No to przykro mi nie będę twoją własnością... Kochany. - po tych słowach poszłam do mojego pokoju.

Jack POV

Kiedy wyszła z salonu odrazu podeszłem do barku nalałem whisky i wypiłem chyba trzy szklanki. Oglądałem telewizje a ona chodziła po kuchni, miałem dość tego że nie odzywamy się do siebie no ale co zrobić. O godzinie 3:20 poszedłem spać, przed snem zawsze myślałem o niej...

Bardzo proszę o gwiazdki oraz komentarze ponieważ one bedą mnie motywować 💁😘

Friend of my brother [UKOŃCZONE]Where stories live. Discover now