- Proszę cię, zejdź na dół. Zadzwonimy po twoich rodziców – zaproponowałam z nadzieją, że mnie posłucha. – Nie będę musiała cię zdrapywać z płotu – ciągnęłam.

- Hej, człowieku małej wiary – odpowiedział w końcu – wyluzuj.

Patryk Lowner był najbardziej nieznośnym człowiekiem na tej planecie. Gdy na coś się uparł, nie było siły, która powstrzymałaby go od osiągnięcia upragnionego celu. Serce biło mi tak szybko, że nawet nie zdążyłam policzyć uderzeń. Bałam się, że upadnie, że coś mu się stanie i zostawi mnie samą. Uzależniłam się od niego. Nie widywaliśmy się zbyt często, ale świadomość, że jest bezpieczny pozwalała mi być całkowicie spokojną. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak wyglądałoby moje życie bez niego. Chciał czy nie, on już należał do mojego świata.
Zamknęłam oczy, kiedy wdrapywał się na balkon. Nie chciałam widzieć, jak nie daj Boże, spada. Odwróciłam się tyłem do domu i trzęsąc się z zimna liczyłam do stu. Raz, dwa... sześćdziesiąt...

- Wchodzisz niedowiarku? – Zapytał, otwierając drzwi.

Szybkim krokiem wyszłam do domu nawet na niego nie patrząc. Drżałam z zimna i ze strachu o niego. Ciepło otuliło moją twarz, a chwilę później poczułam jego ręce na biodrach.

- Jesteś zła? – Wyszeptał mi do ucha.

- Następnym razem po prostu zostaw otwarte okno na parterze – Syknęłam, zdejmując buty i idąc w kierunku schodów.

Usłyszałam za plecami dźwięk rzucanych adidasów i tupot nóg. Nim zdążyłam wejść na pierwszy stopień, poczułam, jak unoszę się do góry. Patryk wziął mnie na ręce i zaczął wspinać się po schodach jak gdyby nigdy nic. Był taki silny, a ja taka drobna.

Po paru chwilach postawił mnie na drewnianej podłodze w jego ciemnym pokoju. Zapalił malutką lampę, która wypełniła pomieszczenie światłem i mogłam w końcu wyraźnie zobaczyć jego twarz.

Przybliżył się do mnie na niebezpieczną odległość, pocałował mnie namiętnie i odszedł w stronę szafy rozpinając guziki koszuli. Opadłam na jego łóżko i leniwie zdjęłam biżuterię. Patryk założył czarne dresy i szary podkoszulek odkrywający jego pokaźne mięśnie. A później usiadł obok mnie i odwrócił mnie do siebie tyłem. Poczułam, jak przypadkiem musnął moje lodowate plecy palcami. Rozpinał mi sukienkę i najwyraźniej świetnie sobie poradził, ponieważ w ciągu sekundy zsunęła mi się z ramion.

- Miałeś podobno ją ze mnie zerwać – powiedziałam, głośno przełykając ślinę.

Zaśmiał się cicho i przejechał palcem wzdłuż mojej ręki; od nadgarstka do samego ramienia.
Przeszły mnie przyjemne dreszcze.

- Chciałem być grzeczny.
Przebrałam się w piżamę i położyłam się w zagłębieniu jego ramienia. Miał przymknięte powieki, a jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w wolnym, równym tempie, uspokajając mnie. Byliśmy parą już trzy lata. Kłóciliśmy się, jak wszyscy i bywaliśmy nieznośni, ale za każdym razem wracaliśmy do tego samego punktu, naszej pięknej miłości.

Wzięłam głęboki wdech i odetchnęłam z ulgą, że jest blisko mnie. Pogłaskałam go po brzuchu i cmoknęłam go. Uśmiechnął się delikatnie, uchylając powiekę, aby na mnie spojrzeć.

- Niedługo czwarta, nie jesteś zmęczona? – Spytał, przykrywając mnie kołdrą. – Boże, ty wciąż drżysz.

- Patryk? – Wyszeptałam. Pokiwał głową, abym kontynuowała. – Wiesz, co sobie myślałam gdy wchodziłeś na ten głupi balkon? Bardzo się o ciebie bałam.

- Och, Alex – zaśmiał się i przewrócił na bok, żeby widzieć mnie całą. – Nawet nie wiesz, jak często to robię i na dodatek w mniej sprzyjających warunkach. Nie musisz się o mnie martwić, jestem duży.

Zetknął nas los, a może przypadek?Where stories live. Discover now