11

41.6K 1.4K 148
                                    


-Wy już na śniadaniu?-usłyszeliśmy głos mojej mamy więc oboje skinęliśmy głowami.
-I żyjecie?-spytał Dylan,na co ponownie skinęliśmy głowami.
-Jeszcze tak tato.-odpowiedział kończąc śniadanie.

-Cóż...widze,że na podłodze nie wala się jedzenie,wy jesteście czyści...żyjecie.Czy ja o czymś nie wiem.
-Oj daj spokój.-fuknął James,na co ja powróciłam wzrokiem to mojego pustego talerza.
-My idziemy po śniadanie.-powiedziała moja mama i razem z Dylanem i dwoma chłopcami ruszyli do bufetu.
-Śmieszny jest ten twój tata.-powiedziałam gdy zostaliśmy sami.
-Aż za bardzo.-powiedział chłodno.
Po chwili dostałam SMS-a od Sophie.Przeczytałam i szybko wstałam z krzesła.
-Ja lece.
-Znowu z tym Zackiem?-burknął.
-Nie.Daj spokój Parker.Jego nie chce już znać.Umówiłam się z Sophie.W razie czego powiedz mamie,że wyszłam.
-Jasne.-usłyszałam tylko gdy wychodziłam już z jadalni.

Sophie czekała na mnie przez hotelem.Przytuliłam się z nią,a później zauważyłam,że Sophie trzyma na smyczy dwa psy mojej ulubionej rasy.
-OMG!-pisnęłam i zaczęłam je głaskać.-też lubisz buldogi?
-Kocham.
-Ja też.Ale chce mieć jakiegoś.
Jeden buldog był brązowy.Dyszał ciężko ponieważ grzało słońce.Drugi był czarny-wyglądął jak szczeniak i zaczął po mnie skakać.
-Ten brązowy to Asper.Ma dwa lata.A ten czarny to Shagi.Sześć miesięcy.
-Cudowne są.Nie jest im gorąco?W końcu jest lato.
-Wiem,dlatego idę je odprowadzić do domu.Chodź.

Ruszyłyśmy razem wąską drużką.Widziałam jak młodszy skacze,podgryza i zaczepia strszego który głośno dyszy.
-One są cudowne!-pisnęłam.-tak bym chciała mieć buldoga.
-Słodkie,ale nie możesz z nimi biegać tak jak z innymi psami.-powiedziała.-dla nich tylko krótki spacer,a głównie dla Aspera,bo Shagi lubi aktywność,ale gdy będzie starczy też będzie takim leniuchem.
-Nie chciałabyś mieć psa który będzie aktywny i z którym będziesz biegała?-spytałam.
-Mam.Golden retrieverke Sare.
-O...moja ciocia ma małego retrievera.Są przekochane.
-Tak.Sara ma już sześć lat,ale nadal kocha się bawić i biegać.Dlatego najczęśćiej wychodze na spacery dwa razy.Z tymi dwoma leniuchami.-wskazała na buldogi dryptające przed nią.-i z Sarą z którą dłużej i częściej chodze.Poczekasz tu?Odprowadze je tylko.
Kiwnęłam głową i czekałam aż Sophie wróci.Mieszkała w dużym,białym domu z wielkim ogródkiem i basenem.To był raj!Widziałam jak z domu wybiega jakiś kremowy pies i wybiega z ogrodu.Intuicyjnie chwyciłam retrievera za różową obrożę.Pies zamachał ogonem i zaczął po mnie skakać,a ja głaskać go.Retrievery też były kochane!
-Sara!-usłyszałam zdyszany głos Sophie.-Boże,dzięki,że ją zatrzymałaś.-powiedziała podbiegając do niej.-nigdy nie ucieka,ale coś chyba zauważyła.Sara,do domu.
Pies posłusznie wbiegł do ogrodu i od razu dał nura do basenu w którym zaczął pływać.
-Ten pies to ma jak w raju.Jest szczęśliwy.-powiedziałam.
-A żebyś wiedziała.Chodź,idziemy gdzieś.-powiedziała Sophie i posłusznie za nią ruszyłam gdy ta zamknęła bramę.Poszliśmy do pizzeri.Nie ważne,że godzine temu zjadła trzy naleśniki,ale pizze mogłabym zjeść w nocy o północy.Zamówiliśmy też dwie cole.Jedząc opowiadaliśmy sobie historie i rozmawialiście.
-A kim jest ten chłopak co z tobą mieszka?-spytała w końcu.
-James?A taki wróg...
-Wróg...myślałam,że twój chłopak.
W tym momencie zaczęłam się głośno śmiać,a później wizęłam gryza pizzy.
-Nie mów tak Sophie,prosze cie.James jest tu tylko dlatego,że moja matka zaprzyjaźniła się z jego ojcem.Nie lubie go i tyle.
-Pasujecie do siebie.-i znów zaczęłam rechotać.
-Ja pasuje do niego jak ogórki do mleka.Czyli w ogóle!
-Jak chcesz.Ale czasem was widze jak razem spacerujecie...
-Tylko gdy musimy.-powiedziałam.
-Okey.Nie denerwuj się już tak.-zachichotała nastolatka.-ja tylko mówie co widze.
-A co tam u ciebie?-spytałam chcąc zmienić temat.
***

Po zjedzeniu pizzy poszliśmy się przespacerować na plażę.Było dużo osób,ale my nie mieliśmy zamiaru pływać tylko się przespacerować.Przy okazji cały czas rozmawiałyśmy.
Nagle poczułam czyjąć ręke na ramieniu i odwróciłam się.Mój dobry humor od razu szedł.
-Zack,idź sobie.-warknęłam.
-Nie pójdę póki ze mną nie porozmawiasz.
-Nie mamy o czym.-syknęłam.
-Zack?Co ty tu robisz?-usłyszałam przerażony głos Sophie.
-Wy się znacie?-spytałam.
-Opowiadałam ci o nim.Mój były.-warknęła.-a wy...znacie się?
-Przyjaciel.Były przyjaciel.-ostatnie zdanie wypowiedziałąm troche głośniej akcentując te dwa słowa.
-Policzymy się jeszcze.-syknął mi do ucha.
-Zack,idź już.-warknęła Sophie.
-Nie twój zasrany biznes.-fuknął w jej strone.Złapałam Sophie za ręke i odciągnęłam.
-Boże,nie widziałam Sophie,że wy...że wy byliście razem.-powiedziałam.
-A ja nie wiedziałam,że się znacie.Ale trzymaj się od niego z daleka.Jest nieprzewidywalny.
-Zapamiętam.

***

Po trzech godzinach wróciłam zmęczona do domu.Rodziców,Timmiego i Pittera nie było.W naszym pokoju siedział tylko James na słuchawkach.
-Gdzie wszyscy?-spytałam.Nie miałam zamiaru nawet rzucać w jego stronę ciche "cześć"
-Poszli se gdzieś-burknął nie spuszczając wzroku z telefonu.
-Nie poszłeś z nimi?-spytał,ale ten tylko wzruszył ramionami.Usiadłam na swoim łóżku i zaczęłam robić coś na telefonie.
-Są w muzeum jakby cie to obchodziło.-powiedział po długiej chwili ciszy na co się uśmiechnęłam.
-Więc to dlatego nie poszedłeś?Bo muzeum.
-Bingo.
-Też nie idę.-odpowiedziałam.-ale żeby chłopcy...chcieli iść do muzeum?

-Dla nich to jest fajne.Oglądanie głupich obrazów i rzeźb gołych kobiet.
-Myślałam,że lubisz gołe kobiety.-powiedziałam śmiejąc się.James spojrzał na mnie i również zaczął się śmiać.
-Tylko te żywe mała.Nie zimne,martwe posągi.Ja na chwilę wychodzę.Na spal domu.-powiedział podnosząc się z łóżka.
-W przeciwieństwie do ciebie mam resztki mózgu.
-Tsaa...-po tych słowach wyszedł.
Coś mnie podkusiło,żeby wyjrzeć przez okno.Zauważyłam przez hotelem jak James kłóci się z kimś.

Chwila.

Chwila.

To Zack!

Co on do cholery tu robi!?Zauważył mnie,popchnął James'a i uśmiechnął się na co wystawiłam mu środkowy palec i jego mina od razu się zmieniła.James również mnie zauważyłam.Wiedziałam,że jego wzrok mówił "zostań w hotelu"
Później zaczął go popychać,aż w końcu Zack odpóścił i sobie poszedł.Ponownie cofnęłam się na łóżko,gdy po chwili dostałam SMS-a.

Od-Frajer-Parker
Nie przychodził już?
Do-Frajer-Parker  
Nie.Jest spoko.Narazie go nie widzę.
Gdy to napisałam wyjrzałam przez okno,aby się upewnić,że go nie ma.Na szczęście go nie zauważyłam. ^^
Od-Frajer-Parker
Ok.To póki co nie wychodź z domu.Ja wrócę za 2 godziny.
Napisałam tylko krótkie "ok" po czym zaczęłam słuchać muzyki.

Wakacje z kretynemWhere stories live. Discover now