Amestris przybywamy!

259 24 1
                                    

Poszłam otworzyć drzwi. Na całe szczęście był to Flołek. Szybko poszliśmy na górę do pokoju Ace.

Nieźle się zdziwił widząc tam Naruto i Sasuke, który był w stanie trochę-mniej-niż-krytycznym.

-Co oni tu...?

-Właśnie tego chcemy się dowiedzieć. Naruto-zwróciłam się do blondyna siedzącego na fotelu-pamiętasz jak się tu dostałeś? Znaczy tak do momentu w którym chciałeś mnie zabić rzucając się na mnie.

-Wcale się na ciebie nie rzuciłem-bronił się blondyn. Złapał się za brodę-Hmmm. Pomyślmy. Ja chyba... Chyba umarłem. To znaczy byłem ranny. Śmiertelnie. Nawet Kurama nie mógł nic zrobić... Tak w ogóle jak teraz o tym myślę to od jakiegoś czasu go nie wyczuwam. Ale wracając, kiedy straciłem już przytomność pojawiłem się jakby w tunelu. Było tam dużo drzwi. Coś kazało mi wejść do jednych, jakiś dziwna siła... Tak sobie myślę, że to mogła być śmierć, a miejsce do którego się kierowałem było zaświatami. W sumie to chyba coś takiego było na tych drzwiach napisane. Tyle, że one były zamknięte. Gdy szarpałem za klamkę coś mnie odrzuciło w tył. Przed drzwiami pojawiła się biała postać. Nie miała oczu i nosa, tylko usta. Tak myślę, że to facet. Chyba. Powiedział, że w jego uniwersum ktoś mąci i, że potrzebuje pomocy, ponieważ sam nie bardzo może ingerować w życie zwykłych ludzi. Możliwe jest tylko danie komuś drugiej szansy, co zrobił właśnie w moim przypadku. Mówił, że muszę znaleźć bransoletkę z jakimś kamieniem i, że w każdym uniwersum jest takich kilka. Liczba waha się od jednego do nawet stu trzydziestu sześciu, jednak wiele z nich może być już zniszczone. Powiedział mi jak mam ich używać by przenieść się do jego uniwersum. Mówił też, że ewentualnie byłbym w stanie przejść tam którymiś drzwiami, ale szansa jest jeden na milion, że trafię. A więc na chybił-trafił wybrałem jakieś drzwi. A konkretnie drzwi obok tych zaświatów. Tylko, że jak je otworzyłem to mnie jakby wciągnęło. I resztę już chyba znasz.

-No dobra... To brzmi ciekawie. A jak tam z Sasuke?-zapytałam Ace.

Dziewczyna otarła pot z czoła.

-Będzie żył-odparła.

-Ale mi tak ogólnie chodzi o to, czy jest w stanie powiedzieć w jaki sposób on się tu dostał.

-Wydaje mi się, że dam radę-wychrypiał chłopak.

-Jesteś pewien?-zapytał Naruto z obawą w głosie.

-Taa... A więc na początku było mniej-więcej tak jak z tym Młotkiem. Ale później było inaczej. Już prawie wszedłem do, jak to nazwał Naruto, zaświatów, kiedy zatrzymało mnie coś. A brzydkie to było... W tym korytarzu byłem bezbronny, ale to nie. Właśnie to mnie tak poharatało. W jakiś sposób doczołgałem się do drzwi, próbowałem otworzyć drzwi, ale nie byłem w stanie się ruszyć. Tak więc w jakiś sposób udało mi się zmusić rękę do złapania, którejś klamki. Oczy także odmówiły mi posłuszeństwa, więc jeszcze trudniej mi było trafić. Ale potem okazało się, że to drzwi do waszego świata. I znalazłem się na podłodze w pokoju Ace. Na dodatek znów mam rękę i jestem młodszy-zakończył swoją wypowiedź.

-Dobra. Już wszystko wiem. Znaczy chyba. Tak się składa, że posiadamy aż trzy bransolety. Normalnie moglibyście tam się udać we dwóch, a bransoleta by nam została, ale Sasuke jest widocznie niedysponowany, a Ace go leczy (bo my nie mamy takich umiejętności), za to jakoś nie zamierzam puszczać Naruto na nieznany teren samego, więc pójdę ja, Flołek i ty-wskazałam na blondyna.

Wszyscy wyrazili zgodę.

-A wiecie w ogóle gdzie mamy się udać?

-Tak, ten gościu mówił coś o Amecis czy jakoś tak...

-Może Amestris?-podpowiedziałam.

-Tak! Dokładnie!-odparł Naruto.

-Ale myślę, że pójdziemy tam za tydzień, żeby sytuacja Sasuke się poprawiła.

-Dobra-wszyscy znów się zgodzili.

Po chwili okazało się, że Flołek musiał już wracać do domu. Odprowadziliśmy go razem z Naruto do drzwi. Kiedy wracaliśmy, wykorzystałam to, że jesteśmy sami by coś powiedzieć blondynowi.

-Zobacz. Otrzymaliście drugą szansę, obaj. Nie uważasz, że mógłbyś spróbować?

-Ale ja nawet nie wiem czy on...

-Czy naprawdę coś ci szkodzi zaryzykować?-zapytałam.

-No w sumie to nie, ale... Mogłabyś być przy tym, bo przez te lata ukrywania prawdy czuje, że gdybym miał to powiedzieć będąc sam, to chyba bym uciekł, a tak to no wiesz...-tłumaczył się chłopak.

-No dobra-pasowało mi to, jak najbardziej.

Weszliśmy do pokoju. Moja przyjaciółka właśnie zmywała, nawilżoną szmatką, krew z ciała bruneta. Zabrałam się za składanie folii gdy skończyła. To chyba dałoby się uprać. Wrzuciłam szmatki (bo trochę ich było) i folię do pralki.

Po tym wróciłam do Ace i reszty, niebieskooki wyglądał jakby miał zaraz uciec przez okno.

Uśmiechnęłam się by dodać mu otuchy.

Okazało się, że Ace "pożyczyła" użytkownikowi sharingana jedną z koszulek swojego taty, by nie czuł się niekomfortowo czy coś.

Sasuke usiadł z powrotem na kanapie, a Naruto dosiadł się do niego po chwili. Przyjaciółka usiadła na swoim fotelu, a ja na tym drugim do grania na kompie, wiecie o co chodzi. Udawałyśmy, że w ogóle nie przyglądałyśmy się tej scenie.

-Sasuke... Ja muszę ci coś powidzieć... wiem, że to zabrzmi dziwnie i pewnie po tym nie będziesz chciał mnie znać ale...

-Ja ciebie też Młotku-przerwał mu brunet, patrząc się gdzieś w bok.

-Czekaj chwilę, ty...?

-Tak-odparł krótko.

Wtedy blondyn delikatnie, zważając na jego stan, objął go ramieniem, przytulił do siebie i pocałował w czoło. Użytkownik sharingana zaś uśmiechnął się na to i przymknął powieki.

Za to ja i Ace miałyśmy normalnie łzy w oczach. Nareszcie. Moje OTP, w jakiś pokrętny sposób, ale jednak, stało się kanonem. Cieszyłam się jak głupia z ich szczęścia. Wiedziałam też, że Flołek padnie jak się dowie co takiego przegapił.

-Dobra, to może ja i Ace pójdziemy do sklepu po jakieś ciuchy i jedzenie, ubrania oczywiście dla was, a wam damy trochę prywatności.

-Tylko nie szalejcie za bardzo, bo zszywałam cię po prostu mocniejszą nicią, a nie czymś profesjonalnym, więc gwałtowniejsze ruchy mogą się skończyć tragedią... A! I zamykamy was na klucz, tak jakby coś-powiedziała Ace.

Jak powiedziałyśmy, tak zrobiłyśmy. Po kilku chwilach byłyśmy już w drodze do jakiegoś sklepu z ciuchami. Trochę się z tym pomęczyłyśmy, po czym kupiłyśmy żarcie. A potem wróciłyśmy do domu.

Posiedziałam u Ace jeszcze jakiś czas, ale w końcu, tak samo jak Flołek wcześniej, musiałam wracać do siebie. Robiłam to z żalem, bo chłopcy wyglądali tak słodko, ale jak trzeba to trzeba. No cóż.

______

Okazuje się, że wyrobiłam się wczaśniej. Kolejna część za tydzień lub wcześniej.

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Zboczone Trio | PrzygodyWhere stories live. Discover now