Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale zachorowałam i nie miałam na nic siły. :C Wciąż kiepsko się czuję, ale bezsenna noc pozwoliła przetłumaczyć mi dwa rozdziały, dlatego 21 pojawi się dzisiaj w okolicach 20, może trochę wcześniej. Miłego czytania, misie! ♥ Pod spodem mała niespodzianka dla wszystkich zboczuszków! ]:->
~~~
Atmosfera w pokoju była napięta i bardzo stresująca. Oczy Harrego spoczywały na moich, kiedy stał na samym środku salonu. Czułam, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi i obmyślałam w głowie możliwe scenariusze tego, co zaraz powie. Zieleń jego tęczówek pociemniała, zmieniając się praktycznie w czerń.
- Nigdy przedtem nikomu o tym nie opowiadałem - powiedział cicho, a ja uparcie milczałam, czekając, aż skończy swoją wypowiedź - Nie możesz nikomu powiedzieć. Nikomu - czułam jego gorący oddech z każdym wyślizgującym się słowem spomiędzy warg Harrego. Skinęłam głową, ale wiedziałam, że mogę zabrzmieć nieprzekonywująco; bałam się o własne życie. Prawdę mówiąc, cała ta sytuacja była przerażająca. - Nawet Louisowi - dodał cicho. Byłam mu wdzięczna, że myślał o mnie w tak okrojony i minimalistyczny sposób. Jego oczy odszukały moje i odniosłam wrażenie, że czeka, aż coś odpowiem.
- Tak, wszystko rozumiem - przygryzłam dolną wargę, by zatrzymać łzy cisnące się do oczu. Wzdrygnęłam się pod wpływem dotyku jego kciuka przyciśniętego do mojego policzka, ocierającego wszystko to, co po nim spływało.
- Nie płacz... Dlaczego płaczesz, kochanie? - uniósł nasze złączone dłonie, składając czuły pocałunek na moich przemarzniętych palcach. Pociągnęłam żałośnie nosem i uśmiechnęłam się cierpko, próbując się uspokoić.
- Zabijasz ludzi? - to pytanie było w mojej głowie odkąd weszłam do jego samochodu i wyobrażenie Harrego mordującego zupełnie niewinne osoby, przez cokolwiek robi sprawiało, że miałam ochotę zwymiotować. Jego gorący oddech otulił moją twarz. Zmusiłam samą siebie do zerknięcia mu prosto w oczy po raz kolejny. Mogłam poczuć, jak łzy cofają się do środka, kiedy czekałam na odpowiedź.
- Nie, nie! - sprostował szybko. Jego zielone oczy złagodniały i roześmiał się z rozbawieniem. Jego reakcja sprawiła, że odetchnęłam z nieukrywaną ulgą. Serce zaczęło mi wolniej bić - Po prostu mnie posłuchaj - wciągnął powietrze do płuc i odsunął nasze złączone dłonie od swoich warg. Skrzywiłam się na utratę kontaktu pomiędzy mną, a nim, ale jego błyszczące spojrzenie wszystko rekompensowało.
Krople deszczu obijały się o szklane okno, nadając sytuacji więcej dramaturgii. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale ostatecznie je zamknął i zmarszczył brwi. Obserwowałam go z dezorientacją wymalowaną na twarzy, kiedy roześmiał się cicho do siebie zanim prawy kącik jego warg powędrował ku górze.
- Jack... Jack był moim managerem - odezwał się po długiej chwili ciszy. Domyśliłam się, że szukał odpowiednich słów. Wypowiadał się powolniej, niż zazwyczaj, a dla kogoś takiego jak Harry... No cóż, pozostańmy przy tym, że mówił bardzo, ale to bardzo wolno. - Kiedy odszedł, Chris zajął jego miejsce... Parę miesięcy później Jack poprosił o przysługę, skoro zarabiałem tyle pieniędzy... - Hazz skrzywił się na dźwięk własnych słów. Desperacko próbowałam poskładać wszystkie puzzle w całość, ale nie rozumiałam kompletnie nic. Był w jakiś sposób powiązany z hazardem?
- Czułem się źle. Był cały posiniaczony i sam nie wiem... - jego oczy odnalazły moje, a ja wzmocniłam uścisk na knykciach Harrego w celu dodania mu trochę odwagi. Serce chłopaka biło coraz szybciej, dłonie zaczęły się pocić. Dlaczego tam bardzo się tym denerwuje? - Poprosił mnie, żebym dołączył do gównianych, ulicznych walk, więc to zrobiłem - stwierdził.
CZYTASZ
The Fighter (Harry Styles Fan Fiction) Tłumaczenie PL
FanfictionUwaga! Znajdą się sceny przemocy i erotyczne oraz przekleństwa. "Z ostatniej chwili... Sławny bokser, dwudziestoletni Harry Styles, został przewieziony do szpitala St. Gregory's. Źródła mówią, że Styles jest w tragicznym stanie i ledwo przeżył...