47 | Josh Grinson

9.9K 1.2K 1.3K
                                    

Alison Selliman siedziała naprzeciwko niego.

     A on był na to przygotowany jak nigdy wcześniej.

     Josh Grinson zawsze miał wrażenie, że jego życie było ustawione, zaprogramowane, wyreżyserowane, przeżyte już przed jego urodzinami. Zawsze czuł, że to, co mu się przydarza, przydarzyło mu się w przeszłości, że to, co czuł, wcale nie jest nowe, tylko podpalone, bo może żadne uczucie nie jest nowe, ale właśnie podpalone. Był przygotowany na obojętność ze strony rodziców, na to, że go nie kochali. Był przygotowany na Gabe'a, na jego dotyk na swojej skórze i na odrzucenie. Był przygotowany na Cartera i Matta, na ich poświęcenia, większe i mniejsze. I był także przygotowany na Jasona Hayesa, na jego ciemne oczy, na jego uśmiech, na jego zgubione rzeczy.

     Czasami myślał, że nie był przygotowany tylko na nią.

     Kto mógłby być na nią jakkolwiek przygotowany?

     Wszyscy chłopcy o niej marzyli. Była piękna. Pewna siebie. Odważna. Niezależna. Miała szczery uśmiech, nieważne, czy uśmiechała się szczerze czy nie. Zawsze wiedziała co powiedzieć i jak się zachować, jak wybrnąć z najgorszej sytuacji z obronną twarzą. Wyglądała nienagannie, nienagannie się zachowywała, ludzie ją lubili, a jeśli nie, nie okazywali tego. Alison Selliman była złotą dziewczyną, była wszystkim co drogie (materialnie i nie), wszystkim co błyszczące i posiadające wartość.

     - Muszę ci coś powiedzieć, Josh - zaczęła, a jej głos przypomniał mu o wszystkich złych zakończeniach filmów, o wszystkich smutnych piosenkach, niepoznanych ludziach, którzy mogliby zmienić jego życie na lepsze.

     Siedzieli w jego pokoju. Przyszła do niego, bez zapowiedzi. Jej usta były pomalowane na czerwono i Josh mógł skupić się tylko na nich, bo były czerwone jak agresja, jak nienawiść i jak miłość.

     - Dawaj.

     Nie czuł się zbyt dobrze, ale to nie miało znaczenia, bo nie pamiętał kiedy się tak nie czuł.

     Wyglądała na zdenerwowaną, przez co on też zrobił się zdenerwowany. Bo wiedział. To było to.

     - Chcę... - mruknęła spokojnie, ale się zacięła, jakby zabrakło jej słów. - Josh. Chcę ci coś powiedzieć, ale nie chcę, żebyś mi odpowiadał. Powiem to... powiem to i wyjdę. Dobrze?

     Kiwnął głową, bo o niczym innym nie marzył, niż o pozwoleniu na brak odpowiedzi. Wiedział, co mu powie. I wiedział, co on by jej powiedział.

     Ona: kocham cię.

     On: przykro mi.

     - Dobrze.

     Powiedziała 'dobrze', ale zamilkła. Wpatrywała się w niego swoimi niebieskimi oczami, a Josh chciał tylko, aby przestała patrzeć.

     - Zrób to - odparł, aby jej pomóc. - Po prostu to zrób.

     - Po prostu - powtórzyła i zamknęła oczy. Josh zdawał sobie sprawę ile ją to kosztowało.

     - Nie musisz tego robić. Ja wiem.

     Gdy tylko to usłyszała, jej oczy się rozszerzyły i wpatrywała się w niego przestraszona. Ten strach szybko zmienił się w akceptację.

     - Wiem, że wiesz. Ale ja potrzebuję to powiedzieć.

     - Mamy czas.

     - Nie mamy - zaprzeczyła. - Mój czas się skończył. Ten czas, w którym mogłabym siebie okłamywać.

wszyscy byliśmy za młodzi ✓ (w księgarniach!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz